KRD: Odzyskanie pieniędzy zamrożonych w fakturach wkrótce niemożliwe
1 stycznia 2022 r. przedawnią się faktury wystawione w 2019 r. Po tym czasie odzyskanie pieniędzy od dłużników przed sądem stanie się niemożliwe - przypominają eksperci Krajowego Rejestru Długów. Należności nie przepadną, jeśli przedsiębiorcy zdecydują się na windykację polubowną. Jak wynika z ostatnich danych z Krajowego Rejestru Długów łączna kwota zadłużenia polskiego biznesu sięga 11,65 mld zł. Średnio przedsiębiorstwo ma do oddania kontrahentom 41,2 tys. zł.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Według statystyk firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso współpracującej z KRD średni okres przeterminowania faktur przekazywanych do odzyskania skrócił się z 222 dni w sierpniu 2020 r. do 180 dni w sierpniu 2021 r. Oznacza to, że przedsiębiorcy zabiegają o odmrożenie gotówki, która jest im potrzebna na bieżącą działalność, jak pensje pracowników, podatki, raty kredytów i leasingu oraz na inwestycje, m.in. maszyny, powierzchnie magazynowe, systemy IT. Wiele firm ciągle jednak waha się, co zrobić z fakturami, które wkrótce się zdezaktualizują.
Eksperci zwrócili uwagę, że zgodnie ze znowelizowanymi przepisami Kodeksu Cywilnego faktury wystawione za sprzedaż towarów lub usług przedawniają się z upływem 2 lat, liczonych do końca roku kalendarzowego. Wyjątek stanowi branża transportowa, gdzie okres ten jest krótszy i wynosi rok. Jeśli usługa obejmowała transport międzynarodowy, czas nieco się wydłuża - do roku i trzech miesięcy.
"Przedawnienie nie oznacza, że dług znika, lecz nie można go dochodzić przed sądem. Nadal możliwe jest natomiast umieszczenie informacji o zadłużeniu w Krajowym Rejestrze Długów" - zaznaczył Łącki. Dodał, że im szybciej przystąpi się do windykacji należności, tym większa szansa na odzyskanie pieniędzy.
"Aby nie dopuścić do przedawnienia płatności, przedsiębiorcy mogą zlecić polubowną windykację należności, także online" - wyjaśnił prezes Kaczmarski Inkasso Jakub Kostecki. Dodał, że dwa miesiące, które zostały do końca roku wystarczą, by negocjatorzy porozumieli się z dłużnikami i zawarli ugodę, która przerwie bieg przedawnienia. "Równolegle tworzony jest plan spłaty, który muszą zaakceptować obie strony. Dopiero wtedy można wdrożyć ugodę w życie" - dodał. Zwrócił uwagę, że wierzyciel ponosi koszt windykacji jedynie w przypadku, gdy uda się odzyskać jego pieniądze.
Jeśli dłużnik nie podejmie dialogu, nie zareaguje na sankcje, takie jak dopisanie do rejestru długów, będzie grał na zwłokę, licząc, że roszczenie się przedawni, sporządzany jest pozew, który w imieniu klienta kierowany jest do sądu. Jak wyjaśnił Tomasz Zubkowski z Kancelarii Prawnej VIA LEX, wbrew obiegowym opiniom samodzielne wysłanie dłużnikowi wezwania do zapłaty nie przerywa biegu przedawnienia. Umożliwia to jedynie "czynność dokonana przed sądem, czyli złożenie pozwu o zapłatę lub wezwanie do próby ugodowej".
Eksperci przypomnieli, że przeprowadzona w lipcu 2018 r. nowelizacja przepisów, m.in. Kodeksu cywilnego i Ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych, przesunęła termin przedawnienia długów, związanych z działalnością gospodarczą, a dotyczących m.in. umów sprzedaży, świadczenia usług i o dzieło, na ostatni dzień roku kalendarzowego, w którym przypada to przedawnienie.
Wyniki badania "Relacje między kontrahentami po zleceniu windykacji", przeprowadzonego przez Instytut Mands na zlecenie Kaczmarski Inkasso na przełomie maja i czerwca 2021 r., wskazują, że mimo rosnącej świadomości na temat profesjonalnej windykacji, wiele firm próbuje odzyskać pieniądze na własną rękę. Metody, jakie wybierają, różnią się w zależności od ich wielkości. W większości najpierw wysyłają kontrahentowi wezwanie do zapłaty - robi tak 80 proc. mikrofirm, 75 proc. średnich i 65 proc. małych przedsiębiorstw. Równolegle najmniejsze podmioty próbują też samodzielnych negocjacji (59 proc.), podczas gdy do rozmów z dłużnikami siada niespełna co 3. średnie przedsiębiorstwo.