Surowe kary za sprzedaż podróbek
Grzywna i więzienie będą grozić także za odsprzedaż podróbek. Komisja Europejska chce ujednolicić sankcje za handel podróbkami. Konieczne będą dalsze zmiany w polskim prawie - twierdzą eksperci.
Do trzeciego czytania w Sejmie trafi rządowy projekt nowelizacji prawa własności przemysłowej, który zaostrza odpowiedzialność karną za handel podrabianymi towarami. Obecnie odpowiada tylko ten, kto takie towary wprowadza do obrotu po raz pierwszy lub też w tym celu je wyrabia. Dalsza sprzedaż jest dozwolona. Nowy art. 305 ustawy Prawo własności przemysłowej stanowi, że grzywna albo 2 lata więzienia będą grozić także za obrót takimi towarami.
- Teraz nie będzie już żadnej taryfy ulgowej dla fałszerzy. Postępowania wobec handlarzy nie będą umarzane z powodu braku przestępstwa - mówi prokurator Maciej Kujawski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Zmieniając art. 305 ustawodawca przyznaje, że dotychczas ściganiu podlegali jedynie sprawcy pierwotnego wprowadzenia do obrotu podrobionych towarów - mówi Andrzej Kurkiewicz, ekspert ds. legislacji z Biura Analiz Sejmowych.
Zdaniem Piotra Woźniaka, ministra gospodarki, walka z podróbkami nie może być fikcją, skoro Polska przystąpiła do Konwencji o udzielaniu patentów europejskich.
Iluzoryczna ochrona
Obecnie ochrona znaków towarowych jest iluzoryczna, gdyż SN stwierdził, że wprowadzenie do obrotu podrobionych towarów oznacza przekazanie przez producenta lub importera takich towarów do obrotu po raz pierwszy (uchwała z 24 maja 2005 r., I KZP 13/05). Wskutek tego każdy, kto nabywa podróbki markowych towarów, a następnie sprzedaje dalej, robi to zgodnie z prawem.
- Taka interpretacja wprowadzenia do obrotu wyłącza bezprawność zachowań handlarzy podróbkami - mówi Prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek.
Zmieniony przepis oznacza, że karalne będzie także kolejne wprowadzanie do obrotu, czyli odsprzedaż. W razie skazania sąd będzie mógł orzec przepadek materiałów i narzędzi, które służyły do popełnienia przestępstwa.
- W nowym stanie prawnym każdy, niezależnie od tego, czy wprowadza towar do obrotu po raz pierwszy czy dokonuje kolejnego wprowadzenia, narazi się na sankcje karne - mówi Konrad Staniszewski, ekspert z Kancelarii Maximus A.K. Nowakowski.
Obecnie organy ścigania są często bezradne, a sprawy są umarzane.
- Uchwała SN zastopowała ściganie podróbek. Policja nie zatrzymuje tych towarów, bo wie, że i tak prokuratura albo sąd umorzy postępowanie - mówi Czesław Boniecki z biura, które zajmuje się ściganiem podróbek firm Adidas i Reebok.
Po nowelizacji ściganie takich zachowań będzie o wiele łatwiejsze.
Posłowie surowsi od sędziów
Zmiany są potrzebne, bo fałszowanie znaków towarowych jest dziś w Polsce powszechne. Z policyjnych statystyk wynika, że co dziesiąta paczka papierosów jest produkowana nielegalnie.
Na Stadionie X-lecia oszuści handlujący podróbkami do dziś trzymają na straganach zalaminowaną uchwałę SN.
- Zanim Sąd Najwyższy podjął uchwałę, dostawaliśmy miesięcznie nawet 200 zawiadomień od Policji o zatrzymaniu podrobionych towarów firmy. Od tamtej pory nie ma takich zawiadomień wcale - mówił Tomasz Garbalski, odpowiedzialny za ochronę znaków towarowych w Puma Polska.
Firma ta rozważała nawet wystąpienie do Komisji Europejskiej w obronie swych praw. Teraz nie będzie to już konieczne.
- Zmiany powinny skutecznie ukrócić wprowadzanie do obrotu podrobionych towarów. Dotyczy to zwłaszcza aukcji internetowych, gdzie sprzedawana jest ogromna liczba podróbek - uważa Konrad Staniszewski.
Wartościowe znaki
Tymczasem prawo własności przemysłowej stanowi jednoznacznie, że rejestracja wzoru przemysłowego tworzy wyłączne prawo uprawnionego do korzystania z niego (art. 105 ust. 2).
- Gospodarcze znaczenie wzorów przemysłowych dla rynkowych sukcesów przedsiębiorcy jest dzisiaj trudne do przecenienia - mówi prof. Ewa Nowińska z UJ.
Specjaliści prawa własności przemysłowej nie dziwią się jednak popularności podróbek.
- Zewnętrzna atrakcyjność produktu pociąga za sobą określone koszty. Udany wzór stanowi łakomy kąsek dla innych. Fałszerze korzystają w ten sposób z renomy znanego wyrobu - mówi prof. Nowińska.
Podstawową rolę odgrywają także koszty produkcji podróbek i oryginalnych towarów. Ceny podróbek nie przekraczają zwykle 20-50 proc. cen oryginałów. Dlatego rząd uznał za niezbędne zwiększenie ochrony rejestrowanych znaków.
Dyrektywa na fałszerzy
Do zaostrzenia stanowiska zmusiła Polskę także Unia. Projekt dyrektywy w sprawie środków karnych w celu egzekucji praw własności intelektualnej przewiduje surowe kary więzienia i grzywny od 100 tys. do 300 tys. euro za piractwo i podrabianie znaków towarowych. Na celowniku Komisji Europejskiej znalazły się głównie grupy przestępcze. Komisja chce wprowadzić jednolite sankcje karne za naruszenia takich praw w całej Unii.
- Nasza propozycja jest odpowiedzią na narastający proceder kradzieży własności intelektualnej - podkreślił unijny komisarz ds. sprawiedliwości Franco Frattini. O potrzebie takiej regulacji są przekonane również polskie organy ścigania.
- Podrabianiem towarów coraz częściej zajmują się w Polsce grupy przestępcze. Jeden człowiek nie jest w stanie podrobić produktu, wytworzyć opakowania, zatrudnić grafików. Nierzadko współpracę podejmują grupy z kilku krajów - mówi komisarz Zbigniew Urbański z KGP.
- Działania Komisji stanowią kolejny etap realizacji Karty Podstawowych Praw Unii Europejskiej. Jej art. 17 ust. 2 mówi, że własność intelektualna podlega ochronie - mówi ekspert Staniszewski.
Szeroka definicja
Projekt dyrektywy poddaje odpowiedzialności karnej wszelkie umyślne naruszenia praw własności intelektualnej, popełniane na skalę handlową. Swym zakresem obejmuje zarówno utwory muzyczne, literaturę, jak i wszystkie produkty komercyjne.
- Tak szeroka definicja jest słusznym rozwiązaniem. Podróbek jest bowiem coraz więcej i w coraz nowszych dziedzinach. Projekt słusznie podkreśla, że karane będzie tylko zamierzone działanie, prowadzone na skalę handlową. Chroni to przed nadmiernym karaniem za błahe przypadki - mówi Aleksander Krzyżowski, dyrektor generalny Stowarzyszenia ProMARKA.
Definicja może być jeszcze szersza. Eurodeputowane J. Fourtou i N. Fontaine chcą, by za przestępstwo uznać wszelkie piractwo internetowe. Pierwotnie dyrektywa traktowała tak tylko nielegalną dystrybucję filmów czy muzyki, z której sprawca czerpał korzyści materialne.
(Nie)Zgodność rozwiązań
Polskie rozwiązania nasuwają pytanie o ich zgodność z regulacjami unijnymi. Dyrektywa przewiduje bowiem przykładowo, że za podrabianie i handel towarami w ramach grupy przestępczej lub za zagrożenie dla zdrowia ludzkiego wskutek tego procederu będzie można orzec karę co najmniej 4 lat więzienia. W polskiej ustawie proponuje się tylko 2 lata.
- Tu można tylko bronić poglądu, że Dyrektywa określa ogólne cele i każdy kraj może dopasować wysokość sankcji do swych potrzeb. Jednak przepisy Dyrektywy są w tym względzie bardzo jasne, stąd rodzą się wątpliwości - uważa prof. Nowińska.
- Także dokonywanie obrotu w projekcie może prowadzić do kolejnych niejasności i być różnie rozumiane przez prokuratury i sądy. Obrót gospodarczy nie jest bowiem równoznaczny z prowadzeniem działalności gospodarczej - mówi Andrzej Kurkiewicz.
- Ustawodawca powinien zdefiniować to pojęcie, np. przez dodanie, że chodzi o obrót w ramach działalności gospodarczej. Chodzi tu o odpowiedzialność karną, a w tym względzie przepisy powinny być bardzo precyzyjne - uważa prof. Nowińska.Ustawa wejdzie w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia.
Szersza perspektywa
Piotr Trocha