Podwyżki wynagrodzeń oraz ograniczenie odejść z Poczty
Podwyżki wynagrodzeń dla pracowników Poczty Polskiej oraz ograniczenie programu dobrowolnych odejść ze spółki - zapowiedział w czwartek w Sejmie wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński. Wskazał, że w ramach PDO Poczta straciła 12 tys. 562 pracowników.
Smoliński relacjonował wyniki audytu przeprowadzonego w resorcie budownictwa i infrastruktury dotyczącego Poczty Polskiej SA.
- Poczta Polska w ostatnich latach przechodziła dość duże zmiany restrukturyzacyjne. W dużej mierze polegały na tym, że zmieniano sposób funkcjonowania urzędów, poprzez ich likwidację i tworzenie ich fili albo przekazywanie tych zleceń w formie agencji - mówił Smoliński. Dodał, że likwidacja prowadziła do ograniczania usług oferowanych na najniższych szczeblach.
- Restrukturyzacja była prowadzona w ramach tzw. Programu Dobrowolnych Odejść - wskazał. W latach 2012-2015 odbyło się sześć edycji tego programu. W ramach samego PDO z Poczty Polskiej odeszło 12 tys. 562 pracowników. W sumie zatrudnienie w spółce zmniejszyło się o 14 tys. 483 pracowników, co w skali całej firmy stanowi 15,4 proc. zatrudnionych. Jak podkreślił Smoliński, stan zatrudnienia na 30 kwietnia 2016 roku w PP wyniósł 77 tys. 319 osób.
Wiceminister zapowiedział, że PDO ulegnie zmianie tak, aby nie odchodziły osoby, które są potrzebne na Poczcie. Jego zdaniem, zwolnienia powinny dotyczyć centrali, czy administracji dyrektorskiej, a nie np. urzędów pocztowych.
Wiceminister poruszył także kwestię wynagrodzeń dla pracowników. - Bardzo wielu pracowników PP w ostatnim okresie (...) zarabiało poniżej 1900 zł. W tej chwili nastąpiły dwie podwyżki - poinformował. Zwrócił uwagę, że poprzedni rząd przez 6 lat nie zwiększył wynagrodzeń dla pracowników PP. Pierwsza podwyżka - tłumaczył Smoliński - objęła pracowników w lutym i dzięki niej żaden z pracowników nie zarabiał mniej niż 1900 zł brutto, a druga podwyżka - w marcu - spowodowała, że najniższe wynagrodzenie wynosi teraz 2050 zł brutto.
Smoliński mówił, że zarówno zarząd PP jak i MIB zdają sobie sprawę, że to są nadal zbyt niskie wynagrodzenia, jeżeli w sklepach sieciowych wynagrodzenia są o kilkaset złotych wyższe, więc poczta traci na konkurencyjności zatrudnienia.
Wiceszef resortu infrastruktury i budownictwa zapowiedział, że planowane kolejne podwyżki muszą wynikać ze zwiększenia przychodów spółki, z kolejnych oszczędności, które będą wprowadzane m.in. w administracji. - Wiemy, że jest duża presja. Nie da się w ciągu kilku miesięcy nadrobić sześcioletnich zaniedbań w zakresie podwyżki wynagrodzeń - zaznaczył. Podkreślał, że przez 6 lat wynagrodzenia dla pracowników eksploatacyjnych Poczty nie wzrosły nawet o złotówkę, podczas gdy pensja pracowników kadry dyrektorskiej wzrosła co najmniej o kilkadziesiąt proc.
Wiceminister pytany przez posłów o koszty zmiany logotypu Poczty Polskiej odpowiedział, że nie zostały one jeszcze oszacowane. - Z pierwszych informacji wynika, że były to bardzo duże koszty sięgające milionów złotych. Musimy to zebrać z różnych źródeł, ponieważ zostało to sprytnie zakamuflowane - mówił.
Przedstawiciel resortu wskazał też na potrzebne - jego zdaniem - zmiany w systemie wynagradzania pracowników w zależności od tego, dla której spółki grupy wykonują czynności. - Jeżeli pracodawcą jest Poczta, to będą to wynagrodzenia wypłacane przez Pocztę, natomiast jeżeli czynności będą wykonywane na rzecz banku, czy ubezpieczyciela, to powinny być osobne umowy zawierane z tymi podmiotami - spółkami z PP - aby łatwiej można było określać koszty i czas pracy przeznaczany na różne czynności - tłumaczył Smoliński. Dodał, że w tej chwili zarząd PP pracuje nad takimi zmianami.
Smoliński nie wyklucza też powrotu do umundurowania pracowników Poczty. - Poczta, która jest narodowym operatorem, powinna reprezentować państwo Polskie także zewnętrznie w postaci umundurowania i oznaczenia tego umundurowania orzełkiem - powiedział. - Państwo się wycofało z tego. Myślę, że warto byłoby do tego wrócić - podsumował.