Przedsiębiorczość wg Kaczyńskiego
Przedsiębiorcy obawiają się, że premier bardziej ceni rozmowy z pracownikami, niż z tymi, którzy im pracę dają.
Pracodawcy liczyli na usprawnienie dialogu społecznego, który w ostatnich miesiącach kulał. W czerwcu premier Kazimierz Marcinkiewicz zapewniał prezydium Komisji Trójstronnej, że sytuacja się poprawi, bo idea dialogu jest mu szczególnie bliska.
- Chciał nawet sam stanąć na czele delegacji rządowej w sprawie dialogu - przypomina Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP).
Jednak wkrótce po tym premier przestał być premierem, a jego miejsce zajął Jarosław Kaczyński.
- Od kilku tygodni czekamy, by się z nami spotkał. Niestety, nowy premier na razie nie znalazł na to czasu. Chcielibyśmy znać jego stanowisko w sprawie dialogu i umowy społecznej, bo jego ostatnie wypowiedzi budzą nasz niepokój - dodaje Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club (BCC).
Rozmowy bilateralne
W ubiegłotygodniowym wystąpieniu podsumowującym przegląd pracy poszczególnych ministerstw, premier Jarosław Kaczyński mówił o potrzebie odświeżenia dialogu.
- Padło słowo rewitalizacja. W chwilę później premier powiedział, że rozmawiał z "Solidarnością", a minister pracy z OPZZ. Zupełnie zapomniał o trzeciej stronie dialogu, czyli pracodawcach. Dziwna to sytuacja - uważa Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego.
Według Zbigniewa Żurka, takie postawienie sprawy musi niepokoić przedsiębiorców. - Przypominamy premierowi, że dialog powinien być trójstronny - dodaje wiceprezes BCC.
Niezadowolony jest także Andrzej Malinowski. - Nam się to nie podoba. Rząd chce prowadzić dialog tylko ze związkami zawodowymi. Jeśli tak, możemy się spodziewać jakiejś dziwnej umowy społecznej między związkami i rządem. A takiej umowy, z pominięciem pracodawców, w Europie nie było. Premier nie powinien zapominać, że związki zawodowe nie będą istniały bez pracodawców. To oni na każde pięć miejsc pracy tworzą cztery - zauważa prezydent KPP.
O tym, jak dziś wygląda dialog społeczny, na przykładzie budżetu, opowiada Jerzy Bartnik. - Ustawowe terminy nie są przestrzegane nawet w przypadku tak ważnej kwestii. Dotąd żaden przedstawiciel rządu nie spotkał się z nami, by przedstawić nam jego założenia - mówi prezes ZRP.
Trudno się spotkać
22 czerwca miała to zrobić Zyta Gilowska, ówczesna wicepremier i minister finansów. Na posiedzenie komisji nie przyszła, bo - jak tłumaczyli przedstawiciele resortu - "zawiadomienie dotarło zbyt późno i pani premier miała już zaplanowane inne zajęcia". Miała to zrobić 10 lipca, ale - jak się okazało - nie była już wtedy ministrem. Później z komisją miał się spotkać Paweł Wojciechowski. Też nie zdążył, bo został odwołany.
- O spotkaniu z nowym ministrem nic nie wiemy. Tymczasem mamy już sierpień, a budżet zapewne będzie przemodelowany. Chcielibyśmy poznać odpowiedzialnego zań ministra i dowiedzieć się o zmianach, jakie w nim zachodzą. Dziś odnoszę wrażenie, że budżetu nie ma - uważa Jerzy Bartnik.
Andrzej Malinowski czeka, co wydarzy się po wakacjach. - Mamy nadzieję, że pomijanie pracodawców, np. w niedawnym wystąpieniu premiera, było kwestią pomyłki. Jeśli jednak jest to element świadomego działania, na pewno nie przejdziemy nad tym do porządku dziennego - deklaruje szef KPP.
Bartosz Krzyżaniak