Polski gigant chce zatrudnić 5000 osób. Co na to Bruksela?
Fakro, producent okien dachowych i schodów, chciałby rozwinąć działalność i zatrudnić 5 tys. osób, jednak uzależnia to od decyzji Komisji Europejskiej. Bruksela ma rozstrzygnąć spór o nadużywanie dominującej pozycji przez duńską firmę Velux - o to oskarża europejskiego potentata firma Fakro. Skarga do Komisji trafiła 2,5 roku temu, na rozstrzygnięcie będzie trzeba poczekać nawet drugie tyle.
Fakro oskarża firmę Velux o nadużywanie dominującej pozycji na rynku. Zarzuca mu z jednej strony zaniżanie cen własnych produktów, które konkurują z wyrobami z Polski, a z drugiej - czarny PR, rozpowszechnianie informacji o gorszej jakości produktów konkurencji.
- Nasza firma doszła do takiego pułapu, gdzie już nasze działania nie wystarczą - mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Ryszard Florek, prezes zarządu Fakro. - Tutaj potrzebna jest polityka. Nasz dalszy rozwój jest uzależniony od decyzji Komisji Europejskiej, działu zajmującego się nieuczciwą konkurencją i od jej rezultatów. Jeżeli Komisja zabroni nadużywania pozycji dominującej naszemu konkurentowi, wówczas możemy stworzyć jeszcze z 5 tys. miejsc pracy w Nowym Sączu.
Skargę na firmę Velux składał już do Komisji na wniosek Fakro Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Została ona jednak odrzucona i to bez podania przyczyn. Stąd decyzja polskiej firmy, by kolejna skargę złożyć samodzielnie. Jako strona ma teraz większe uprawnienia i liczy na to, że Komisja przychyli się do jej argumentacji.
- Jeżeli Komisja nadal będzie tolerowała to, co oni robią, nie będzie się chciała tym zająć, to będziemy rozwijać się bardzo wolno bądź będziemy uciekać w inne branże - zapowiada Ryszard Florek. - Natomiast te plany są w dużej mierze uzależnione od decyzji Komisji Europejskiej i od tego, jak polski rząd będzie lobbował w Komisji, żeby ta precedensowa sprawa została rozwiązana z korzyścią dla Polski i innych polskich firm.
Fakro podkreśla, że duński potentat jest znacznie większy i stać go na walkę z konkurencją. Stąd wniosek do Komisji Europejskiej o zbadanie, czy nie łamie przy tym unijnego prawa.
- Nasza firma jest duża na rynku polskim, ale globalnie nasz konkurent ma ponad 20 razy więcej kapitału od nas - podkreśla prezes zarządu Fakro. - Mając tak dużą siłę na rynku, korzyści z tytułu efektu skali, olbrzymi kapitał, bardzo silną markę ma już dużą przewagę, a jeśli dołączymy do tego używanie tego kapitału stricte przeciwko nam i to nie po to, żeby on był lepszy, tylko po to, żeby nas zniszczyć, to nie ma szans z czymś takim walczyć.
Sprawdź: PROGRAM PIT 2014
Prezes Ryszard Florek z Fakro obawia się, że utrudnianie dostępu do innych rynków zagraża przyszłości jego firmy.
- Może oznaczać nie tyle utratę przychodów, ile zablokowanie naszego rozwoju. Jeżeli zdobywamy klienta, nasz konkurent dopłaca dwa razy więcej niż myśmy wydali na jego zdobycie, żebyśmy go utracili, to to nie jest wolny rynek, to nie jest równa walka konkurencyjna, tylko wyniszczanie nas.