450 tys. zł dla syndyka

450 tys. zł to wstępna wysokość wynagrodzenia, jakie ma otrzymać syndyk masy upadłościowej Espebepe. Szczeciński sąd wydał postanowienie w tej sprawie 2 sierpnia. 30 tysięcy złotych zaliczki na konto syndyka zostało natomiast przelane już dzień wcześniej, 1 sierpnia.

450 tys. zł to wstępna wysokość wynagrodzenia, jakie ma otrzymać syndyk masy upadłościowej Espebepe. Szczeciński sąd wydał postanowienie w tej sprawie 2 sierpnia. 30 tysięcy złotych zaliczki na konto syndyka zostało natomiast przelane już dzień wcześniej, 1 sierpnia.

Nieprawomocne postanowienie o upadłości Espebepe zapadło na niejawnym posiedzeniu Sądu Rejonowego w Szczecinie, 13 maja br. Tuż po tej decyzji wierzyciele wycofali swoje wnioski o bankructwo spółki oraz poinformowali wymiar sprawiedliwości, że doszli do porozumienia z dłużnikiem. Poprosili w związku z tym o uchylenie postanowienia. Zażalenie na decyzję sądu złożyli również pełnomocnicy spółki. Do tej pory szczeciński sąd okręgowy nie odniósł się do niego.

Sąd rejonowy przychylił się w międzyczasie do wniosku o wstrzymanie likwidacji majątku Espebepe. Ograniczyło to znacznie pole działania syndyka.

Reklama

- To, co dotychczas syndyk zrobił, to wręczenie wypowiedzeń grupie pracowników i bezprawna próba pozbawienia mnie funkcji - powiedział Marek Diering, prezes zarządu Espebepe. - Poza tym bywa w spółce najwyżej dwie godziny dziennie, akceptuje przelewy i na tym jego rola się kończy. Nawet inwentaryzację majątku zlecił naszym pracownikom. Za to pobrał 30 tys. zł zaliczki, a załodze wypłaca tylko część należnych wynagrodzeń. Nie chciał także udostępnić środków na organizację walnego zgromadzenia akcjonariuszy i delegację zarządu na posiedzenie rady nadzorczej. Z tego, co wiem, przelew na swoje konto wysłał jeszcze zanim zaliczka została zatwierdzona przez sąd. Bulwersująca jest również wysokość całej kwoty, jaką miałby uzyskać za likwidację spółki. Wnioskował o 600 tys. zł, a otrzymał 450 tys. zł - dodał M. Diering.

Syndyk masy upadłościowej spółki nie chciał rozmawiać na temat wysokości swojego wynagrodzenia i okoliczności wypłaty zaliczki. Komentarza odmówił także sędzia komisarz.

- Espebepe nie jest żadnym potentatem i nie rozumiem, dlaczego przyjęto kryterium wynagrodzenia korzystniejsze dla syndyka, a nie dla spółki, wierzycieli i akcjonariuszy, którzy ciągle walczą o jej przetrwanie - stwierdził Aleksander Rostocki, przewodniczący rady nadzorczej Espebepe.

- Ostateczne rozliczenie następuje po likwidacji majątku i może ono być zarówno wyższe, jak i niższe od szacunków. Do tego czasu syndyk nie może pobrać w formie zaliczek więcej niż 75% kwoty wstępnie zatwierdzonej przez sąd - usłyszeliśmy od syndyka zajmującego się likwidacją majątku innej firmy.

Od ponad półtora roku z rządami syndyków ma do czynienia inna spółka budowlana - Beton Stal. W jej przypadku postanowienie o upadłości jest prawomocne. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pierwszy syndyk (na tym stanowisku nastapiła zmiana), zainkasował 135 tys. zł, a jego następca w formie zaliczek pobiera około 8 tys. zł miesięcznie.

O swojej płacy nie chciał rozmawiać Mieczysław Herter, syndyk warszawskiej firmy Arena (prowadziła portal internetowy o tej nazwie), niedoszłego giełdowego debiutanta. Jego wniosek o ustalenie wynagrodzenia nie został bowiem zatwierdzony jeszcze przez sąd. Zapewnia jednak, że nie ma mowy o kwotach na poziomie kilkuset tysięcy złotych. n

Komentarz

Przez ostatnie trzy miesiące syndyk robi wszystko by niezależnie od ostatecznej decyzji sądu Espebepe nie udało się uratować. Wręczył wypowiedzenia 72 spośród 117 pracowników spółki pozbawiając ją możliwości realizacji dotychczas podpisanych umów. Nie wypłaca im również pełnych wynagrodzeń. Większość może liczyć miesięcznie na kwoty rzędu 600-800 zł. Dbałość o stan masy upadłościowej, z której mieliby być zaspokojeni wierzyciele nie przeszkodziła mu jednak w wypłaceniu sobie 30 tys. zł zaliczki i domaganiu się łącznego wynagrodzenia za likwidację majątku spółki w wysokości 600 tys. zł. W tej sytuacji trudno oprzeć się zatem wrażeniu, że jego interes w tej sprawie jest zupełnie sprzeczny z interesem spółki, wierzycieli i akcjonariuszy.

Prawnicy z Kancelarii Weil, Gotshal&Manges dla PARKIETU:

Syndyk w przyszłości

W projekcie ustawy prawo upadłościowe zmieni się rola syndyka, który będzie mógł zostać powołany tylko w przypadku upadłości obejmującej likwidację majątku upadłego. W razie ogłoszenia upadłości z możliwością zawarcia układu będzie się powoływać nadzorcę sądowego. Natomiast przy ogłoszeniu upadłości z możliwością zawarcia układu, gdy odebrano zarząd majątkiem upadłemu, będzie się powoływać zarządcę, który będzie mógł sprawować swoje obowiązki również gdy ustanowiono nad częścią majątku zarząd własny upadłego. W tym ostatnim przypadku ma on jednak pełnić czynności nadzorcy sądowego. Kompetencje syndyka zostaną ograniczone, podobnie jak i wynagrodzenie jakie pobiera. Zarówno syndyk, nadzorca sądowy jak i zarządca aby wykonywać swoje obowiązki będą musieli posiadać licencję.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: wysokość | zarobki | konto | zaliczki | syndyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »