Jaka pogoda dla dealerów aut?
Ten rok będzie taki jak poprzedni lub nawet nieco gorszy prognozuje branża. Chyba że wreszcie rząd zrobi coś dobrego...
Zachmurzenie duże, bez większych przejaśnień, z możliwością opadów? tak obrazowo można opisać tegoroczną prognozę pogody dla branży motoryzacyjnej. I nic dziwnego. Ubiegły rok zakończył się dla branży totalną porażką. Dilerzy sprzedali jedynie 316 tys. nowych aut osobowych, niemal o 11 proc. mniej niż w nie najlepszym 2003 r. Był to jednocześnie wynik o ponad połowę gorszy od rekordowego 1999 r. Zdaniem analityków, producentów i importerów, ten rok będzie taki sam lub nawet gorszy. Lepiej niż w ubiegłym roku z pewnością nie będzie. Polskie społeczeństwo nadal nie ma pieniędzy. Oznak optymizmu nadal nie widać twierdzi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji.
Jazda w nieznane
Polski rynek jest przy tym tak mało przewidywalny, że niewielu naszych rozmówców chciało podać dokładną prognozę tegorocznej sprzedaży.
- W wariancie pesymistycznym będzie to około 250 tys. sztuk. Maksymalnie zaś nie przekroczymy poziomu 320 tys. sztuk - mówi Jakub Faryś, dyrektor Związku Motoryzacyjnego SOIS.
- W najgorszym wariancie rynek wchłonie mniej niż 300 tys. aut, w najlepszym 340 tys. Duże nadzieje wiążę z wprowadzeniem podatku samochodowego, który zastąpi akcyzę i ograniczy import używanych aut - wyjaśnia Enrico Pavoni, szef FIAT Auto Poland oraz FIAT Polska.
Zmiany przepisów mogą pójść też w złą stronę.
- Branża obawia się, że planowane zmiany w VAT mogą jeszcze bardziej ograniczyć liczbę aut, przy których zakupie przedsiębiorcy mogą skorzystać z pełnego odpisu. Sprzedaż może być niższa od ubiegłorocznej także w sytuacji , gdy nie zostanie powstrzymany napływ aut używanych do Polski i nie odżyje optymizm wśród konsumentów - dodaje Jakub Faryś.
Wększość producentów i analityków ostrożnie prognozuje wynik na poziomie zbliżonym do 2004 r. Optymistów jest niewielu. Wśród nich wyróżnia się Janusz Kiljańczyk, były rajdowiec i były szef spółki dystrybuującej auta marki Renault. Jego zdaniem, w tym roku możliwa jest nawet sprzedaż na poziomie 400 tys. sztuk.
Nuta optymizmu
Mogą pomóc korzystne ostatnio dla importerów wahania walutowe.
- Optymistyczne jest przede wszystkim umacnianie się złotego. Mocny złoty będzie oznaczał, że mogą zostać powstrzymane podwyżki związane z harmonizacją cen w ramach Unii Europejskiej. Poza tym stwarza on dla firm większy margines na udzielanie rabatów i organizowanie promocji - podkreśla dyrektor Faryś.
Producenci liczą po prostu też na umacnianie się gospodarki.
- Jeśli będzie się rozwijała tak jak dotychczas, jeśli ludzie zobaczą, że wejście do Unii Europejskiej nie pogorszyło warunków życia, wzrośnie ich optymizm. To może przełożyć się na większą sprzedaż - podkreśla Dariusz Pachulski, szef sprzedaży firmy Iberia Motor Company, importera marki Seat. Sam jednak prognozuje, że rynek wchłonie 300-315 tys. aut, czyli mniej lub tyle, co w 2004 r.
Lokomotywy sprzedaży
Producenci i importerzy obiecują, że nie będą czekać na cud w postaci lepszych podatków czy kursów walut. Będą nowe modele, ale to stare konie, pociągną sprzedaż.
- Nasza sprzedaż w tym roku nadal będzie się opierała na Fiacie Panda. Pod koniec ubiegłego roku pojawiła się na polskim rynku wersja z napędem na cztery koła. W tym roku planujemy wprowadzenie do sprzedaży wersji terenowo-sportowej (SUV) - mówi Enrico Pavoni. FIAT na razie nie jest zagrożony, jednak coraz bardziej po piętach depcze mu czeska Skoda.
Motorem sprzedaży nadal będzie Skoda Fabia oraz nowa Octavia - twierdzi Łukasz Zadworny, kierownik działu marketingu Skoda Auto Polska.
- Naszym bestsellerem pozostanie Yaris. Dalej będzie też rozwijać sprzedaż innych naszych flagowych modeli, czyli Toyoty Corolli i Avensis - twierdzi Jan Okulicz-Kozaryn, rzecznik Toyota Motor Poland.
Paweł Janas