Bessa na Wall Street uderza rykoszetem w polskie akcje
Na polskim rynku giełdowym WIG20 jest tak nisko jak w październiku 2020 roku, a indeks WIG-Banki cofnął się do wartości z lutego 2021 roku. W Nowym Jorku S&P500 i Nasdaq są teraz na najniższych poziomach od prawie miesiąca. Perspektywa zdecydowanych podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych obniża wyceny akcji na całym świecie.
- Ubiegłotygodniowa konferencja prezesów banków centralnych w Jackson Hole osłabiła wiarę inwestorów we wzrosty na giełdach papierów wartościowych
- Na Wall Street technologiczny Nasdaq od początku roku spadł już o blisko 25 proc.
- WIG20 może cofnąć się do 1500 punktów, choć na początku sierpnia zbliżał się do 1750 punktów
Szef amerykańskiego banku centralnego Jerome Powell w piątek na dorocznym sympozjum w Jackson Hole nie pozostawił inwestorom na całym świecie żadnych złudzeń. Rezerwa Federalna jest skupiona na zwalczaniu inflacji, nawet za cenę zepchnięcia gospodarki USA w recesję i pogorszenia warunków na rynku pracy. W tej sytuacji spadek zysków spółek notowanych na giełdach wydaje się być przesądzony.
Rynek terminowy w tej chwili na około 75 proc. wycenia prawdopodobieństwo 75-punktowej podwyżki stóp procentowych podczas wrześniowego posiedzenia Fed. Jeszcze niedawno inwestorzy spodziewali się ruchu raczej o 50 punktów.
W piątek główne indeksy giełdowe na Wall Street spadły o blisko 4 proc. Wczoraj regres był umiarkowany, przeważnie półprocentowy. Wystarczyło to jednak, by sprowadzić wskaźniki S&P500 i Nasdaq do poziomów najniższych od końca lipca. Indeks technologiczny Nasdaq od początku roku stracił już blisko 25 proc.
Bardzo poważną konkurencję dla akcji stanowią od kilku tygodni amerykańskie obligacje skarbowe, które są systematycznie przeceniane, a to sprawia, że rosną ich rentowności. W wypadku zarówno papierów 10-letnich jak i 2-letnich wyraźnie przekraczają one 3 proc. Wczoraj rentowność obligacji 2-letnich osiągała nawet pułap 3,49 proc. - najwyższy od 15 lat.
Na GPW wczorajszą sesję WIG20 zakończył na poziomie 1573 punktów - najniższym od przełomu października i listopada 2020 roku. Analitycy technicznej nie wykluczają, że WIG20 może spaść do 1500 punktów.
Marcin Tuszkiewicz ze Squaber.com podkreśla, że gdy główny indeks warszawskiej giełdy cofnął się poniżej poziomu 1640 punktów miał jeszcze szansę na odwrócenie trendu. Jednak spadek poniżej 1600 punktów jest definitywnym przełamaniem wsparcia.
Jeszcze na początku sierpnia analityk Squaber.com skupiał się na konsolidacji WIG20 między poziomami 1620 i 1740 punktów. Komentował, że znalezienie się powyżej 1680 punktów może być sygnałem do krótkoterminowego wzrostu w kierunku 1750 punktów, czyli do próby złamania trendu spadkowego.
Także ekonomiści DM BNP Paribas, podkreślali wówczas, że w wypadku WIG20 dopiero wybicie górą ponad 1750 punktów będzie wstępem do rozwinięcia silniejszej korekty wzrostowej na GPW. Główny indeks warszawskiej giełdy nie wypełnił jednak podstawowego warunku powyższych scenariuszy - nie zdołał zadomowić się w tym miesiącu na poziomie 1750 punktów. Stara giełdowa zasada głosi zaś, że jeśli ktoś nie jest w stanie przez dłuższy czas przełamać oporu i wyjść górą, ten będzie musiał złamać wparcie i wyjdzie dołem.
Barometrem dzisiejszej sytuacji gospodarczej w Polsce wydają się być banki. Na GPW wskaźnik WIG-Banki po wczorajszej sesji ma wartość 4885 punktów, a to oznacza, że od początku roku stracił prawie 50 proc. i jest na poziomie z lutego 2021 roku.
Trzeba zadać pytanie, dlaczego banki popadły w niełaskę u inwestorów, skoro powinny kwitnąć w okresie podnoszenia stóp procentowych przez NBP? Indeks branży rósł na giełdzie w Warszawie, ale głównie jesienią zeszłego roku. Na początku listopada 2021 roku WIG-Banki przekroczył pułap 9500 punktów, co miało miejsce po drugiej podwyżce stóp zarządzonej przez Radę Polityki Pieniężnej. Wówczas też w skali 12 miesięcy wzrost wartości indeksu wyniósł ponad 200 proc. Jednak w lutym tego roku trend się odwrócił.
Analitycy podkreślają, że od pewnego momentu cykl podnoszenia stóp procentowych zaczął być dla banków obciążeniem. Gwałtowne zaostrzenie polityki monetarnej prowadzi bowiem do poważnego ograniczenia akcji kredytowej dla klientów indywidualnych i przedsiębiorstw. Kolejne podwyżki stóp powodują, że ludzi i firm nie stać na zaciąganie nowych pożyczek, także dlatego, że niektórzy tracą zdolność kredytową. Co więcej, dotychczasowy portfel klientów zaczyna być obciążony wyższym ryzykiem braku spłaty zobowiązań.
Jacek Brzeski
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zobacz również: