Zamach na Radę realny
Rada Polityki Pieniężnej ocenia dziś projekt budżetu przyjęty przez rząd.
Rada, działająca pod przywództwem Leszka Balcerowicza, obraduje, a tymczasem
wokół niej toczy się prawdziwa polityczna batalia. RPP stała się w ciągu
ostatnich tygodni obiektem ostrych ataków ze strony między innymi Samoobrony
i PSL-u - jako siła hamująca rozwój gospodarki.
Przez wielu Rada Polityki Pieniężnej jest dziś postrzegana jako ciemna
siła, banda podejrzanych osobników zazdrośnie strzegących skrzyni z pieniędzmi
na kredyty - pieniędzmi, dzięki którym biznes mógłby – zdaniem niektórych
– tak świetnie się rozkręcić. Rada tymczasem istnieje właśnie po
to, aby pilnować wartości pieniądza. Gdyby tego zaniechała, pozwoliła na
chwilowe osłabienie złotówki, to mogłoby to skończyć się fatalnie: „Możemy
mieć przez kilka miesięcy tak, jak na dopingu, przyspieszenie wzrostu,
ale potem płacimy za to wyższą inflacją, zwolnieniem tempa wzrostu, wzrostem
bezrobocia i prawdopodobnie kryzysem walutowym, bardzo poważnie przed tym
przestrzegam, bo to jest scenariusz do katastrofy” – uważa
profesor Dariusz Rosati, członek RPP. Jego zdaniem Rada obniży stopy procentowe,
ale wówczas gdy wreszcie będzie pewna, że finanse państwa zostaną naprawione.
Nowy Sejm może zmienić konstytucję, tak by ograniczyć niezależność RPP.
Zwycięzca wyborów - SLD - na razie nie przyznaje się do takich pomysłów.
„Nie ma takich planów” – twierdzi Marek Borowski. Poseł
SLD dodał jednak, że oczekuje od Rady decyzji o obniżce stóp. Wtóruje mu
w tym Janusz Wojciechowski z PSL
Zamach na Radę jest więc jak najbardziej realny. Wśród licznych pomysłów
jest i taki, by zwiększyć liczbę jej członków i w ten sposób uzyskać większość,
a dzięki temu wpływ na jej decyzję. Przeciwko ograniczeniom niezależności
Rady Polityki Pieniężnej wystąpiła Platforma Obywatelska. Jeden z jej liderów
Maciej Płażyński powiedział dziś, że liberałowie są zwolennikami obowiązujących
teraz rozwiązań i na pewno nie będą uczestniczyli w zmianie konstytucji
w tym zakresie.