Dobre złego początki

Racjonalny przedsiębiorca zrobi zazwyczaj wszystko, na co tylko prawo pozwala, by nie płacić podatków, a przynajmniej ograniczyć je do minimum. Brak umiaru w podejmowaniu takich działań może mieć jednak rozmaite negatywne skutki. W przypadku Konsorcjum Biur Leasingowych OGI rzecz skończyła się zamknięciem firmy.

Racjonalny przedsiębiorca zrobi zazwyczaj wszystko, na co tylko prawo pozwala, by nie płacić podatków, a przynajmniej ograniczyć je do minimum. Brak umiaru w podejmowaniu takich działań może mieć jednak rozmaite negatywne skutki. W przypadku  Konsorcjum Biur Leasingowych OGI rzecz skończyła się zamknięciem firmy.

OGI pojawiło się na rynku branży leasingowej pięć lat temu. Od początku posiadało status zakładu pracy chronionej, co oczywiście wprost przekładało się na pewne korzyści natury podatkowej. Tych jednak nigdy dosyć, zwłaszcza, gdy jak w tym przypadku, akcjonariat nie jest specjalnie rozdrobniony i skupia się w rękach osób fizycznych (tu 61% akcji należało do Michała Sieradzyna, pozostałe zaś 39% podzielone zostało po równo między trzy inne osoby).

Z czasem spółka zdecydowała się na zastosowanie kolejnego wybiegu, mającego pozytywny wpływ na wysokość należnych państwu opłat. A mianowicie leasingowany przez nią sprzęt amortyzowano według ustawowej stawki pomnożonej przez dwa. Warto podkreślić, iż taki zabieg jest jak najbardziej zgodny z prawem, a jego fiskalnym celem jest podniesienie kosztów działalności firmy, a w konsekwencji wykazanie strat.

Reklama

Strategia ta funkcjonowała z pozytywnym skutkiem, aż do końca pierwszego półrocza roku 2000, kiedy to OGI zdecydowało, dla dalszego pozyskiwania środków na finansowanie umów leasingowych, że czas przedłużyć umowy z bankami. I tu zaczęły się schody. Banki bowiem zdecydowanie odmówiły kredytowania firmy przynoszącej straty. Można się tu oczywiści zastanawiać, na ile działanie takie było podyktowane przepisami prawa bankowego zakazującego udzielania kredytów podmiotom, co do których zachodzi wątpliwość, czy podołają obciążeniom z tego tytułu wynikającym; a na ile wykorzystano tu okazję do pozbycia się z rynku kolejnego konkurenta. Jednakże motywacja bankowców nie była dla OGI sprawą pierwszorzędną, firma bowiem skupiła swe siły na znalezieniu inwestora finansowego. I te jednak działania spaliły na panewce. Firma chętna dokapitalizować OGI co prawda się znalazła, jednak zorientowawszy się w wyjątkowo trudnej sytuacji negocjacyjnej, która zaistniał między OGI a bankami - niezwłocznie się wycofała.

Wobec takiego obrotu sprawy likwidacja KBL OGI stała się już tylko kwestią czasu. Nieugiętych bankowców nie przekonały nawet przedstawione deklaracje podatkowe za drugie półrocze 2000 r., z których jednoznacznie wynikało, że firma osiąga jednak zyski, a nawet regularnie płaci podatki. Nowych linii kredytowych nie przyznano. To zmusiło prezesa Sieradzyna do ogłoszenia, iż KBL OGI do końca tego roku zostanie zlikwidowane.

Co zatem czeka klientów firmy, których pozostało jeszcze około 400? Ich sytuacja wbrew pozorom nie przedstawia się wcale źle, mają bowiem aż trzy możliwości. Mogą oni mianowicie kontynuować umowę w innej firmie, kupić przedmiot leasingu po cenie rynkowej, lub też zwrócić go. Ostatnia opcja jest jednak najmniej korzystna, wiąże się bowiem z ponoszeniem dodatkowych opłat przy okazji końcowego rozliczania umowy.

Smutny to finał, jak na firmę, która w rankingach Konferencji Przedsiębiorstw Leasingowych w 2000 r. zajmowała 31, a więc całkiem przyzwoitą, jak na polski rynek leasingowy, pozycję. Można jednak znaleźć i pozytywny aspekt tej sprawy. Godna podziwu i pochwały jest bowiem postawa udziałowców spółki, którzy, jak na nasze warunki zachowali się w sposób nietypowy. Oto właściciele OGI, świadomi nie najlepszej kondycji finansowej firmy, nie czekając na bankructwo zapowiadają jej likwidację, ograniczając tym szkody wynikające z zaprzestania przez firmę działalności w zasadzie do minimum.

W całej tej historii warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Można mianowicie powiedzieć, iż potwierdza ona całkiem pochlebną opinię o przedsiębiorczości polskich biznesmenów. Bez wątpienia nie brak im pomysłów i zaangażowania w prowadzoną działalność. Podstawową ich bolączką jest natomiast permanentny brak kapitału. OGI, gdyby nie ta przeszkoda, dalej mogłoby z powodzeniem się rozwijać, finansują przy okazji działalność małych i średnich

przedsiębiorstw.

brak
Dowiedz się więcej na temat: firma | firmy | początki | zły
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »