Małysz za 3 mln zł

Przedstawiciele świetnie operującego w handlu narodu przed wydaniem zgody na transakcję pytali zawsze nie o to, ile można zarobić, ale ile można na interesie stracić. Czy tak samo podchodzą do organizacji Pucharu Świata w skokach narciarskich jego organizatorzy?

W tym roku pod Wielką Krokwią znowu spotkają się dziesiątki tysięcy fanów skoków narciarskich. Ta największa narciarska impreza w naszym kraju jest jednocześnie jedną z kosztowniejszych, ale i przynoszącą spore zyski - nie tylko organizatorom, lecz również Zakopanemu i jego mieszkańcom. Ile kosztuje ta impreza?

Wydatki, które pochłoną tegoroczne skoki, to koszt rzędu od 2 do 3 mln zł. Jak powiedział nam wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego Lech Nadarkiewicz, blisko 400 tys. zł trzeba będzie zapłacić 300 ochroniarzom i 40 policjantom w cywilu, którzy strzec będą bezpieczeństwa uczestników PŚ (również w hotelu), jak i widzów i VIP-ów (przyjedzie ok. 60 europarlamentarzystów i dziewięciu ambasadorów) podczas zawodów. Do Zakopanego ma przyjechać 80 zawodników reprezentujących 19 krajów.

Reklama

Zarobią?

Jak zwykle przy tego typu wydarzeniach, w których jest szansa zarobić przy ich organizowaniu, tak i tym razem pojawiły się niesnaski. Wywołały je spekulacje organizatorów, że w 2005 roku Puchar Świata nie przyniesie zysków. Skrupulatni górale od razu zaczęli liczyć dochody, które PZN może z tego tytułu osiągnąć; a zatem: 10 tys. biletów po 20 zł na piątkowe kwalifikacje i dwa razy po 30 tys. biletów w większości po 50 zl, choć też są i takie po 60 i 120 zł. To powinno, zdaniem Zakopiańczyków, bez problemu pokryć koszty PŚ.

Opłacalność tej imprezy będzie w statystykach obniżać się, bowiem wysokie przychody dwa lata temu spowodowała "nadsprzedaż" biletów - do kibiców trafiło ok. 50 tys. biletów, podczas gdy miejsc było tylko ok. 30 tys. Sprawa znalazła juz swój finał w sądzie.

Do pucharowego budżetu górale doliczyli też wpływy od sponsorów, które według nich wyniosą ok. 2,5 mln zł (organizatorzy twierdzą, że nie będzie to nawet 1,5 mln zł). Do budżetu dorzuci się też Telewizja Polska. Za dwuletnie prawo do transmisji zawodów TVP musi zapłacić 700 tys. zł. Zyski więc będą. Zarobi nie tylko PZN, ale i górale, którzy szacują, że dochody z imprezy powinny im wystarczyć, by spokojnie dotrwać do tegorocznych letnich wakacji.

Wprawdzie na trybunach zasiądzie lub postoi jedynie 30 tys. miłośników skoków, jednak drugie tyle pojawi się przed Wielką Krokwią, by na telebimach oglądać zmagania skoczków. A to oznacza, że Zakopane czeka najazd co najmniej 60 tys. osób. Dodatkowym "obciążeniem noclegowym" będą rozpoczynające się właśnie ferie szkolne. Istnieje więc ryzyko, że z tych "okazji" ceny mocno podskoczą. Cóż, popyt rodzi podaż...

Wydatki

Przyjazd 80 zawodników to nie tylko prestiż i strategia promocyjna. To także spory wydatek, bowiem każdy organizator PŚ w skokach zwraca zaproszonym ekipom koszty podróży, zapewnia bezpłatny pobyt i wyżywienie. Na barki PZN spadnie też największe obciążenie finansowe w postaci nagrody głównej wynoszącej 100 tys. franków szwajcarskich. Dodatkowym wydatkiem jest też rozbudowana ekipa zajmująca się sprawami porządkowymi i technicznymi na skoczni i na trybunach.

Koszty to też modernizacje obiektu. W 2003 roku oddano do użytku nowe oświetlenie skoczni. Finansowali to wspólnie - 4 mln zł - Totalizator Sportowy oraz budżet państwa. Wielka Krokiew wzbogaciła się też o igelit, nową wieżę sędziowską. Na tegoroczne zawody zbudowano również utrzymane w zakopiańskim klimacie drewniane domki, które służyć będą zawodnikom jako szatnie. Na remont czeka jeszcze 45-letni wyciąg. To będzie jedna z istotniejszych inwestycji, bo bez wprowadzania unowocześnień i niezbędnych wygód Zakopane może stracić Puchar Świata. Dlatego teraz trwają prace nad budową pod Krokwią nowoczesnego budynku z pełnym zapleczem konferencyjnym - koszt to ok. 18 mln zł.

Czy taka impreza się opłaca? Chociaż jak zwykle - toż to prawie cecha narodowa większości Polaków - słychać będzie narzekania na niską opłacalność i brak zysków, na pewno da się na tym zarobić. Przede wszystkim, to świetna promocja miasta i regionu. A górale doświadczeni od wieku w kontaktach z ceprami na pewno nie stracą na tej imprezie. Korzystając z trwającej ciągle małyszomanii przygotowali pamiątki-maskotki z Pucharu Świata 2005 o dźwięcznej nazwie: małyszki. Cena za sztukę - 10 zł. Restauratorzy proponują bułki z bananami i bananowe ciastka. Nie ma to jak marketing i dobre nazwisko... Tylko, co będzie, gdy nasza chluba narodu - Adam Małysz - wyskoczy ze sportowego biznesu?

A.J. Kozak

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: górale | świata | impreza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »