"Puls Biznesu": Branża drzewna ma przerąbane
Leśna dyplomacja zawiodła - Unia przyjęła niekorzystne dla Polski zasady gospodarki leśnej. Za cztery lata naszym meblarzom, papiernikom, producentom płyt, palet i celulozy zabraknie surowca. Za granicą będzie go pod dostatkiem - pisze piątkowy "Puls Biznesu".
To, ile drewna z polskich lasów trafi do przemysłu, od przyszłej dekady będzie zależało m.in od unijnej regulacji LULUCF (Land Use, Land-Use Change and Forestry). To akt prawny, który dzięki wprowadzeniu nowych zasad gospodarowania zasobami leśnymi ma doprowadzić w latach 2021-30 do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych w UE.
Wciąż trwają prace nad ostatecznym kształtem tej regulacji, ale część ustaleń już poczyniono, np. wyznaczono tzw. okres referencyjny. Na jego podstawie będą ustalane limity pozyskania drewna na kolejne lata. Po wielomiesięcznych konsultacjach z przedstawicielami rządów państw członkowskich Rada i Parlament Europejski zdecydowały, że będzie to dekada 2000-09.
Co to oznacza dla naszej gospodarki? W Polsce z roku na rok do przemysłu trafia coraz więcej drzewnego surowca. Ponadto, ponieważ rośnie średni wiek drzew, zasobność, czyli ilość drewna na jednostkę powierzchni, oraz lesistość, tj. powierzchnia lasów, można było mieć nadzieję, że przez kilkanaście lat pozyskiwanie surowca będzie się zwiększało.
Tak było zresztą dotychczas. Jak podaje "Puls Biznesu", głównym dostarczycielem drewna są Lasy Państwowe (LP). W 2017 r. pozyskały i sprzedały 40,5 mln m sześc., czyli prawie 2 mln m. sześc. więcej niż rok wcześniej. Plany na ten rok zakładają 43 mln m metrów sześc. Tymczasem średnie roczne pozyskanie drewna w LP w latach 2000-09, które będzie bazą do ustalenia limitów na kolejne lata, aż do 2030 r., wyniosło tylko 29 mln m sześc.
- Do obliczeń będzie zastosowana bliżej nieznana nam metodologia, dzięki której ten poziom ma być możliwie wysoki. Na razie zapewniono nas jedynie, że nie będzie on niższy niż 40 mln m sześc., a raczej będzie wyższy - powiedział dla "Pulsu Biznesu" Bogdan Czemko, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
Jego zdaniem, dalekosiężnym skutkiem nowej sytuacji może być wypchnięcie przez zachodnich konkurentów polskich firm sektora drzewnego z wielu rynków i tym samym zablokowanie ich rozwoju.