Szef Wód Polskich: Będzie kontrola firm korzystających z jezior na Mazurach
- Przedsiębiorcy korzystający z mazurskich jezior należących do Skarbu Państwa, mogą spodziewać się kontroli np. czy nie stawiają pomostów bez pozwoleń - wynika z czwartkowej wypowiedzi prezesa Wód Polskich Przemysława Dacy.
Prezes Wód Polskich brał udział w czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji środowiska.
"Z informacji, które uzyskuję od swoich pracowników, na Mazurach było szereg nieprawidłowości, jeżeli chodzi o korzystanie z majątku Skarbu Państwa. Były stawiane pomosty bez pozwoleń wodnoprawnych, były przesuwane linie brzegowe, były inne nadużycia" - wymieniał prezes.
Zapowiedział, że wykorzystując Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Białymstoku "te sprawy będą dokładnie sprawdzane". "Pan dyrektor dostanie ode mnie wsparcie w postaci pracowników i będzie dokładnie sprawdzał, czy działalność gospodarcza na Mazurach jest wykonywana zgodnie z prawem" - podkreślił Daca.
Dodał, że jeżeli kontrolerzy wykryją nieprawidłowości, to właściciele firm, którzy tego się dopuścili będą "ponosić odpowiednie opłaty".
"Jeżeli przedsiębiorcy prowadzą swoją działalność zgodnie z prawem, nie łamiąc tego prawa, myślę że te opłaty (które zgodnie z Prawem wodnym zostaną na nich nałożone -PAP) nie będą duże i obciążające" - powiedział prezes Wód Polskich. Zaznaczył, że nie zgadza się z opinią, iż opłaty które znalazły się w Prawie wodnym i dotyczą przedsiębiorców utrzymujących się z turystyki wodnej, doprowadzą do ich upadku. "To zdecydowanie nieprawda" - podkreślił.
Daca przypomniał, że zgodnie z prawem, opłaty za korzystanie z gruntów pokrytych wodami są zróżnicowane. Od 1 gr. rocznie za metr kwadratowy takiego gruntu, w przypadku gdy pomosty są udostępniane publicznie, do ponad 8 zł rocznie, kiedy tak się nie dzieje, a prowadzona jest na nich działalność gospodarcza - wskazał. "Średnia opłata na taki pomost w marinie, to ok. 1000 zł w skali roku, to 80 zł w skali miesiąca. W przypadku przedsiębiorców, którzy czasami obracają setkami tysięcy złotych, to myślę, że to nie jest wygórowana opłata" - ocenił prezes Wód Polskich.
Odnosząc się do publikacji medialnych nt. wydawanych przez RZGW w Białymstoku licznych decyzji i nakładanych wysokich opłat na przedsiębiorców na Mazurach, poinformował że jak na razie zarząd ten wystawił jedną fakturę, którą firma opłaciła i nie składała od niej odwołania.
- - - - -
- PO chce komisji śledczej, która zbadałaby przebieg procesu legislacyjnego ustawy Prawo wodne. To jedna z największych afer, które dotyczą tworzenia prawa w Polsce - mówił w czwartek Stanisław Gawłowski (PO).
Projekt uchwały "w sprawie powołania komisji śledczej do zbadania "rzetelności, prawidłowości oraz legalności działań organów publicznych podejmowanych w związku z tworzeniem oraz procedowaniem ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. Prawo wodne" jeszcze w czwartek trafić ma do Sejmu.
Gawłowski - szef sejmowej komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa - ocenił, że sprawa ustawy Prawo wodne "to jedna z największych afer, które dotyczą tworzenia prawa w Polsce". - Nigdy wcześniej, poza sytuacją ze słowem +lub czasopisma+ nie zdarzyło się, żeby w taki sposób zmieniać przepisy prawa i na końcu nie było gospodarza, osoby, która przyznaje się do wprowadzenia tego przepisu - wskazywał polityk Platformy, nawiązując do jednego z wątków tzw. afery Rywina.
Wyjaśnił, że chodzi m.in. o art. 36 Prawa wodnego. Według niego zmiany do tworzonego - jeszcze na etapie prac rządu - przepisu wprowadzono w sposób, który nie powinien mieć miejsca. - To są te słynne "lub czasopisma" - ocenił poseł PO.
Art.36 mówi m.in., że podmioty dokonujące poboru wód powierzchniowych lub podziemnych w ramach usług wodnych są obowiązane do stosowania przyrządów pomiarowych umożliwiających pomiar ilości pobranych wód, zaś podmioty wprowadzające ścieki do wód lub do ziemi w ramach usług wodnych muszą stosować przyrządy pomiarowe lub system pomiarowy umożliwiający pomiar ilości i temperatury wprowadzonych ścieków. Podmioty te w przyrządy pomiarowe mają być wyposażane przez powołaną na mocy ustawy nową instytucję Państwowe Gospodarstwo Wodne "Wody Polskie", na koszt tego urzędu. Mogą też wyposażyć się na własny koszt, ale za zgodą "Wód Polskich".
O kontrowersjach wokół art. 36 Prawo wodne informował kilka dni temu "Superwizjer" TVN24. Autorzy reportażu z 7 kwietnia - podobnie jak politycy PO - wskazywali, że przepis ten eliminuje z rynku wiele polskich firm, za to szeroko otwiera drzwi zagranicznej konkurencji.
Autorzy reportażu zaznaczali, że dotąd fabryki czy oczyszczalnie ścieków same musiały sobie kupić urządzenia do pomiaru ścieków, natomiast zgodnie z art. 36 Prawa wodnego, urządzenia te mają być kupowane przez "Wody Polskie" w ramach centralnych przetargów, a ponadto sprzęt ten musi mieć certyfikat przyznawany przez Główny Urząd Miar. Jednak - podkreślano w materiale - nie zostały jeszcze opracowane standardy i polscy producenci nie mogą sprzedawać swoich urządzeń pomiarowych, mogą to za to robić zagraniczni producenci, których sprzęt ma równoważne certyfikaty.
"Wzbudzający wiele kontrowersji zapis został wprowadzony w ostatniej chwili. Nikt się do niego nie przyznaje, a może kosztować nas - zwykłych odbiorców wody" - przestrzegali dziennikarze "Superwizjera".
Gawłowski powiedział, że treść art. 36 sformułowano w taki sposób, że generuje on straty dla budżetu państwa "idące w miliardy złotych". "Najgorsze jednak jest to, że eliminuje ten przepis z możliwości udziału w przetargach firm, które są polskimi producentami. My się nie upominamy o jakiegoś konkretnego przedsiębiorcę, upominamy się o to, by polscy przedsiębiorcy mogli również uczestniczyć w przetargach, które będą organizowane przez +Wody Polskie+" - podkreślał poseł PO.
W komunikacie Wód Polskich wydanych w związku z materiałem "Superwizjera" poinformowano, że "PGW Wody Polskie nie podjęły żadnych działań zmierzających do wyboru dostawcy urządzeń do pomiaru". Przypomniano, że zgodnie z Prawem wodnym, wyposażenie podmiotów w przyrządy pomiarowe przez Wody Polskie powinno nastąpić do końca 2020 roku, tzn. w ciągu trzech lat od wejścia ustawy w życie.
Przyrządy pomiarowe - podkreśliły Wody Polskie - podlegają prawnej kontroli metrologicznej w rozumieniu Prawa o miarach, co oznacza, że będą one spełniały kryteria określone w akcie wykonawczym wydawanym na podstawie przepisu tej ustawy. "Rozporządzenie w tej sprawie nie zostało jeszcze wydane. Nieznane są więc dane techniczne umożliwiające określenie specyfikacji. Dopiero po wydaniu wspomnianego rozporządzenia Wody Polskie będą mogły ogłosić przetarg na zakup tych przyrządów pomiarowych" - podkreślono.
"Wody Polskie będą zobowiązane do zgłoszenia tego przetargu do Urzędu Publikacji Unii Europejskiej. Każdy z zainteresowanych producentów, który spełni kryteria określone w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia, będzie mógł przystąpić do tego przetargu. Będzie to zamówienie publiczne, a więc zostanie ono przeprowadzone na podstawie i zgodnie z ustawą - Prawo zamówień publicznych. Zależy nam na tym, by cały ten proces przebiegał transparentnie i na równych zasadach określonych przez prawo" - oświadczono w komunikacie Wód Polskich.
Na czwartkowej konferencji Gawłowski mówił także, że cała ustawa Prawo wodne została tak skonstruowana, że wciąż nie jest jasne, kto odpowiada choćby za bezpieczeństwo przeciwpowodziowe w Polsce. "Ciągle magazyny, które zawierają urządzenia służące do ochrony przed powodzią - różnego rodzaju zapory, pompy przeciwpowodziowe są w dyspozycji marszałków (województw). Ciągle rząd nie przejął tych magazynów, nie ma ludzi, którzy zajmują się konserwowaniem i utrzymaniem tychże urządzeń" - powiedział Gawłowski.
Dodał, że odpowiedzialny za obszar gospodarki wodnej minister gospodarki morskiej żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, nie jest w stanie przedłożyć rzetelnych informacji na temat przedsiębiorstwa państwowego "Wody Polskie". "Z naszych informacji dość jednoznacznie wynika, że ta instytucja tak naprawdę, faktycznie nie funkcjonuje" - zaznaczył szef sejmowej komisji ochrony środowiska.
Prawo wodne weszło w życie na początku stycznia 2018 r. Wprowadziło ono opłaty za pobór wody m.in. przez energetykę, przedsiębiorców czy rolników. Taryfy za dostarczanie wody mieszkańcom mają pozostać bez zmian do końca 2019 r.