Największe bankructwo farmy wiatrowej w Polsce
To pierwsza od lat upadłość farmy wiatrowej w Polsce. Jej właścicielem był londyński fundusz inwestycyjny. Wiatraki za ułamek wartości przejmuje, notowana na warszawskiej giełdzie, Polenergia. To spółka należąca do rodziny Kulczyków.
Zlokalizowana między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem farma wiatrowa Krzęcin o mocy 6 MW powstała w 2010 roku za blisko 37 mln zł. Od hiszpańskiej Eolii rok później przejął ją brytyjski fundusz inwestycyjny Impax. Kredyt na inwestycję w wysokości ponad 24 mln zł dał Raiffeisen Bank Polska.
W latach 2011-2015 farma osiągała średnie przychody na poziomie 4,3 mln zł rocznie. Po połowie ze sprzedaży energii elektrycznej i zielonych certyfikatów. W tym czasie jej straty netto wynosiły średniorocznie 1,7 mln zł - tyle ile amortyzacja. To oznacza, że inwestycja nie generowała właściwie gotówki. Spółka matka zarabiała jednak niewielkie pieniądze na odsetkach od kredytu udzielonego na 5 proc. - według szacunków WysokieNapiecie.pl mogło to być na czysto jakieś 300 tys. zł rocznie.
To musiało przelać czarę goryczy u, notowanego na londyńskiej giełdzie, Impaxa, ale też finansującego inwestycję Raiffeisena.
- Fundusz stwierdził, że wycofuje się z inwestowania w Polsce w energetykę wiatrową - mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl.
6 listopada 2017 roku upadłość farmy wiatrowej zatwierdził sąd. Z wyroku, do którego dotarli dziennikarze portalu WysokieNapiecie.pl, wynika, że majątek zbankrutowanej farmy za 2,8 mln zł przejmuje (przez spółkę zależną) Polenergia, grupa energetyczna kontrolowana przez rodzinę Kulczyków. Umowa sprzedaży jest warunkowa, a Polenergia może od niej odstąpić w ciągu trzech miesięcy od uprawomocnienia się wyroku. Na ostateczną decyzję ma więc czas do połowy lutego.
Problemy zaczęły się w 2016 roku - w październiku umowę na zakup zielonych certyfikatów wypowiedziała poznańska Enea. To oznaczało dla wytwórców ekoenergii spadek przychodów ze sprzedaży zielonych certyfikatów o blisko 3/4. W efekcie łączne przychody farmy mogły spaść w 2017 roku nawet do 2,5 mln zł.
Na sytuację farmy niekorzystnie wpłynęła także, uchwalona w połowie 2016 roku, tzw. ustawa antywiatrakowa. Skutkiem niejasnych przepisów jest podniesienie opodatkowania wiatraków. Chociaż przepisy są interpretowane przez gminy w różny sposób, to wójt Krzęcina w lutym i marcu ubiegłego roku wydał dwie niekorzystne dla wiatrakowców interpretacje. Skutkiem mogą być koszty wyższe o ok. 150 tys. zł rocznie (podatek obciąży przy okazji także sąsiednią farmę wiatrową Innogy).
W dodatku, zgodnie ze zmianami ustawy o odnawialnych źródłach energii, od 1 stycznia właściciele wiatraków nie mogą także sprzedawać energii po średnich cenach z całego rynku (o ok. 15 zł/MWh wyższych, niż te, które mogą uzyskać same wiatraki, produkujące w dużej mierze w nocy), co według naszych wyliczeń może oznaczać spadek przychodów o kolejne 100 tys. zł.
W połowie ubiegłego roku Sejm uchwalił kolejną niekorzystną dla inwestorów zmianę. Przyjęta w błyskawicznym tempie bez konsultacji społecznych, a nawet udziału strony społecznej na sali, tzw. Lex Energa obniżyła opłatę zastępczą, czyli maksymalny poziom, do jakiego może dojść rynkowa cena zielonych certyfikatów. W efekcie zmiana cen certyfikatów nie będzie się mogła zbyt szybko podnieść z dzisiejszego dna, nawet gdy "zielonej" energii zacznie na rynku brakować.