Drogi pieniądz nie musi być problemem dla firm

Posiadacze kredytów hipotecznych odczuli w grudniu boleśnie ostatnie decyzje Rady Polityki Pieniężnej. Po serii podwyżek stóp procentowych, raty kredytów wzrosły nawet o kilkaset złotych. Trzeba pamiętać, że stopa referencyjna wpływa również na koszty, a w konsekwencji dostępność innych typów kredytów oraz pożyczek. Dotyka to zarówno konsumentów, jak i firmy, w szczególności MSP. A te już przed podwyżkami miały poważne problemy z pozyskiwaniem finansowania na rozwój.

W Unii Europejskiej działa ponad 25 milionów MŚP i stanowią one 99 proc. wszystkich przedsiębiorstw w regionie. Polska nie odbiega od tego standardu. Sektor przedsiębiorstw wytwarza blisko trzy czwarte wartości polskiego PKB (72,3 proc.), przy czym małe i średnie przedsiębiorstwa generują blisko połowę PKB (49,1 proc.) - przy znaczącym udziale mikroprzedsiębiorstw (około 30,3 proc.).

Im mniejsza firma, tym trudniej o finansowanie

Jednocześnie ten najbardziej znaczący segment biznesowy europejskiej gospodarki zmaga się z trudnościami z dostępem do finansowania, które jest niezbędne dla firm do dalszego rozwoju i ekspansji. Według badania Komisji Europejskiej z pandemicznego 2020 roku co czwarte europejskie MSP napotyka na utrudnienia przy ubieganiu się o kredyt w banku. Nie inaczej jest w Polsce.

Reklama

Dane Krajowego Rejestru Długów i NFG (Narodowego Funduszu Gwarancyjnego) pokazują, że MSP znacznie częściej spotykają się z odmową kredytu, niż duże firmy. W efekcie w ciągu ostatniego roku o kredyt w banku zawnioskowało tylko 43,4 proc. przedsiębiorstw z tego segmentu. Co czwarta mikrofirma dostała odmowę. To 10 razy więcej, niż w przypadku firm średnich. To dlatego przedsiębiorstwa finansują swój rozwój przede wszystkim ze środków własnych (72,7 proc.). Tylko co 10 korzysta z jakiejś formy kredytu lub pożyczki (10,1 proc.).

- Dane te wyjaśniają, dlaczego mały i średni biznes szuka alternatyw. W Europie i Polsce z powodzeniem rozwija się rynek finansowania społecznościowego, pozwalającego przedsiębiorcom wyjść poza ograniczenia narzucane przez instytucje finansowe i pozyskać środki na rozwój od własnych klientów i lokalnej społeczności - komentuje Michał Lewandowski, CEO platformy crowdlendingowej Sancus.pl.

Alternatywne źródła kapitału

Rynek finansowania społecznościowego w Polsce ma dziś trzy segmenty. Pierwszy budują platformy takie jak np. siepomaga.pl. Wpłacenie tam pieniędzy na dowolny projekt nie wiąże się z żadnym benefitem dla inwestora - ewentualnie może on otrzymać mały upominek. Taka wpłata ma więc w zasadzie charakter charytatywny.

Bardzo dynamicznie rozwija się od kilku lat segment drugi - czyli crowdfunding udziałowy (zwany crowdinvestingiem). Przeznaczając pieniądze na projekt otrzymujemy tu udziały w spółce, która w ten sposób zyskuje kapitał na rozwój. Rocznie w modelu crowdfundingu inwestycyjnego realizowane jest w Polsce kilkadziesiąt kampanii, a angażuje się w nie tysiące zarejestrowanych na platformach inwestorów indywidualnych.

Trzecim, do tej pory najmniej rozwiniętym segmentem jest crowdlending (czy inaczej crowdfunding pożyczkowy). W tym modelu inwestor udziela firmie pożyczki, na realizację określonej inwestycji w określonym czasie i dostaje od zwrot w postaci kapitału i odsetek).

- Wszyscy mamy swoje ulubione miejsca, w których spędzamy czas i lokalne biznesy, którym kibicujemy. Dzięki crowdlendingowi na rozbudowie popularnej w mieście pizzerii czy kwiaciarni może zarobić nie tylko jej właściciel, ale też wszyscy, którzy pożyczą mu pieniądze na ten właśnie cel - mówi Michał Lewandowski z Sancus.pl.

Siła społeczności

Mechanizm crowdlendingu jest bardzo prosty. Grupa osób udziela pożyczki na określony czas i kwotę innej osobie lub firmie, wykorzystując do tego platformę internetową. Przedsiębiorca spłaca im pożyczony kapitał powiększony o z góry ustalone oprocentowanie. Dla pożyczkodawców crowdlending jest więc prostym sposobem na uzyskanie atrakcyjnych w porównaniu z bankami zwrotów z ich oszczędności. Z kolei dla firm - alternatywną do banków i firm pożyczkowych formą pozyskania pieniędzy na rozwój.

- Mechanizm naszej platformy można porównać do budżetu partycypacyjnego. Umożliwia ona inwestowanie w bezpośredni sposób w projekty, na których szczególnie nam zależy i których realizacja ma realny wpływ na nasze życie. Zyskujemy przy tym nie tylko pozytywną zmianę w otoczeniu, ale też zwrot z inwestycji w postaci wypłacanych co miesiąc odsetek - mówi prezes Sancus Crowdfunding.

Polska w pogoni za Europą

W Europie jest dziś ponad 120 platform crowdlendingowych. Tylko w 2020 roku rynek crowdlendingu w Europie osiągnął wolumen transakcji na poziomie 8,4 mld USD. Według danych jednej z największych platform crowdlendingowych działających na terenie Unii Europejskiej, francuskiego October, w ubiegłym roku za jej pośrednictwem zebrano łączną kwotę finansowania o wartości ponad 120 mln euro. Środki na rozwój pozyskało tu niemal 400 projektów. Michał Lewandowski przekonuje, że jesteśmy na progu zmiany, która ma szansę przybliżyć Polskę do takiego krajobrazu.

Od 1 listopada w Unii Europejskiej obowiązuje nowe rozporządzenie, regulujące rynek crowdfundingu i crowdlendingu. Polska będzie miała rok na dostosowanie się do tych regulacji - prawodawstwo wykonawcze będzie się dopiero kształtować. - Po raz pierwszy pojawiła się kompleksowa regulacja crowdfundingu, która ma na celu zabezpieczenie interesów inwestorów i stworzenie dla nich większej pewności przy inwestowaniu. Inwestor będzie mógł sprawdzić, czy platforma jest zarejestrowana, czyli, czy spełniła wszystkie wymagania nakładane prawem. A jest ich całkiem sporo - dodaje Lewandowski.

Działalność platform objęta jest nadzorem KNF. Każda platforma crowdlendingowa ma teraz obowiązek dokonania gruntownej analizy ryzyka i poinformowania inwestora o jego stopniu. Na każdym etapie KNF ma prawo zablokować kampanię, gdy poweźmie wątpliwości odnośnie projektu (od momentu pojawienia się pierwszej informacji o projekcie). Większa pewność prawna sprawia, że ta forma inwestowania zyskuje na atrakcyjności, co ma duże znaczenie w sytuacji, kiedy kapitał poszukuje skutecznych form jego pomnażania (dających zyski lepsze, niż w banku na lokacie). Firmy dostają nowe narzędzie pozyskiwania pieniędzy na rozwój, objęte pełną regulacją. Limit zbiórki rośnie do 5 mln Euro (liczonej w okresie 12 miesięcy) co powoduje otwarcie crowdfundingu dla większych przedsięwzięć.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »