Mediacja i arbitraż to dobre panaceum

O mediacji i arbitrażu w niektórych kręgach prawniczych mówi się sporo. Dla wielu przedsiębiorców jednak nadal obie te instytucje pozostają nieznane albo przynajmniej obojętne.

Symptomatyczne są w tym względzie wyniki badania "Przedsiębiorcy wobec pozasądowych form rozstrzygania sporów gospodarczych", przeprowadzonego z dużym rozmachem przez Ministerstwo Gospodarki w 2012 r. i pierwszych dwóch miesiącach 2013 r. Dość powiedzieć, że na 36?102 ankiet ankieterzy zwrotnie otrzymali jedynie 455... Na ponad trzydzieści sześć tysięcy wysłanych do przedsiębiorców ankiet wypełniono ich mniej niż pięćset. A w ramach tych 455 ambitnych prawie połowa nie wiedziała nic o pozasądowych metodach rozpatrywania sporów.

Mediacja - młodszy brat arbitrażu?

Mediacja to nic innego, jak dobrze przeprowadzone negocjacje ugodowe, prowadzone - w odróżnieniu od zwykłych negocjacji - przy wsparciu profesjonalisty, mediatora. Mediator czuwa nad przebiegiem rozmów oraz w umiejętny sposób steruje dyskusją, starając się pomóc skłóconym stronom w znalezieniu akceptowanego dla wszystkich rozwiązania. Mediator nie jest sądem, nie decyduje i nie narzuca. Jednocześnie pozostaje aktywny i reaguje na to, co się dzieje na sali. W standardowym repertuarze mediatora jest również możliwość rozmowy z każdą ze stron z osobna, bez obecności drugiej strony. Poziom emocji pomiędzy stronami często jest tak wysoki, że nie są one w stanie racjonalnie i spokojnie rozmawiać ze sobą. W trakcie rozmów indywidualnych mediator może sobie wyrobić zdanie na temat istoty sporu i już na tym pierwszym etapie zidentyfikować kwestie niesporne, których być może same strony nie są już w stanie zauważyć.

Reklama

Mediator - skuteczny katalizator

Mediatorem może być każda osoba, umiejąca słuchać i dobrze rozmawiać. Dobrze - to znaczy uważnie, z szacunkiem dla rozmówcy i orientacją na cel. Jacek Santorski używa tu zgrabnego pojęcia outcome based thinking - czyli jakie uczucia i jakie działania chcę u drugiej strony wywołać w efekcie naszej rozmowy. Cała masa znanych sympatycznych i profesjonalnych skądinąd osób zupełnie o tym nie myśli, zaczynając rozmowę czy negocjacje. Mediator jest tu swego rodzaju sztucznym katalizatorem tego rodzaju podejścia, przez samą swoją obecność i odpowiednie kierowanie dyskusją prowadzi strony w kierunku kompromisu. Jednocześnie jednak uzyskanie zgody drugiej strony sporu na prowadzenie mediacji przez znaną nam, ale nieznaną drugiej stronie sporu osobę, może być trudne. Także znalezienie w swoim otoczeniu osoby, która umie słuchać i potrafi dobrze rozmawiać (w praktyce najlepiej sprawdza się formuła: duże doświadczenie negocjacyjne plus pewna doza doświadczenia życiowego wsparta choćby minimum wiedzy psychologicznej i nieco więcej wiedzy prawniczej) może czasami nie być takie proste. Z pomocą przychodzą w takim przypadku renomowane stałe sądy polubowne oraz profesjonalne centra mediacji. Z wielu godnych wymienienia wskazałbym w tym miejscu na dwa - Centrum Mediacji przy Sądzie Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej oraz Centrum Mediacji przy Konfederacji Lewiatan. Oba zapewniają profesjonalnych mediatorów oraz gwarantują poufność prowadzonych rozmów.

Niepotrzebne odwlekanie sporu?

Warto w tym miejscu rozprawić się z paroma mitami, które narosły wobec mediacji. Faktem jest że mediacja - w odróżnieniu od arbitrażu czy sądów państwowych - nie rozstrzyga sporów. Jako taka może być traktowana jako niepotrzebne odwlekanie momentu, w którym spór i tak trafi pod rozstrzygnięcie właściwego do tego organu. Tak nie jest. Średni czas trwania mediacji wynosi ok. 40 dni. Średni czas trwania procesu sądowego to ponad 500 dni. Pomijając nawet fakt, że przy tak długim czasie trwania sporu sądowego dodatkowy miesiąc niewiele zmienia, to jednak w wielu przypadkach mediacja pozwala zapobiec wniesieniu sprawy do sądu i kończy spór. Warto więc próbować. Nietrafny jest także argument, jakoby funkcję mediatora mógł pełnić prawnik, zatrudniony przez jedną ze stron, bądź też szef działu prawnego jednej ze stron. Prawnik zawsze reprezentuje interesy swojego klienta i nawet jeśli jego przygotowanie zawodowe i doświadczenie pozwala na sprawne poprowadzenie mediacji, to nie będzie on w stanie tego zrobić, jeśli jego wynagrodzenie pokrywa tylko jedna strona. Nie do końca pozwalają na to także zasady etyczne, jakimi są związani zarówno adwokaci, jak i radcowie prawni. Druga strona przed takim "mediatorem" nigdy też się nie otworzy i nie zdradzi swojej strategii procesowej oraz słabych stron. Z tych wszystkich powodów mediatorem może więc być jedynie osoba neutralna, niepracująca dla żadnej ze stron, której jedynym zadaniem jest pomoc stronom w znalezieniu skutecznego rozwiązania ich sporu. Co nie zmienia faktu, że skuteczny prawnik - negocjator w jednej sprawie, może być znakomitym i neutralnym mediatorem w innej.

Po co do sądu państwowego?

Z wszystkich zarzutów stawianych mediacji zgodziłbym się tylko z jednym. Na dzień dzisiejszy efekt jest niewspółmierny do zainwestowanych środków i pieniędzy. W roku 2003 w pięknych wnętrzach warszawskiego BUW uczestniczyłem w jednym z pierwszych szkoleń z zakresu profesjonalnie prowadzonej mediacji z udziałem ekspertów ze Stanów Zjednoczonych. Minęło dziesięć lat. W Polsce działa wiele centrów mediacji. Co jakiś czas o tej tematyce piszą media. Mediacja z powodzeniem i powszechnie jest stosowana w sporach rodzinnych, odsyłają do niej sędziowie rodzinni. W sporach gospodarczych jednak do mediacji nadal trafia jedynie znikomy ułamek tego, co do mediacji trafić powinno. W tym sensie mediacja przypomina więc nieco polo - sport elitarny, szlachetny, ale taki, o którym się jednie mówi albo go ogląda, ale nie uprawia. Czas to zmienić. W tym sensie zupełnie inaczej jest z arbitrażem. Znalazł on swoje stałe miejsce na gospodarczej mapie Polski. Do jednego z najstarszych i najbardziej rozpoznawanych sądów arbitrażowych w Polsce - Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej trafia rocznie ponad 400 spraw - zarówno tych, gdzie wartość przedmiotu sporu przekracza dziesiątki milionów, jak i tych, w których spór toczy się o kilkanaście tysięcy.

Sposoby rozstrzygania sporów

Sąd arbitrażowy od państwowego różni się tym, że spór rozstrzygają w nim powołani przez strony arbitrzy. Najczęściej obowiązuje zasada, że każda ze stron powołuje jednego arbitra, a oni wspólnie wybierają trzeciego - arbitra przewodniczącego, choć niektóre sprawy rozstrzyga jeden jedynie arbiter. Poddanie relacji handlowej pod rząd arbitrażu - w razie jeśli w przyszłości miałoby dość do sporu - wymaga zawarcia tzw. umowy o arbitraż. W praktyce najczęściej wpisuje się stosowną klauzulę do danej umowy. Strony umawiają się po prostu, że wprawdzie dzisiaj zawierają umowę i są przekonane, że współpraca będzie się układać wspaniale, niemniej jednak, na wszelki wypadek, umawiają się jednocześnie, że jeśli już miałyby się w przyszłości pokłócić, to niech ich spór rozstrzyga sąd arbitrażowy - zamiast sądu państwowego. Strony mogą jednocześnie zarówno umówić się, że ich spór będzie rozstrzygał stały sąd arbitrażowy, taki jak wspomniany wyżej Sąd przy KIG (wystarczy wówczas krótka, dwuzdaniowa klauzula w umowie), ale mogą również szczegółowo opisać sposób rozstrzygania ewentualnego sporu, sposób powoływania arbitrów i inne szczegóły. W tym ostatnim przypadku sama klauzula arbitrażowa może liczyć kilka stron.

Możliwe jest także poddanie pod rozstrzygnięcie sądu arbitrażowego konkretnego sporu, choć z doświadczenia wynika, że w takiej sytuacji stopień nieufności pomiędzy stronami jest na tyle duży, że o zawarcie takiej umowy na tym etapie jest już trudno.

Lepszy arbitrażowy?

Sąd arbitrażowy nad sądem państwowym ma przewagę pod kilkoma względami: czas, pieniądze, profesjonalizm i brak formalizmu. Czas - jako że postępowanie arbitrażowe kończy się znacznie szybciej niż spór sądowy, który może się ciągnąć latami. Pieniądze - dlatego że krótszy czas trwania sporu przekłada się na mniejsze wydatki na prawników. Profesjonalizm - dlatego że arbitrów w stałych sądach polubownych dobiera się według wiedzy i doświadczenia w danym typie spraw. Innymi słowy, spór o roboty budowlane nie powinien trafić do osoby, która o robotach budowlanych wie tyle, ile zaobserwowała, nadzorując montaż drzwi w altance na działce - a tak często jest w sądach powszechnych. Profesjonalizm oznacza też, że spór można prowadzić w wybranym przez strony języku, niekoniecznie po polsku. A mniejszy formalizm oznacza, że sąd arbitrażowy ma zadanie skupić się na naturze sporu i go rozstrzygnąć a nie "łapać" strony na niedociągnięciach formalnych - braku parafki czy pieczątki na jednej z kilkuset stron czy złożeniu kluczowego dokumentu o jeden dzień za późno. Słyną z tego sądy powszechne w Polsce.

Sąd arbitrażowy nie jest zasadny w każdej sprawie i nie jest dla wszystkich, ale na pewno dla przedsiębiorców powinien stanowić poważną alternatywę. Zawsze przy podpisywaniu umów warto zastanowić się, czy nie poddać ewentualnych sporów, jakie mogą z niej wyniknąć, pod rozstrzygnięcie sądu polubownego. Pozwoli to na znaczną oszczędność czasu, a być może także i pieniędzy.

dr Eligiusz Krześniak

Autor jest adwokatem, doktorem nauk prawnych, partnerem w warszawskim biurze kancelarii Squire Sanders, rekomendowany arbiter Sądu Arbitrażowego działającego przy Krajowej Izbie Gospodarczej

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: panaceum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »