Bolesław Recycling dziesięć lat później
ZGH Bolesław S.A. wybiera sie na GPW w 2009 roku. Częścią grupy jest Bolesław Recycling sp. z o.o. Jej historia sięga początku lat pięćdziesiątych XX wieku. W owym czasie powstała w Bukownie Huta Tlenku Cynku Bolesław z trzynastoma jednostkami piecowymi oraz dwoma piecami spiekalnianymi (o długości 40 m i średnicy 3 m każdy) wykorzystywanymi do ogniowej przeróbki materiałów cynkonośnych.
Na początku lat siedemdziesiątych Polska była europejskim liderem pod względem przeróbki ogniowej tlenkowych wsadów cynkonośnych szacowanych na blisko 1 600 000 Mg/rok. Piece zainstalowane w Bukownie stanowiły wtedy 35 proc. wszystkich pracujących tego typu obiektów w naszym kraju. Hossa rodzimego przemysłu przeróbczego z zastosowaniem pieców przewałowych trwała do momentu wyczerpania się zasobów eksploatacyjnych rud galmanowych. Miało to miejsce na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Sytuacja taka spowodowała likwidację wielu tego typu przedsiębiorstw.
W Polsce jedynie Huta Tlenku Cynku ,,Bolesław" przetrwała trudny okres. Musiała jednak zmienić materiał wsadowy oraz zredukować ilość pracujących jednostek. Korzystano wówczas z czterech pieców przewałowych i dwóch pieców spiekalnianych. Podstawowym surowcem wsadowym pieców przewałowych w Bolesławiu stały się od tamtej chwili odpady zawierające cynk, w szczególności szlamy z elektrolizy cynku ZGH Bolesław, huty Szopienice i importowane pyły z elektrostalowni. Zmiany rodzaju materiałów wsadowych, coraz bardziej rygorystyczne prawo ochrony środowiska i prawo pracy wymusiły na przedsiębiorstwie dopasowanie się do nowych warunków, stawiając nieznane dotąd trudności techniczne, technologiczne, ekologiczne, a nawet organizacyjne.
Na początku lat 90. rozpoczęto dyskusję nad dalszą przyszłością Wydziału Huty Tlenku Cynku w ZGH Bolesław. Zdecydowano wówczas o powołaniu spółki Bolesław Recycling na bazie zorganizowanej części ZGH Bolesław. Działo się to 10 lat temu, dokładnie 28 kwietnia 1998 roku. Kapitał zakładowy wynosił 11,7 mln zł. Pierwszymi udziałowcami Bolesław Recycling byli: Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław, Huta Metali Nieżelaznych Szopienice S.A., Impexmetal S.A., Bipromet S.A. i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
Dziesięć lat później zmienił się skład i wkład udziałowców. Dziś ZGH Bolesław S.A. posiadają w spółce 84,21 proc. udziałów, HMN Szopienice S.A. posiada 10,53 proc. i IMPEXMETAL S.A. 5,26 proc. udziałów.
*
O spółce Bolesław Recycling, jej historii i teraźniejszości rozmawiamy z prezesem zarządu Jerzym Czekajem. Szef spółki jest osobą znakomicie zaznajomioną z teraźniejszością i przeszłością miejsca swej aktywności zawodowej. Do ZGH Bolesław trafił 1 lipca 1981 roku, tuż po ukończonych studiach w Politechnice Śląskiej w Katowicach. Dla Jerzego Czekaja, kiedyś mieszkańca Bukowna, wybór miejsca pracy nie był przypadkowy. Huta Tlenku Cynku ZGH Bolesław wydawała się być miejscem ze wszech miar właściwym, bowiem właśnie w tym wydziale pracował jego ojciec. Tradycje rodzinne zobowiązują. Ponadto, co może ważniejsze, inż. Czekaj zajmował się procesem restrukturyzacji ZGH Bolesław. Po zatwierdzeniu przez Ministerstwo Skarbu Państwa planów restrukturyzacyjnych zaproponowano mu ich wdrażanie, czyli podjęcie się zadania prowadzenia spółki.
- W roku 1998 - mówi prezes Jerzy Czekaj - zorganizowana część wówczas przedsiębiorstwa państwowego Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław, tzw. Huta Tlenku Cynku, została wniesiona aportem do nowo tworzonej firmy Bolesław Recycling. Tak rozpoczął się żywot spółki, której podstawowym przedmiotem działalności jest zagospodarowywanie i unieszkodliwianie odpadów powstających w przemyśle metali nieżelaznych, głównie w procesie hydrometalurgii cynku. 10 lat temu stanęliśmy przed dylematem unieszkodliwiania odpadów pochodzących z elektrolizy cynku ZGH Bolesław i szlamów tego samego rodzaju pochodzących z Huty Metali Nieżelaznych w Szopienicach. HMN Szopienice, która prowadziła w owym czasie elektrolizę, posiadała także bardzo dużo odpadów zgromadzonych na składowiskach praktycznie w centrum Katowic.
Dopiero później, dodatkowo, zajęliśmy się unieszkodliwianiem (odzyskiem) odpadów pochodzących z przemysłu stalowniczego, z produkcji stali w elektrycznych piecach łukowych, gdzie wsadem jest złom. Pamiętać należy, że coraz więcej konstrukcji stalowych jest ocynkowywanych. Pyły stalownicze w swoim składzie, oprócz dużych zawartości żelaza, posiadają również cynk. I my zajęliśmy się odzyskiem tych pyłów. W międzyczasie wzrosło w ZGH Bolesław zainteresowanie odzyskiwanymi z pyłów stalowniczych koncentratami tlenku cynku. ZGH zakładają w działalności na następne lata wzrost udziału surowców wtórnych we wsadzie do produkcji cynku. Stąd nasze zainteresowanie i rozwój tej formy działalności.
- Jak Bolesław Recycling sytuuje się w hierarchii tego typu firm w Polsce?
- Trudno się z kimkolwiek porównywać, jesteśmy bowiem jedynym tego typu przedsiębiorstwem w kraju. Nie ma drugiego zakładu o podobnym profilu działalności. Takim rodzajem odpadów tylko my się zajmujemy.
- Jedną z idei powstania spółek-córek ZGH Bolesław, oprócz wyrazistego określenia kosztów działalności dawnych wydziałów, było stworzenie nowym podmiotom możliwości pracy na zewnątrz, zdobywania kontraktów i przez to zarabiania pieniędzy. W jakich proporcjach pracujecie dla ZGH, a w jakich "na zewnątrz"?
- Bardzo różnie, co jest wynikiem polityki głównego udziałowca spółki - ZGH Bolesław. Był taki okres, gdy przychody spółki pochodziły w 80 proc. z zewnątrz, a w 20 proc. ze współpracy handlowej ZGH Bolesław.
- Czyli można powiedzieć, że Bolesław Recycling może być w pełni samodzielnym i niezależnym podmiotem i funkcjonować bez ZGH?
- Możemy. Zdecydowanie tak, jest to w pełni możliwe. ZGH Bolesław S.A. i jego spółka zależna Bolesław Recycling to, rzec można, naczynia połączone. ZGH w procesie produkcji cynku wytwarzają tzw. szlamy. Odpady te z jednej strony są szkodliwe dla środowiska, z drugiej nadal zawierają cynk. Naszym zadaniem jest zobojętnianie szlamów i jednocześnie pozyskiwanie z nich surowca do dalszego przetworzenia. Robimy to skutecznie.
- Bolesław Recycling, u zarania firma przestarzała, dziś jest spółką o dobrym poziomie technologicznym?
- W ciągu 10 lat istnienia przeprowadziliśmy potężną modernizację. Sumaryczne nakłady przekroczyły 100 milionów złotych. Tak na dobrą sprawę była to jedyna droga rozwojowa dla Bolesław Recycling, bowiem majątek, który spółka przejęła, pochodził z lat 1948-1952 i można sobie wyobrazić, w jakim był stanie technicznym i technologicznym w 1998 roku. Modernizacja wynikała również z wymogów w zakresie ochrony środowiska, głownie z potrzeby ograniczenia emisji dwutlenku siarki.
- Gdyby tej modernizacji nie przeprowadzono, to produkcja w ZGH Bolesław wyglądałaby inaczej?
- Zapewne tak. W tamtym okresie ZGH stanęły przed ciągle rosnącymi barierami ekologicznymi. Konieczność wypełnienia standardów związanych z ochroną środowiska sprawiła, że w ciągu tych dziesięciu lat dokonała się modernizacja, w wyniku której zwiększyliśmy praktycznie możliwości unieszkodliwiania odpadów o ponad 100 proc. Podwoiliśmy w tym okresie produkcję koncentratów uzyskiwanych przy neutralizacji odpadów, co jest znaczącym krokiem w działalności spółki. Jednocześnie obniżona została emisja dwutlenku siarki do atmosfery o ponad 90 proc.
- Pierwsza dekada Bolesław Recycling to dziesięciolecie sukcesów?
- Mamy się czym chwalić. Firma zaczynała działalność mając aktywa na poziomie 3,7 mln. zł. Teraz przekraczają one 100 mln. zł. Kiedyś kapitał zakładowy spółki był na poziomie 11,7 mln. zł, zaś dziś kapitały własne stanowią prawie 50 mln. zł. Podane liczby świadczą o tym, co tutaj zrobiono, jaka droga została pokonana.
- Jaka jest roczna wartość produkcji w Bolesław Recycling?
- Naszym podstawowym miernikiem działalności jest zysk, który spółka wypracowuje, choć, tak jak powiedziałem wcześniej, spółka Bolesław Recycling nie została utworzona po to, żeby generować duże zyski. Nasze przychody z roku na rok się zmieniają. Zależą od modelu bieżącej współpracy z ZGH Bolesław, także od koniunktury na rynku (czyli cen cynku i ołowiu na giełdzie) oraz kursu dolara w stosunku do złotówki. W najlepszym okresie, w latach 2006-07, mieliśmy przychody na poziomie 60 mln zł.
- Proszę wymienić główne czynniki kosztotwórcze w Bolesław Recycling.
- Zużywamy wiele energii, jednak głównym składnikiem kosztów jest u nas węgiel, którego używamy do procesów technologicznych. W ogóle materiały do produkcji stanowią 50 proc. kosztów. Jest to koszt węgla, energii, gazu i sprężonego powietrza.
- Ilu spółka Bolesław Recycling zatrudnia pracowników?
- 130 osób. Przed 10 laty było nas 80.
- Jaki jest program inwestycyjny na najbliższe lata?
- Jak wspomniałem wcześniej, w ostatnich latach wykonaliśmy w Bolesław Recycling potężną modernizację i w zasadzie spółka jest w tej chwili na takim poziomie technologicznym, że możemy się porównywać z podobnymi tego typu przedsiębiorstwami w świecie. Teraz moglibyśmy spokojnie pracować, optymalizując proces, przynajmniej przez następne 10 lat. Biorąc jednak pod uwagę plany strategiczne naszego głównego udziałowca ZGH Bolesław S.A. przygotowujemy się do kolejnego etapu rozwoju, tj. konstrukcji dodatkowych linii technologicznych do przerobu pyłów stalowniczych. Chcemy zwiększyć przerób z aktualnej ilości około 40 tys. ton do ponad 100 tys. ton tego odpadu. Obecnie jesteśmy w trakcie rozmów i wstępnych analiz. Posiadamy studium wykonalności; dyskutujemy zarówno o źródłach finansowania , jak i rozwiązaniach technicznych. Decyzje zapadną w najbliższym czasie.
- Inwestycja Bolesław Recycling pozwoli, wespół z inwestycjami w grupie ZGH, dojść do wielkości produkcji cynku 100 tys. ton rocznie?
- Prawdą jest, że w planie strategicznym ZGH Bolesław S.A. zakładają produkcję 100 tys. ton cynku rocznie. Wiąże się to również z budową nowej elektrolizy cynku. Od naszej spółki oczekuje się zagwarantowania dla potrzeb ZGH Bolesław wsadu w ilości około 40 tysięcy ton tlenku cynku.
- Ile produkujecie teraz?
- W planie tegorocznym zakładamy przerób 45 tys. ton odpadów z pyłów stalowniczych, co pozwoli wyprodukować 15 tys. ton koncentratów.
- Można powiedzieć, że brakuje jeszcze 25 tys. ton?
- Takie są założenia strategiczne na rok 2011. Czyli mamy trochę czasu, choć nie za wiele. Zakładając, że teraz cykl inwestycyjny w takim profilu działalności jak nasza trwa 2 lata, cel osiągniemy. Od strony technicznej, technologicznej, nawet surowcowej nie powinniśmy natrafić na większe trudności. Inną sprawą jest kwestia sfinansowania tego zadania. To są duże nakłady. Liczymy, że trzeba będzie wydać około 60 mln. złotych. Trzeba będzie te pieniądze znaleźć poza spółką Bolesław Recycling. Pamiętać bowiem warto, że środki własne zagospodarowaliśmy na modernizację, która została zakończona w ubiegłym roku i kosztowała ponad 100 mln zł. Na zrealizowaną już modernizację otrzymaliśmy 45 mln zł pożyczki oraz niecałe 9 mln dotacji z funduszów ekologicznych. Pozostałą kwotę pokryliśmy z własnych środków.
- Stajecie więc przed dylematem, jak nową inwestycję, instalację odzysku pyłów stalowniczych, sfinalizować...
- Zarząd spółki oraz udziałowcy muszą ten dylemat rozwiązać pamiętając, że najtańszym pieniądzem są środki własne. Istnieje kilka możliwości pozyskania koniecznych pieniędzy. Udziałowcy mogą zdecydować na przykład o podwyższeniu kapitału spółki. Trwają rozmowy, dyskutujemy, dopracowujemy najlepsze rozwiązanie, które będą optymalne z punktu widzenia interesów spółki i udziałowców.
- Niekiedy słyszy się, szczególnie z ust starszych, emerytowanych pracowników słowa, które wskazują, iż decyzje sprzed 10 lat o wyłonieniu spółek-córek ZGH są do dziś rozumiane opacznie. Mimo upływu lat nie wszyscy akceptują obecną strukturę organizacyjną grupy ZGH.
- Z perspektywy Bolesław Recycling odpowiedź jest jednoznaczna. Decyzja sprzed 10 lat była ze wszech miar słuszna. Spółka się sprawdziła. Gdyby tego procesu nie przeprowadzono, to dzisiaj by tej huty nie było, zakład by nie istniał. W ZGH pieniędzy na tak kompleksową modernizację nigdy by nie znaleziono.
- Dlaczego?
- ZGH Bolesław zajmują się produkcją cynku, mają kopalnie itd., mają więc inne wiodące problemy, z którymi musiały i muszą się borykać. Huta Tlenku Cynku zawsze była gdzieś "z boku", na marginesie. Jedyną szansą zmodernizowania tego zakładu było powstanie nowego, samodzielnego organizmu, który potrafi znaleźć na to środki.
To też ważne, choćby ze względu na fakt uczytelnienia kosztów działania. Choć pamiętać trzeba, że decyzje restrukturyzacyjne, prywatyzacyjne nigdy nie są jednoznaczne. Są plusy i minusy każdego przedsięwzięcia. W dzisiejszej globalnej rzeczywistości, gdzie ryzyko gospodarcze jest ogromne, a dynamika zjawisk zachodzących w świecie sprawia, że sporządzone dzisiaj plany jutro stają się nieaktualne, łatwiej podejmować decyzje w mniejszym organizmie.
- Bo ma mniejszą bezwładność?
- Zdecydowanie. Proces decyzyjny przebiega szybciej. Toteż w spółce Bolesław Recycling dostrzeżono wiele możliwości obniżenia kosztów i zwiększenia przychodów, których w takim dużym kolosie, jakim była struktura państwowego przedsiębiorstwa ZGH Bolesław, nigdy by nie zauważono.
- Dziękuję za rozmowę.
JERZY NAGAWIECKI
(wywiad autoryzowany)