Czarny poniedziałek na giełdach. Krach w Azji, spadki też w Polsce
Bieżący tydzień zaczyna się od paniki na giełdach. Swoje źródło ma ona w ogromnych spadkach indeksów w regionie Azji i Pacyfiku. Od rana traci także najważniejszy warszawski indeks WIG20, w którego skład wchodzą największe spółki.
W Azji giełdowe indeksy notowały ogromne zniżki w trakcie poniedziałkowej sesji. Przed godziną 9:00 czasu polskiego japońskie indeksy Nikkei 225 i Topix traciły ok. 12 proc. Hongkoński Hang Seng zniżkował w tym czasie o 2,55 proc, a południowokoreański KOSPI tracił 8,82 proc.
Na zamknięciu tokijskiej giełdy indeks Nikkei 225 zanotował ostatecznie stratę 12,4 proc. (najgłębszy spadek w ciągu całej sesji to 13,4 proc.). Punktowo spadek wyniósł 4451,28 pkt (do 31458,42 pkt) - i pod tym względem był to największy spadek w historii indeksu.
Najbardziej odporne na spadki były akcje w Chinach - indeks SCI zniżkował o niecałe 1,4 proc., a wcześniej przejściowo notował nawet zwyżki. W Indiach indeks Sensex zniżkował z kolei o 3,04 proc.
O godzinie 9:00 rozpoczął się handel na warszawskiej giełdzie. Indeks WIG20 na otwarciu sesji spadał o ponad 3,9 proc. Kilka minut po godzinie 9:00 spadki były już głębsze i wynosiły ponad 4 proc. Najmocniej tracił walory Alior Banku i CD Projektu. Około godziny 9:40 największe straty notowały już akcje miedziowego giganta, czyli spółki KGHM, której kurs jest wrażliwy na koniunkturę w Azji. Walory KGHM traciły 4,60 proc.
Na minusie są też wszystkie najważniejsze europejskie indeksy - londyński FTSE, francuski CAC i niemiecki DAX. Ok. godz. 10:45 polskiego czasu FTSE traci 2,03 proc., na giełdzie we Frankfurcie notowane są spadki rzędu 2,34 proc., a na parkiecie w Paryżu - rzędu 1,96 proc.
Wyprzedaż w Azji, uderzająca w światowe rynki, ma kilka przyczyn - pierwsza to umocnienie jena i związane z nią załamanie się strategii carry trade, a także straty azjatyckich spółek eksportowych i handlowych. Druga - to nasilające się obawy o recesję w USA.
Umocnienie jena ma związek z decyzją Banku Japonii sprzed kilku dni. Bankierzy centralni podnieśli krótkoterminową stopę procentową do poziomu 0,25 proc. z dotychczasowego przedziału 0-0,1 proc., odchodząc tym samym od długotrwałej, ultrałagodnej polityki pieniężnej. Decyzja ta wsparła japońską walutę.
Tymczasem większość spółek notowanych na tokijskim parkiecie odzwierciedla specyfikę gospodarki Kraju Kwitnącej Wiśni, mocno nastawionej na eksport. Słaby jen pomagał dotychczas eksporterom i firmom z sektora handlowego. Teraz umocnienie waluty "ciągnie" ich kursy w dół.
Umocnienie jena poskutkowało również zamykaniem pozycji związanych z tzw. carry trade. Carry trade to strategia inwestycyjna polegająca na pożyczaniu pieniędzy w walucie o niskim oprocentowaniu, a potem inwestowaniu ich w walutę o wyższym oprocentowaniu. Inwestorzy zarabiają na różnicy w oprocentowaniu pożyczek/lokat w dwóch walutach. Przez wiele miesięcy strategia ta była popularna w odniesieniu do pary jen-dolar, z uwagi na wspomnianą słabość jena; obecnie, po decyzji Baku Japonii, następuje odwrót od tego rodzaju inwestycji. Załamanie strategii carry trade zazwyczaj uderza w akcje rynków wschodzących. W USA z kolei nasila się presja na wyprzedaż akcji amerykańskich spółek - inwestorzy, którzy dotychczas stosowali carry trade na parze JPY/USD sprzedają papiery firm z Wall Street, żeby pozyskaną w ten sposób gotówkę (dolara) wymienić na jena.
Coraz większe obawy o kondycję gospodarki USA to pokłosie słabych piątkowych (02.08) danych z amerykańskiego rynku pracy. Jak zauważają analitycy Banku Millennium, inwestorzy obawiają się, że Rezerwa Federalna "spóźniła się z obniżkami stóp procentowych, co może doprowadzić tamtejszą gospodarkę do recesji".
W tej sytuacji rynki zaczynają stawiać na bezpieczne aktywa. Zyskuje złoto i obligacje. "Wsparciem w trendzie spadku dochodowości (przypomnijmy, im niższa rentowność obligacji, tym wyższa ich cena - red.) pozostaje wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie związany z możliwością ataku Iranu na Izrael" - piszą analitycy Millennium.
Tanieje też bitcoin - ok. godziny 9:30 czasu polskiego kryptowaluta osłabiała się o 13 proc. do 51 669,01 dolarów za token.
Złoty mimo nerwowości na rynkach wykazuje się nieoczekiwaną odpornością. Kwadrans po godzinie 10:00 czasu polskiego zyskiwał nawet lekko (o 0,17 proc.) do dolara, do poziomu 3,923.
Jak powiedział nam Konrad Ryczko, analityk rynków walutowych w DM BOŚ, "w świetle wydarzeń ostatnich 24 godzin i ubiegłego tygodnia polityka NBP jest czynnikiem stabilizującym złotego". Polski bank centralny konsekwentnie bowiem sygnalizuje utrzymanie restrykcyjnego kursu w polityce pieniężnej - prezes NBP Adam Glapiński zasygnalizował na swojej comiesięcznej konferencji prasowej w lipcu, że o obniżce stóp procentowych będzie można pomyśleć dopiero w 2026 roku.
Artykuł jest aktualizowany na bieżąco.