Wyścigi fiskusa z leasingodawcami
Już ponad miesiąc obowiązują nowe regulacje dotyczące podatku od towarów i usług (zwyczajowe już VAT). Ich wprowadzenie miało ukrócić (sic!) leasing samochodów ciężarowych z kratką.
Ustawodawca przygotował akt (już wielokrotnie krytykowany), który według stanowiska Ministerstwa Finansów miał ograniczyć leasing samochodów osobowych przez firmy, jakby w tym było coś złego.
I o ile prawodawca nie ograniczał się w legislacyjnych konstrukcjach w tej ustawie, to jak pokazało życie i tym razem nic z tego nie będzie. Gdyż życie i natura jest po prostu praktyczne. Nie tylko producenci robią swoje, aby ich samochody spełniały ustawowe wymogi (np. żeby były zgodne z wzorem, sic!) ale już po dwóch tygodniach leasingodawcy poradzili sobie z siatką vatowską, znajdując odpowiednie wyjście. Dalej oferowane są podobne samochody.
I nie ma w tym nic złego, bo ludzie kupują (nakręcając koniunkturę), sprzedawcy i leasingodwacy zarabiają (płacą podatki), a gospodarka się rozwija. Tylko po co zawracać kijem rzekę? Dlaczego uparcie chce się coś ograniczać, zamiast iść w drugą stronę i umożliwiać?
Historia pokazuje, że lepiej rozwijają się gospodarki, w których jest mało ograniczeń. A dodatkowo, jak i tym razem, z praktycznego punktu widzenia, nie ma sensu, żeby jeden człowiek wymyślał jak ograniczać drugiego, a ten drugi szukał luk w jego sieci, aby nie dać się złapać. Przecież i tak życie znajduje rozwiązanie i w tym czasie obaj mogliby robić coś mądrego. Tomasz Horoszkiewicz