Akcje Silicon Valley Banku wycofane z obrotu giełdowego. Organy regulacyjne przejęły nadzór nad depozytami
Fatalne wieści zza oceanu. Po kłopotach Silicon Valley Bank, który został zamknięty przez organy regulacyjne, a jego akcje wycofano z giełdowego, kolejne średniej wielkości banki notują pokaźne spadki notowań. Sytuacja na amerykańskim rynku negatywnie odbiła się także na kursach europejskich pożyczkodawców.
W piątek handel akcjami Silicon Valley Bank na Wall Street został wstrzymany. W przedsesyjnych transakcjach walory spółki taniały o 60 proc. SVB został zamknięty przez nadzór, który przejął kontrolę nad depozytami.
Nadzór poinformował, że deponenci SVB będą mieli dostęp do swoich depozytów nie później niż w poniedziałek rano. W poniedziałek mają być także ponownie otwarte oddziały banku.
W USA depozyty bankowe gwarantowane są przez Federalną Korporację Ubezpieczenia Depozytów (ang. Federal Deposit Insurance Corporation). Instytucja działa od 1934 r. i uważana jest za najstarszy powszechny system gwarantowania depozytów na świecie.
Po godz. 19 czasu polskiego akcje First Republic Banku taniały o 22 proc., PacWest Bancorp o 32 proc., zaś Signature Banku o 24 proc.
Przypomnijmy: SVB Financial Group poinformowała w środę o stracie 1,8 mld dol. na portfelu obligacji. By ratować sytuację bank przeprowadził "ratunkową" sprzedaż akcji, która spowodowała spadek ich wartości aż o 60 proc. i doprowadziła do utraty ponad 80 miliardów dolarów kapitalizacji rynkowej.
SVB, która działa pod nazwą Silicon Valley Bank, rozpoczął w środę sprzedaż akcji o wartości 1,75 mld dolarów, aby wzmocnić swoją pozycję finansową. W prospekcie dla inwestorów bank poinformował, że potrzebuje środków, aby wypełnić lukę spowodowaną sprzedażą portfela obligacji o wartości 21 mld dolarów, który przynosił średni zwrot wynoszący 1,79 proc., znacznie poniżej obecnej stopy zwrotu obligacji skarbowych o okresie 10 lat wynoszącej około 3,9 proc.
Wyprzedaż na giełdzie nie dotknęła jednak wyłącznie SVB, traciły też inne amerykańskie banki. W piątek echa sytuacji w USA dotarły do Europy.
"Rynek w Warszawie został zmuszony do solidarnej z Europą odpowiedzi na zamieszanie w amerykańskim sektorze bankowym, który w czwartek musiał zmierzyć się z kryzysem zaufania wobec banków z Doliny Krzemowej. (...) Rolę lidera podaży pełniły spółki bankowe, ale podaż operowała szeroko również w innych sektorach. W finale indeks WIG-Banki spadł o 3,15 procent" - stwierdził w piątkowym komentarzu Adam Stańczak, analityk DM BOŚ.