Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2016
Z opublikowanego w środę raportu EIA wynika, że zapasy surowca w USA wzrosły dziewiąty tydzień z rzędu. Jednocześnie import surowca przez USA rośnie zamiast spadać, choć należałoby się spodziewać, że cięcie produkcji przez OPEC przełożyłoby się na spadek tego importu. Tak się jednak nie dzieje, co przekłada się na wyższe amerykańskie zapasy. Właśnie to jest głównym czynnikiem, który stoi za wyprzedażą na rynku ropy.
Liczba długich pozycji jest likwidowana już od kilku tygodni, jednak nadal jest ich bardzo dużo na rynku. Jednak nieudana próba przebicia się w górę może teraz wywołać silniejsze ograniczenie tych długich pozycji.
Ceny spadły właśnie poniżej 50 dolarów za baryłkę w przypadku WTI, co nie przyszło z jakimś dużym trudem. Oznacza to, że skupiamy się obecnie na 50 proc. zniesienia wzrostu między listopadem a początkiem stycznia, nieopodal 48,70, tak jak przedstawia wykres.
Przebicie się poniżej tego poziomu może oznaczać nawet testowanie 47,20 - odpowiednik 0,618 - a pokonanie i tego poziomu z pewnością nasiliłoby niepokój inwestorów.
Moim zdaniem nadal mamy do czynienia z powolnym procesem obniżki globalnych zapasów i odzyskiwaniem równowagi przez rynek. Problemem jest jednak fakt, że inwestorzy silnie skupiają się na USA, ponieważ to właśnie z tego państwa napływają regularnie cotygodniowe dane, a te wskazują na wzrost zapasów.
A jeśli dodać do tego szacunki wskazujące na zwiększenie importu z takich państw jak Arabia Saudyjska (najwyższy import od ubiegłego sierpnia), to nie jest to sygnał, który rynek chciałby otrzymać na tym etapie. Właśnie to prowadzi do likwidacji długich pozycji. Nie do końca wiadomo, ile ten proces może jeszcze potrwać.
Ole Hansen, Saxo Bank
