Kasacja w osiem miesięcy - to nie jest zły wynik
Rozmawiamy z prof. Lechem Gardockim, I prezesem Sądu Najwyższego.
Panie profesorze, kasacje są nadal źle przygotowywane, a na ich rozpatrzenie czeka się nawet osiem miesięcy - takim stwierdzeniem kończy się jeden z rozdziałów rocznego sprawozdania z pracy Sądu Najwyższego, które dziś rozpatrzy Sejm. Ta informacja nie zmienia się od kilku lat?
- Istotnie. Chcę jednak podkreślić, że osiem miesięcy oczekiwania na rozpatrzenie kasacji nie jest złym wynikiem w porównaniu z innymi sądami europejskimi. W Niemczech czas oczekiwania jest podobny, we Włoszech terminy są dłuższe.
Czy nie budzi pana niepokoju rozbieżność między orzeczeniami Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego?
- Rozbieżności te rozwiązują się w sposób naturalny. Gdy Trybunał stwierdza niekonstytucyjność danego przepisu, to Sąd Najwyższy podporządkowuje się temu orzeczeniu.
Ale sędziowie SN mogą mieć inne poglądy?
- Tak, jednak utrata mocy przepisu nas wiąże. Rozbieżność poglądów jest rzeczą jak najbardziej naturalną, SN zajmuje w swych uchwałach stanowisko, które jest modelem dla sądów niższej instancji. Stoimy na straży jednolitej interpretacji prawa, także poprzez odpowiedzi na pytania sądów, RPO lub ministra sprawiedliwości.
Rozmawiała Katarzyna Żaczkiewicz