Za trzy lata będziemy na plusie

Centralwings nie boi się debiutu. W razie kłopotów koło ratunkowe rzuci macierzysty LOT, a czartery pozwolą utrzymać mniej popularne trasy. 1 lutego wystartuje do Londynu pierwszy rejsowy samolot Centralwings i mimo trudnej sytuacji na rynku przewozów low-cost ma nadzieję, że od razu znajdzie na nim swoje miejsce.

- Na razie wykonujemy tylko loty czarterowe, ale gdy już uruchomimy pierwsze rejsy rozkładowe, czartery będą stanowić tylko nieco ponad połowę naszych przewozów - zapowiada Piotr Kociołek, prezes Centralwings. Spółka przejęła od LOT 85 proc. jego czarterów, co już na starcie daje nowemu przewoźnikowi mocną pozycję konkurencyjną. - Mamy obecnie około 40-proc. udział w rynku czarterów w Polsce - ocenia Piotr Kociołek.

Trzymaszynowa flota

Centralwings zamierza wprowadzić kombinację dwóch rodzajów przewozów, np. na trasie do Katanii. - Obsługujemy na tyle dużo czarterów w tym kierunku, że możemy je przekształcić na loty rozkładowe i część miejsc sprzedawać klientom indywidualnym - wyjaśnia prezes Centralwings.

Reklama

Teraz przewoźnik operuje trzema samolotami, ale wkrótce będzie ich więcej. - Efekty skali osiągniemy przy minimum pięciu samolotach - to plan na 2005 r. Później chcemy dodawać dwa samoloty rocznie - mówi Piotr Kociołek. Rosnąca flota ma zapewnić spółce szybki sukces.

- Naszym celem jest zdobycie w ciągu następnego roku 30 proc. polskiego rynku tanich przewozów rozkładowych - deklaruje prezes.

LOT pomoże

Debiutująca spółka jest też spokojna o fundusze na rozwój. - Gdyby pojawiło się uzasadnienie dla dodatkowego finansowania, jako członek grupy LOT z pewnością je otrzymamy. Na razie jednak nie przewiduję takiej potrzeby - zapewnia Piotr Kociołek.

Spółka ma już pierwsze wpływy, bo natychmiast po uzyskaniu koncesji zaczęła sprzedawać bilety. Na pierwsze zyski trzeba będzie jednak poczekać o wiele dłużej. - Notujemy już przychody z czarterów, a pierwszy zysk operacyjny zamierzamy osiągnąć w 2007 r. - zapowiada Piotr Kociołek.

Być może data ta będzie decydująca dla polskiego przewoźnika - Jeśli firma low-cost nie wypracuje zysku w ciągu trzech lat, to nie osiągnie go już nigdy - ocenia Jozsef Varadi, prezes Wizz Air, jednego z poważniejszych konkurentów Centralwings.

Marta Filipiak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Centralwings | koło ratunkowe | PLL LOT | loty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »