Bernanke chce zjeść tort i mieć tort
Szef Fed próbuje przekonać rynki finansowe, że poradzi sobie z problemem inflacji, nawet jeśli teraz nie myśli o podnoszeniu stóp procentowych. Póki co jego wystąpienie pozwoliło dolarowi odrobić niewielką część strat, ale w dłuższym okresie takie zapewnienia mogą nie wystarczyć. Na rynkach akcji mamy uspokojenie, choć nadal jesteśmy bardzo blisko tegorocznych maksimów.
Kluczowym wydarzeniem wczorajszego dnia (dla inwestorów w Europie już dzisiejszego - wystąpienie zaczęło się o 1.00 naszego czasu) dla rynków walutowych było wystąpienie szefa Fed na konferencji w Waszyngtonie. Po ostatnim posiedzeniu Fed pojawiły się rozbieżne opinie przedstawicieli amerykańskich władz monetarnych. Kevin Warsh uznał, że o rozpoczęciu cyklu podwyżek stopy będą musiały wzrastać szybciej niż zwykle, a z kolei William Dudley - szef nowojorskiego Fed, nie widzi szans na szybkie ożywienie, a jego zdaniem ryzyka inflacyjne są bardzo odległe. Bernanke we wczorajszym wystąpieniu nie włączył się bezpośrednio w tę dyskusję. Powtórzył za oficjalnym komunikatem, iż uważa, że stopy w USA będą mogły być utrzymane na niskim poziomie przez dłuższy okres. Jednocześnie zaznaczył, że w momencie gdy pojawią się odpowiednie przesłanki, Fed będzie gotowy do rozpoczęcia procesu zacieśniania polityki monetarnej.
To ostatnie sformułowanie pozwoliło dolarowi na odrobienie części wcześniejszych strat. Notowania pary EURUSD cofnęły się w nocy z poziomu 1,48 do 1,47, zaś pary USDJPY po raz kolejny odsunęły się od wsparcia na poziomie 88,00, tym razem do 89-89,30. W obydwu przypadkach może to być jednak tylko krótki ruch techniczny - pary są blisko ważnych poziomów, odpowiednio oporu i wsparcia. Dla EURUSD jest to 1,4843, zaś dla USDJPY 88,00 i później 87,08. Do odwrócenia osłabienia dolara wobec tych walut potrzebne byłoby działanie ze strony Fed lub większa korekta na rynkach akcji (choć tu zależność z USDJPY nie jest już taka oczywista).
Na rynkach akcji mamy póki co wyhamowanie wzrostów z pierwszej połowy tygodnia, jednak nie jest póki co sygnał do korekty. Wczorajsze lepsze tygodniowe dane z rynku pracy USA (521 tys. nowych bezrobotnych) miały tylko chwilowy wpływ na rynek. Notowania kontraktów na indeks S&P500 zatrzymały się póki co na poziomie 1065 pkt. - lokalnych maksimach z końca września. Nieco słabiej spisywał się warszawski parkiet, gdzie drugi kolejny dzień ciążyła wyprzedaż praw poboru na akcje PKO. Notowania kontraktów na WIG20 nadal znajdują się w formacji trójkąta ze wznoszącym się wsparciem - obecnie w okolicach 2170 pkt. oraz poziomą linią oporu na poziomie tegorocznych szczytów (2325 pkt.).
Publikowane dziś dane nie będą miały większego wpływu na rynki akcji. Bilans handlu zagranicznego w USA (14.30, konsensus -32,8 mld USD) może mieć pewien wpływ na EURUSD, choć ostatnio znaczenie tych danych było ograniczone. Podobnie dane o bilansie handlowym oraz cenach producenta z Wielkiej Brytanii mogą mieć potencjalny wpływ na notowania funta (10.30, konsensus -6,3 mld GBP i -0,9% m/m).
Nadal nerwowo jest na rynku złotego, pomimo generalnie sprzyjających uwarunkowań zewnętrznych. Przyczyny to wzrost napięcia na polskiej scenie politycznej (afera hazardowa, rekonstrukcja gabinetu), wyprzedaż czeskiej korony (po uznaniu jej za zbyt silną przez bank centralny) i kolejne napięcia na Łotwie (premier tego kraju zaproponował ograniczenie wielkości zadłużenia hipotecznego do wartości zabezpieczenia, na czym w oczywisty sposób straciłyby zagraniczne - głównie szwedzkie banki). Po nocnym umocnieniu dolara mamy otwarcie na poziomie 4,2550 w przypadku pary EURPLN i 2,89 w przypadku USDPLN.
Przemysław Kwiecień