Wirus zabił inwestycje przedsiębiorstw
Inwestycje sektora prywatnego spadają na łeb na szyję - oceniają bankowcy. Ale to nie tylko efekt pandemii, choć ona doprowadziła do skrajnej niepewności. Wykorzystanie obfitych środków pomocy publicznej dla firm zdecyduje, czy stracimy szansę budowania przewag konkurencyjnych na przyszłość, czy nie - mówi prezes banku ING BŚK Brunon Bartkiewicz.
Inwestycje sektora prywatnego są słabe przynajmniej od 2015 roku, a w 2016 roku nastąpiło ich załamanie. Potem się dźwignęły, choć nie na tyle, na ile pozwalała pędząca lokomotywa znakomitej koniunktury. Ale przez ostatnie lata nie przebiły magicznej granicy 20-procentowego udziału w PKB. W II kwartale ich udział w PKB spadł po raz kolejny, do 16 proc.
Przypomnijmy, że premier Mateusz Morawiecki w "Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju" pisał, iż Polska potrzebuje udziału inwestycji w PKB na poziomie 25 proc. by "doganiać" zamożniejsze kraje. Luka więc jest potężna i zapowiada, że utkniemy na lata w tzw. "pułapce średniego rozwoju", czyli po prostu w stagnacji. A dodać trzeba, że i tak większość inwestycji w PKB to inwestycje publiczne, dokonywane głównie za pieniądze Unii Europejskiej.
Przedsiębiorstwa, czyli sektor prywatny w ramach rządowych "tarcz", dostały po wybuchu pandemii ogromne kwoty pomocy, szacowane nawet na 300 mld zł. Pytanie - co z nimi zrobią? Czy te pieniądze "rozejdą się", czy też posłużą do mocnego impulsu inwestycyjnego, kiedy epidemia zacznie w końcu wygasać?
- Aktywność inwestycyjna podmiotów prywatnych jest na bardzo niskim poziomie. Fenomen ten występował już znacznie wcześniej, był elementem utraty szans budowania przewag na przyszłość w czasie koniunktury - powiedział na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników za III kwartał prezes banku Brunon Bartkiewicz.
- Wykorzystanie środków pomocowych będzie decydowało o wielkości i jakości gospodarki na długie lata - dodał.
Prezes ING BŚK zwraca uwagę, że przyszły czasy, kiedy tylko projekty rządowe spotykają się z odpowiedzią inwestycyjna przedsiębiorstw sektora prywatnego i dlatego jakość tych inwestycji jest kluczowa.
- Popyt o charakterze inwestycyjny jest uzależniony od programów pomocowych albo od robót publicznych.
Skonsolidowany zysk netto grupy ING BŚK w III kwartale wyniósł 440 mln zł i był o 6 proc. wyższy w porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku. Po trzech kwartałach bank miał 1024 mln zł zysku netto w porównaniu z 1208 mln zł w tym samym okresie 2019 roku.
- Tłem tych wyników są oczywiście ogromne turbulencje na rynku, ale pokazują one naszą odporność na tak silne wstrząsy jak pandemia - powiedział Brunon Bartkiewicz.
W ciągu ostatnich miesięcy bank umocnił swoją pozycję w bankowości mobilnej dla klientów indywidualnych i firm. Liczba użytkowników bankowości mobilnej wzrosła we wrześniu do 1,9 mln osób w porównaniu do 1,5 mln przed rokiem. 1,3 mln klientów używa wyłącznie smartfona do prowadzenia operacji bankowych. Liczba transakcji mobilnych klientów banku w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku wzrosła o jedną trzecią do 87,4 mln.
- Widzimy bardzo wyraźnie zwiększenie liczby osób reprezentujących podmioty gospodarcze wykonujących operacje na urządzeniach mobilnych - powiedział prezes banku.
- W ostatnich miesiącach nie zmniejszyliśmy tempa wdrażania nowych rozwiązań cyfrowych, które wspomagają klientów w radzeniu sobie z finansami, jak również odpowiadają na potrzeby obecnej sytuacji - dodał.
Pomimo spadku popytu na kredyt po wybuchu pandemii portfel kredytów banku urósł w porównaniu z III kwartałem zeszłego roku o 7 proc. do 124 mln zł. Podobnie jak inne instytucje bank doświadczył zalewu depozytami osób prywatnych i firm. Ich wartość wzrosła w ciągu roku o 23 proc. do 152,7 mln zł.
ram
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze