Rynek łożysk. A jednak się toczy

Część rynku łożysk osiągnie poziom przedkryzysowy dopiero około 2014 roku. Jednak niektórych producentów i dystrybutorów kryzys nie dotknął tak boleśnie, jak pozostałych. Specjaliści z rynku łożysk zauważyli, że już w 2008 roku wielu stałych klientów przestało podejmować decyzje o nowych zamówieniach, niektórzy starali się nawet wycofać z już zawartych kontraktów.

Część rynku łożysk osiągnie poziom przedkryzysowy dopiero około 2014 roku. Jednak niektórych producentów i dystrybutorów kryzys nie dotknął tak boleśnie, jak pozostałych.
Specjaliści z rynku łożysk zauważyli, że już w 2008 roku wielu stałych klientów przestało podejmować decyzje o nowych zamówieniach, niektórzy starali się nawet wycofać z już zawartych kontraktów.

Przez pierwsze miesiące 2009 roku sprzedaż łożysk opierała się z reguły na bazie tych wcześniejszych zamówień. "Paliwa" starczało do wypełnienia solidnie obniżonej produkcji, ale nowych umów przez pewien czas praktycznie nie zawierano.

Silniejsi po kryzysie

- Kryzys dotknął najszybciej przemysł motoryzacyjny i te części rynku, które są z motoryzacją w bezpośrednim powiązaniu - mówi Wiesław Chryszczanowicz, dyrektor generalny SKF Polska. - Segment ten najszybciej i najmocniej zareagował na nową rzeczywistość kryzysową. Jednak tak szybko, jak się załamał, tak szybko się on odbudowuje i obecnie obserwujemy znaczne ożywienie w przemyśle motoryzacyjnym.

Reklama

Są jednak takie segmenty rynku, które zupełnie sobie nie radzą i w dalszym ciągu widać tam mocne oznaki kryzysu. Zdaniem Chryszczanowicza, ta część rynku osiągnie poziom przedkryzysowy dopiero około 2014 roku. Istnieje także część rynku, której kryzys nie dotknął tak boleśnie, jak pozostałych. Dyrektor generalny SKF w Polsce podaje, że niektórzy radzą sobie świetnie w nowej sytuacji i tutaj oznak spowolnienia nie widać.

- W drugiej połowie 2009 roku sytuacja zaczęła się poprawiać, Grupa Timken bardzo szybko dostosowała się do nowych warunków - zapewnia Ryszard Cieślak, menedżer ds. sprzedaży na Polskę i kraje nadbałtyckie w Timkenie.

Przede wszystkim globalnie trzeba było zredukować zatrudnienie w odpowiedzi na okresy zmniejszające potrzeby wytwórcze nawet do połowy. W sosnowieckim zakładzie Timkena to był spadek o 30-40 procent. Generalnie w Timkenie nie zamknięto jednak zakładów, co Cieślak uznaje za duży sukces. A warto wiedzieć, że w tym trudnym okresie sprzedano japońskiemu koncernowi Koyo aż 12 zakładów Timkena produkujących łożyska igłowe. Na szczęście sosnowiecką specjalnością są łożyska stożkowe, głównie dla firm samochodowych - Toyoty, Peugeota, GM i innych.

- Chodziło nam o to, aby wyjść z tego kryzysu solidniejszym. Taka była strategia całej firmy. I dyrekcja zakładu w Sosnowcu realizowała ten cel u siebie - wyjaśnia Ryszard Cieślak. - Pewne ostrzeżenia o nadchodzącym kryzysie analizowano już w 2008 roku, a więc to trwało długo i przebiegało spokojnie. Do końca ubiegłego roku nie była czynna trzecia zmiana produkcyjna, konieczne było zwolnienie prawie 250 osób. Już jest poprawa produkcji i zatrudniamy kolejnych pracowników.

Dystrybucja trzyma się mocno

Na początku 2009 r. prawie wszyscy producenci łożysk już nie sprzedawali. Natomiast główni dystrybutorzy wciąż jeszcze realizowali sprzedaż, bo swoje potężne składy zapełnili zakupami jeszcze w czasach dobrej koniunktury.

Łożyska i części łożysk stanowią w tej chwili około 80 procent działalności spółki Complex SA. Wiadomo, że w minionym roku nie odczuli jakiegoś większego poruszenia.

- Marzec był już zdecydowanie lepszy - zauważa Michał Nowacki, prezes Compleksu SA. - Powoli ten przemysł się ożywia, a to powoduje systematycznie większe zużycie części eksploatacyjnych, części produktów takich jak łożyska toczne, również przekazywania produktów do pierwszego montażu.

Według prezesa Compleksu, trwa powolna próba powrotu do stanu rynku sprzed dwóch lat. Rok 2009 był w jego ocenie naprawdę bardzo zły, a 2010 będzie...

Z pewnością jednak nie będzie przebicia wyników z lat 2007 i 2008.

Produkty sprzedawane przez Complex oznaczone symbolem CX, będące już znane od około 12 lat, stanowią około 70 procent działalności spółki. W tej chwili marki CX poszukują klienci zmuszeni do cięcia kosztów ze względu na sytuację kryzysową i konsekwencje spowolnienia gospodarczego. Własna marka Compleksu to dla nich rozwiązanie dobre, a przy tym znacznie tańsze niż produkty globalnych potentatów.

Firma Ewmar-Ness z centralą w Sosnowcu uzyskała w 2009 r. spadek przychodów o 12 proc., natomiast wynik finansowy netto miała wyraźnie wyższy niż w 2008 r.

- W 2009 r. nie odczuliśmy jako firma dystrybucyjna spadku zapotrzebowania na łożyska - zapewnia Jerzy Łysak, prezes zarządu Ewmar-Ness. - Można powiedzieć, że utrzymaliśmy poziom sprzedaży z roku 2008. Sporo umów podpisanych wcześniej i wygrane przetargi pozwoliły nam utrzymać poziom sprzedaży.

Trudny czas pomogło przetrwać wprowadzenie nowych asortymentów w dziale wyrobów elektrotechnicznych. Dochody w dziedzinie łożysk były porównywalne z rokiem 2008.

- Dostarczamy łożyska z każdej półki cenowej, jak również z każdej półki jakościowej. Numerem jeden w naszej ofercie sprzedaży są produkty SKF, numerem dwa wyroby NSK, a trzecim łożyska z FŁT Kraśnik. Na czwartym miejscu jest marka KG, wyroby importowane z Emiratów Arabskich, a są to łożyska produkowane w Chinach. W całym roku 2009 firma Ewmar-Ness planuje dynamikę ok. 25 proc, w tym w sprzedaży łożysk około 15 proc. - wyjaśnia Jerzy Łysak.

Uciec do przodu

Jak wiadomo, na koniec recesji nie wolno czekać z założonymi rękami. Do odbicia trzeba się przygotować, by nie ułatwić życia konkurencji. Najważniejsze dla branży łożysk, producentów i dystrybutorów będzie ożywienie w gospodarce, przede wszystkim na rynku motoryzacyjnym. Dlatego bieżący rok, niemal od samego początku, jest traktowany jako szansa na wzrost dynamiki, rozwoju, dochodów.

- Ten rok widać in plus. Ale potrzeba dwóch, trzech lat, aby dojść do poziomu sprzed kryzysu - uważa Ryszard Cieślak. - Wiele też wskazuje na realizację nowej polityki w grupie Timken, między innymi prowadzącą do nabycia nowych firm, poszerzenia swojego działania itd. Taka jest ustalona strategia - po pozbyciu się przemysłu igiełkowego trzeba grupę jakoś wzmocnić.

Według Cieślaka, trudny czas Timken wykorzystał na innowacyjne pomysły techniczne, które umożliwią poszerzanie oferty. Dotyczy to na przykład zupełnie nowych łożysk walcowych z jednoczęściowym koszem mosiężnym. Pokryzysowa aktywność to także nowe zasady zarządzania firmą, szukanie nowych partnerów i klientów.

- Chcemy zaznaczyć w Polsce większą działalność w przemyśle - dodaje Cieślak. -Jesteśmy mocno nakierowani na energetykę, przemysł cementowy i kruszców, górnictwo i producentów maszyn dla górnictwa.

Wiesław Chryszczanowicz, dyrektor generalny SKF Polska, twierdzi, że na rynku wciąż widoczne są oznaki spowolnienia gospodarczego spowodowanego kryzysem. Gospodarka nie nabrała jeszcze głębokiego oddechu. Ma ciągle delikatną zadyszkę i nikt nie potraf przewidzieć, kiedy kryzysowe trendy się odwrócą. Wiadomo już jednak, z której strony powieją wiatry nowej koniunktury.

- Energooszczędność przede wszystkim. Ten termin wyznacza w tej chwili standardy. SKF jako jedna z pierwszych odpowiedziała na to zapotrzebowanie i wyznacza nowe trendy w produkcji łożysk i produktów niezbędnych w utrzymaniu ruchu, które łączy wspólny mianownik - energooszczędność - zdradza Wiesław Chryszczanowicz. -W tym zakresie produktów obserwujemy ogromne zainteresowanie rynku i dynamiczny wzrost sprzedaży. SKF Polska jako pierwsza dostarcza łożyska energooszczędne do pierwszego montażu silników elektrycznych na liniach produkcyjnych.

Czy kryzys zmieni także strukturę dystrybucji i modele kontaktu z klientem? I tu występuje przecież oczywista presja na zmiany służące efektywności.

SKF w Polsce prowadzi sprzedaż dwoma kanałami, w zależności od końcowego odbiorcy swoich produktów. Bezpośrednie dostawy odbywają się w kanale OEM wprost do producentów w różnych segmentach.

- Na rynku części zamiennych reprezentują nas autoryzowani dystrybutorzy w szerokiej sieci sprzedaży w całej Polsce. Od wielu lat strategia firmy w zakresie dostaw tak właśnie wygląda i w najbliższym czasie nie ulegnie ona zmianie - wyjaśnia Chryszczanowicz.

Rynek łożyskowy w Polsce zdominowany jest przez nie więcej jak 10 firm dystrybucyjnych, które ze sobą zawsze konkurowały, a obecnie wręcz ostro walczą. Jest grupa dystrybutorów zajmujących się produktami SKF czy FŁT Kraśnik albo NSK czy Tim-kena, a niektórzy mają więcej marek.

Zdaniem Jerzego Łysaka, wszystko wskazuje, że to będzie agresywny rynek. Ale Łysak uważa, że z konkurencją nie trzeba ostro walczyć, lecz dobrze się do niej dostosować. Spadek cen nie wchodzi w grę, bo ceny są dyktowane przez producentów. Ważniejsza będzie szybkość, jakość obsługi, operatywniejsze działanie.

- Kolejnym ważnym czynnikiem jest stworzenie warunków współpracy. Dziś 60-dniowe terminy płatności odbiorców to standard, a często jest to 75, a nawet 90 dni. Tu trzeba dysponować solidnym kapitałem, aby działać na rynku - mówi Jerzy Łysak.

Spółka Complex coraz wyraźniej dywersyfikuje portfel produktowy. Chce zapewnić znanym klientom jeszcze bardziej kompleksowe dostawy.

- Wprowadziliśmy do sprzedaży kilka nowych produktów związanych z techniką łożysk walcowych i igiełkowych, chodzi o propozycje specjalne dla specjalnych zamówień klientów. Szukamy takich rozwiązań, gdzie klient może mieć nieco większy wpływ na sam design, na konstrukcje łożyska tocznego, i staramy się tu współpracować z klientami o wiele bliżej - mówi prezes Michał Nowacki. - Staramy się zachęcić klientów do rozwiązań bardziej skomplikowanych i zaawansowanych technicznie.

Fabryka Łożysk Tocznych - Kraśnik, firma z Lubelszczyzny, to lata tradycji, wyprodukowanie łącznie ponad miliarda sztuk łożysk i dobrze zorganizowana sieć dystrybucyjna w kraju i za granicą. Teraz jednak Kraśnik walczy o przetrwanie.

Kiedy firmę dosięgnął kryzys gospodarczy, musiała zwolnić 340 osób. Na początku września 2009 r. zarząd FŁT ogłosił drugą turę zwolnień grupowych. Tym razem pracę straciło ponad 350 osób, czyli co szósta. Od wiosny ubiegłego roku pracownicy zgodzili się na 15-procento-wą redukcję wynagrodzeń i rezygnację z dodatków za szkodliwą pracę. Władze zapowiadały plan restrukturyzacji. Potem kolejny. I nic.

Teraz FŁT dostanie dużą szansę na odbudowanie swojej pozycji dzięki pomocy (6 mln zł pożyczki) Agencji Rozwoju Przemysłu. Większe pieniądze fabryka może dostać w ramach pomocy publicznej dla przedsiębiorstw, które podczas kryzysu ucierpiały najbardziej. W grę wchodzi 12-milionowa dotacja dla FŁT po rozpatrzeniu sprawy w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

W Kraśniku w porównaniu z ubiegłym rokiem zamówienia wzrosły od 10 do 20 procent, co daje pewną nadzieję, przy założeniu, że firma przejdzie gruntowną restrukturyzację obejmującą nie tylko zatrudnienie. Dla obserwatorów rynku to państwowe przedsiębiorstwo pozostaje jednak ilustracją tezy, że firmy prywatne, a już szczególnie te mające oparcie w zagranicznym kapitale i potencjale, lepiej przeżyły okres kryzysu.

Tadeusz Gańczarczyk

Dowiedz się więcej na temat: firma | kryzys | kraśnik | przemysł | firmy | Wiesław | procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »