Przedsiębiorczość mamy w narodowym DNA

Rozmowa z Andrzejem Sadowskim, wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha.

Każdy może prowadzić biznes?

- Absolutnie nie. Co prawda jesteśmy najbardziej przedsiębiorczym narodem wśród społeczeństw europejskich, przedsiębiorczość mamy w narodowym DNA, jednak naturalnym stanem dla większości z nas jest spokojna praca na etacie a nie prowadzenie własnej firmy. W potocznej opinii utarł się obraz przedsiębiorcy jako kogoś, kto opływa w dobra materialne. Natomiast nie widać już tego, że prowadzenie biznesu oznacza poważny stres, ryzyko gospodarcze, zagrożenie bankructwem, zagubienie równowagi między pracą a życiem osobistym. Nie wszyscy mamy w sobie ten stan ducha i determinację, które pozwalają na prowadzenie biznesu, tak jak nie każdy kierowca może być kierowcą rajdowym.

Reklama

A jak to jest z naszą przedsiębiorczością? Czy jest to naturalny stan ducha, jak Pan powiedział, czy raczej niektórzy z nas są zmuszeni do podjęcia działalności na własny rachunek? W ostatnich latach przedsiębiorczość w Polsce jest wymuszana przez samych przedsiębiorców, którzy żądają od pracowników przejścia na samozatrudnienie.

- Nie mylmy tego, co jest naturalne i co mamy w naszym narodowym DNA, z tym, co jest koniecznością wymuszoną administracyjnymi przepisami. Przedsiębiorczym jest się niezależnie od tego, czy mamy pozwolenie od urzędu. Po prostu robimy to, bo jest to sposób na życie, utrzymanie rodziny i na poprawienie życiowego standardu. I to jest charakterystyczne dla naszego społeczeństwa, bo nawet w czasach PRL kwitła przedsiębiorczość. Każdy tak zwany pociąg przyjaźni do Związku Radzieckiego był pociągiem z jednoosobowymi biurami handlu zagranicznego bez rządowej koncesji. Bo ludzie, którzy wyjeżdżali za granicę, robili to głównie dla biznesu, a nie uroków Kremla i mumii Lenina. Dziś mamy do czynienia z przedsiębiorczością wymuszoną podwyżkami opodatkowania pracy, czyli z wysypem tak zwanego samozatrudnienia, do którego sam rząd zachęca przez system dotacji, i równolegle z drugim rodzajem przedsiębiorczości, tą rzeczywistą, która wynika z chęci poprawienia bytu.

Przepraszam, ale czy naprawdę nie ma znaczenia, czy działamy w szarej strefie, czy legalnie?

- Polacy chcą żyć normalnie, czyli uczciwie, ale regulacje rządowe nie dają takiej szansy. Umiemy porównywać warunki do prowadzenia biznesu w Polsce i w innych krajach. I to zaczynając od kwestii mniej istotnych, jak rejestracja firmy (u nas wciąż kłopotliwa, związana z koniecznością osobistego podpisywania dokumentów), a kończąc na poważniejszych zagadnieniach.

- W innych krajach obowiązuje zasada: nie zarabiam - nie płacę podatków. W Polsce dla wielu osób poważną barierą jest to, że już po miesiącu działalności muszą płacić rządowi haracz w postaci podatków zwanych składkami społecznymi i zdrowotnymi. Nie ma znaczenia, czy zarobili pieniądze, czy zainwestowali, czy mają stratę. A przecież ludzie, którzy chcą prowadzić mikrofilmy, nie mają kilku tysięcy złotych na oddanie rządowi za sam "papier" stwierdzający, że prowadzą działalność. Stąd próbują doświadczyć i zweryfikować swoje biznesowe umiejętności bez pozwoleń i podatków. Szara strefa nie wynika z powszechnej premedytacji i chęci oszustwa. Jest zawsze konsekwencją mitręgi biurokratycznej i wysokich podatków wymierzonych przeciwko mikrofirmom.

Chyba jednak lepiej prowadzić legalnie biznes niż w szarej strefie?

- Lepiej i wygodniej, bo każdy chce spać spokojnie. Dlatego polski przedsiębiorca, który dzięki Unii nie jest pańszczyźnianym chłopem przypisanym do polskiego prawa podatkowego czy administracyjnego, coraz częściej korzysta z europejskich konkurencyjnych rozwiązań, bo chce prowadzić legalną działalność. W Polsce jest ona nieopłacalna, ale w innych krajach Unii już tak. W wielu z nich można działalność gospodarczą zarejestrować zdalnie. Zanim ktoś podejmie decyzję o biurokratycznym rozpoczęciu działalności gospodarczej, musi oszacować, co mu się bardziej opłaca, w jakiej formie, w jakich warunkach i gdzie.

- Jeszcze raz powtórzę: szara strefa jest dla wielu dramatyczną konsekwencją niemożności sprostania wysokim barierom ,a nie celową strategią polegająca na oszukiwaniu. Rząd sztucznie wspiera samozatrudnienie przez system dotacji na przykład dla osób bezrobotnych. Gdyby z taką samą determinacją zajął się likwidacją mitręgi administracyjnej i podatkowej, którą stworzył, to miałby realny sukces, większy niż wymuszanie przedsiębiorczości na ludziach, którzy jej nie chcą lub się jej obawiają.

- Gdyby w Polsce przedsiębiorcy przeczytali m.in. prawo pracy, to nie zakładaliby firm. Przedsiębiorczość wynika częściowo z niewiedzy, jak wrogie mogą być nie tylko przepisy, ale i administracja, która je później egzekwuje. Ludzie zaczynają działalność nierzadko instynktownie, bo mają marzenia nie tylko o lepszym życiu.

Rozmawiała Aleksandra Fandrejewska

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: DNA | Centrum im. Adama Smitha | centrum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »