Biegli rewidenci: Większa niezależność

Biegły rewident nie powinien otrzymywać zbyt dużej części przychodów od jednego klienta. Zróżnicowanie dochodów sprzyja niezależności audytorów badających sprawozdania. Obecny 50-proc. próg przychodu rocznego od jednego klienta powinien być zmniejszony.

Biegły rewident nie powinien otrzymywać zbyt dużej części przychodów od jednego klienta. Zróżnicowanie dochodów sprzyja niezależności audytorów badających sprawozdania. Obecny 50-proc. próg przychodu rocznego od jednego klienta powinien być zmniejszony.

Jeżeli biegły rewident otrzymuje w ciągu roku od jednej jednostki, której sprawozdania finansowe bada, ponad 50 proc. wynagrodzenia, to uważa się, że utracił on niezależność. W konsekwencji powinien zaprzestać badania sprawozdań takiej jednostki. Biegli rewidenci uważają jednak, że limit 50 proc. przychodów jest za wysoki i należałoby go obniżyć. Mówiono o tym m.in. podczas Konferencji Audytingu w Jachrance.

Niezależność od klienta

- Przepis miał zapewnić niezależność finansową od klienta. Kodeks etyki IFAC (Międzynarodowa Federacja Księgowych) nie zawiera jednak definicji takiego parametru - powiedział Gazecie Prawnej Krzysztof Burnos, członek komisji międzynarodowej Krajowej Izby Biegłych Rewidentów oraz członek Zarządu Regionalnego KIBR w Łodzi. Ekspert dodaje, że nowa 43 Dyrektywa Unii Europejskiej w sprawie badania sprawozdań finansowych również nie określa progu przychodu. Państwa członkowskie mogą więc samodzielnie go określać.

Jak podkreśla jednak Joe Smoczyński, prezes firmy audytorskiej Baker Tilly Smoczyński i Partnerzy, tylko w Polsce i na Węgrzech próg przychodu jest tak wysoki. W większości krajów UE wynosi on 10 proc.

- Innymi słowy, większość audytorów z krajów członkowskich zakłada, że posiadanie mniej niż 11 klientów oznacza zależność od nich. To kryterium tyczy się również podwykonawców. Jeśli przyjmiemy poziom dochodów od jednego klienta na poziomie 15 proc., to minimalna liczba klientów musi wynosić 7. To ponad dwa razy więcej niż liczba klientów wymagana od polskich firm biegłych rewidentów - uważa Joe Smoczyński.

Obniżyć próg 50 proc.

Zdaniem ekspertów, próg 50 proc., obowiązujący w Polsce, powinien być niższy, jak to jest w UE.

W niektórych krajach określono, że niezależność jest zagrożona, gdy przychód uzyskiwany przez audytora od klienta, któremu bada sprawozdanie finansowe, stanowi 10 proc. rocznych przychodów firmy.

- Jest to wymóg bardzo trudny i możliwy do spełnienia w przypadku jednostek pracujących dla wielu klientów. W przypadku niezależności audytora jednostki interesu publicznego zawsze trzeba brać pod uwagę przede wszystkim niezależność postrzeganą przez zainteresowane strony trzecie. Dla nich bowiem może być nie do przyjęcia fakt, że biegły sam określa, czy jest zależny, czy nie, bo może on czuć się niezależny również wtedy, gdy jego przychody z jednej badanej przez niego spółki wynoszą nawet 90 proc. - powiedział GP Wiesław Leśniewski, członek m.in. Komisji ds. Standardów Rewizji Finansowej i Norm Wykonywania Zawodu Krajowej Izby Biegłych Rewidentów oraz wiceprezes Biura Audytorskiego Sadren.

Zdaniem Joe Smoczyńskiego, istniejący w Polsce próg działa na szkodę biegłych i należy go zmienić.

- W Polsce w ciągu roku firma audytorska lub biegły rewident powinni mieć co najmniej trzech klientów. To powoduje, że biegli faktycznie są zależni od badanych spółek - powiedział Gazecie Prawnej prezes Baker Tilly Smoczyński i Partnerzy.

Podkreślił, że jeśli audytor straci jednego z trzech klientów, może stracić blisko połowę dochodów. Aby utrzymać tych trzech klientów i nie stracić choćby jednego, biegły będzie w stanie zrobić dla niego wszystko, czyli będzie zależny . Jego zdaniem można jednak zastrzec, że w odniesieniu do audytorów obsługujących specjalistyczne branże, ten próg może być wyższy niż 10-15 proc. Tak postąpiono w Wielkiej Brytanii, gdzie firmy audytorskie starają się specjalizować w obsłudze jednej branży. Jednak wówczas dokumentacja powinna zawierać dodatkową informację, wskazującą, iż audytor wykonując pracę działał niezależnie.

- W praktyce to oznacza, że aby osiągnąć honorarium na poziomie poniżej 10 proc. od jednego klienta, audytor musi obsługiwać 15-20 spółek, aby być uznawanym za niezależnego. Jeśli bowiem straci nawet jednego klienta, nie wpłynie to znacząco na jego dochód i tym samym na badanie oraz relacje z innymi spółkami w portfolio - dodał.

200-600 tys. zł może kosztować badanie rocznych sprawozdań finansowych przez biegłego rewidenta lub firmę audytorską

Konsekwencje zmian

Eksperci chcą obniżenia progu, nie potrafią jednak precyzyjnie określić jego poziomu. Wiadomo natomiast, że przy okazji implementacji 43 Dyrektywy, zmienione zostaną przepisy o niezależności, w tym próg przychodu.

Zdaniem ekspertów, należy się jednak zastanowić nad zakresem tej zmiany.

- Moim zdaniem należałoby zastosować jakiś okres przejściowy. Nie można zmienić tego progu od razu, ponieważ to zaszkodziłoby mniejszym firmom audytorskim - uważa Andrzej Młynarczyk, członek Komisji ds. Standardów Rewizji Finansowej i Norm Wykonywania Zawodu Krajowej Izby Biegłych Rewidentów oraz biegły w Kancelarii Usług Finansowo-Księgowych dr Piotr Rojek.

Chodzi o to, że wprowadzenie progu na poziomie np. 15 proc. spowoduje, iż nowa firma audytorska będzie musiała pozyskać w pierwszym roku co najmniej siedmiu klientów. Krzysztof Burnos uważa jednak, że już obecny próg ogranicza poszerzenie rynku audytorów w Polsce.

- Kiedy nowa firma audytorska rozpoczyna działalność i pozyskuje pierwszego klienta, to istnienie progu 50 proc. poważnie ją ogranicza. Próg powoduje, że audytor powinien rozpoczynać badanie sprawozdań nie jednej firmy, ale trzech naraz, aby uniknąć zarzutu o zależność. Zatem próg, chociaż nie dotyczy pierwszego roku działalności, ogranicza wejście na rynek - zauważył Krzysztof Burnos.

Także zdaniem Andrzeja Młynarczyka wyłączenie z progu przychodu audytora jedynie na rok jest zbyt rygorystyczne.

Jawnie, czyli niezależnie

Nowa, obowiązująca od 29 czerwca, 43 Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady, nakazuje audytorom jednostek interesu publicznego ujawniać na swoich stronach internetowych nazwy klientów, których sprawozdania badali w poprzednim roku, oraz łączne obroty w rozbiciu na wynagrodzenia za badania i inne usługi, co zdaniem Wiesława Leśniewskiego przyczyni się do wzmocnienia niezależności biegłego rewidenta.

- Zatem jawność i przejrzystość ma spowodować ograniczenie nieprawidłowości. Jeśli okaże się, że audytor, np. w skrajnym przypadku, bada sprawozdania jedynie 3 klientów, z czego przychody od jednego stanowią ponad 50 proc., to automatycznie pojawi się problem jego niezależności od tego klienta - powiedział GP wiceprezes Biura Audytorskiego Sadren.

Reklama

Łukasz Zalewski

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »