W Polsce trzeba zmienić spojrzenie na innowacyjne terapie i leki
- W Polsce potrzeba inwestycji zwiększających efektywność systemu ochrony zdrowia i poprawiających dostęp do nowoczesnego leczenia - mówili w środę uczestnicy zorganizowanej przez PAP debaty rozpoczynającej kampanię "Głosuję na zdrowie".
Inicjatorem kampanii, którą zainaugurowano w środę w Warszawie, jest Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA.
Według ekspertów, w starzejącym się społeczeństwie polskim będzie coraz więcej osób chorych na nowotwory i inne choroby przewlekłe, których w większości nie można wyleczyć. - Będą chorować coraz starsi, którzy poza nowotworami będą zapadali też na inne choroby. Ich mobilność, możliwość dotarcia do lekarza będzie się pogarszała - mówił kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku, prof. Tadeusz Pieńkowski.
Jego zdaniem wobec takiej perspektywy w Polsce musi się zmienić spojrzenie na innowacyjne terapie i leki. Nie chodzi jedynie o leki przedłużające życie, ale i o takie, które np. wygodniej jest przyjmować, jak choćby zastrzyki zamiast długotrwałych wlewów dożylnych, czy leki doustne zamiast leków wymagających urządzeń technicznych.
- Fakt postępu technologicznego w medycynie jedynie w minimalny sposób przekłada się na losy polskich chorych - zauważył. Dodał, że polski system bardzo niechętnie refunduje nowe leki, a jeśli już, to z ogromnym opóźnieniem.
Według ekonomistki dr Małgorzaty Gałązki-Sobotki, "polski system ochrony zdrowia bez innowacji absolutnie nie będzie w stanie iść do przodu".
- Jeśli chcemy nadrobić dystans polskiego systemu ochrony zdrowia względem tych, które uznajemy za wzorcowe, nie możemy tego robić drobnymi krokami, tylko musimy zastosować rozwiązania absolutnie radykalne i takie, które dają nam większą prędkość, by nadrabiać zaległości - powiedziała dr Gałązka-Sobotka z Rady NFZ, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Pieniędzy w ochronie zdrowia jest wystarczająca ilość, są one jednak nieefektywnie wydawane. - Priorytetem są procedury, a nie zdrowie pacjenta - oceniła ekonomistka prof. Elżbieta Mączyńska. Jej zdaniem, w Polsce dochodzi do marnotrawienia środków, których brakuje m.in. na nowoczesne technologie. - Zastanówmy się, co zrobić, by jak najszybciej umożliwić ludziom nowoczesne leczenie - apelowała. Jako przykład dobrego rozwiązania w tym zakresie wskazała kompensacyjne ubezpieczenia, które proponują onkolodzy.
- To, czego nam brakuje, i co my postrzegamy jako producenci innowacyjnych rozwiązań, to ta mała chęć płatnika publicznego do szybkiego wdrażania innowacyjnych rozwiązań - powiedziała prezes INFARMY, Ewa Grenda. - Chcę podkreślić, że nie mówimy o innowacji samej w sobie. My mówimy o sprawdzonej, skutecznej, nowej metodzie, czy to technologii lekowej, czy technologii leczenia.
Ekonomista prof. Witold Orłowski za słabość systemu ochrony zdrowia uznał zarządzanie. - Nie dorobiliśmy się czegoś, co można nazwać inteligentnym systemem wydawania pieniędzy na ochronę zdrowia. Stosunkowo mało jest u nas takich rzeczy, które są tanie, a dają duży efekt, np. profilaktyki. Więcej wydaje się na drogie leczenie szpitalne - podkreślał.
Zauważył, że społeczeństwo nie wymaga od polityków zmiany tego systemu, a tylko skrócenia kolejek do specjalistów, a temat zdrowia praktycznie nie jest obecny podczas kampanii wyborczej.
- Nie uciekniemy od dyskusji, ile państwo polskie może zagwarantować swoim pacjentom, przy swoich faktycznych możliwościach finansowych - zgodziła się dr Gałązka-Sobotka. - Nie można mówić społeczeństwu, że Polskę - bez względu na tempo rozwoju gospodarczego - stać będzie na to, by dać wszystko w nieograniczonych ilościach, tak jak jest to teraz, za bardzo ograniczony budżet, który jest dużo niższy od budżetu w ujęciu per capita w innych rozwiniętych krajach Europy - dodała.
Jak zauważył socjolog, prof. Janusz Czapiński, Polacy nie tylko deklarują, że zdrowie jest dla nich najważniejszą wartością, ale też podejmują działania, żeby coś zmienić: spada odsetek palaczy i odsetek wypalanych papierosów, a Polacy z własnej kieszeni dokładają duże pieniądze do systemu ochrony zdrowia.
Powołał się na badanie, z którego wynika, że w stosunku do 2013 r. wydatki na łapówki w służbie zdrowia wzrosły w Polsce o 33 proc. O 60 proc. wzrósł natomiast odsetek osób, które łapówki wręczają. - Nie sądzę, że to świadczy o upadku moralnym polskiego społeczeństwa. To jeden ze sposobów ochrony zdrowia. Jak są kolejki, pacjenci chcą je skrócić... Jak to zrobić? Łapówka jest zazwyczaj mniejsza niż wydatek na to samo leczenie w prywatnej ochronie zdrowia - mówił. Zauważył jednocześnie, że w stosunku do roku 2013 mniej jest Polaków gotowych wykupić dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne.