Doświadczenia z pierwszego lockdownu pomogą firmom handlowym
Przedświąteczny czas to żniwa dla firm handlowych. Nic dziwnego, że w odpowiedzi na informację o zamknięciu galerii handlowych w pierwszej chwili notowania giełdowe CCC i LPP tąpnęły. Spółki uspokajają jednak, że liczyły się z takim scenariuszem. Pomocne będzie doświadczenie z pierwszego lockdownu, wynegocjowane korzystniejsze czynsze najmu i rozpędzona sprzedaż internetowa.
Premier ogłosił, że od soboty sklepy w galeriach handlowych zostaną zamknięte, za wyjątkiem sklepów spożywczych i aptek czy punktów usługowych. Ograniczenia będą obowiązywać co najmniej do 29 listopada. To dość newralgiczny moment - dwa ostatnie miesiące roku upływają pod znakiem wzmożonych zakupów przedświątecznych. To żniwa dla handlu.
Kursy firmy obuwniczej CCC i odzieżowej, LPP, spadły po zapowiedziach premiera. Notowania CCC w pierwszej chwili tąpnęły o 5,6 proc., a LPP o 3,7 proc. Ostatecznie jednak na zakończenie środowej sesji notowania CCC spadły o 2,5 proc., do 41,8 zł, a LPP zaledwie o 0,25 proc., do 5995 zł.
Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes zarządu LPP, powiedział Interii, że spółka w ostatnich dniach liczyła się z ponownym zamknięciem galerii handlowych, obserwując wzrost liczby zarażeń. Uważa on, że obecna sytuacja jest nieco łatwiejsza niż lockdown z marca tego roku. - Dziś jesteśmy w zupełnie innym punkcie. Pierwsze miesiące epidemii, były dla nas dużym testem i okazją nie tylko do zebrania doświadczeń, ale przede wszystkim do wyciągnięcia cennych wniosków na wypadek podobnych okoliczności w przyszłości. Wykonaliśmy wówczas dużo pracy dla usprawnienia sprzedaży internetowej, procesów logistycznych, obsługi klienta, dostosowując model biznesowy do dynamicznie zmieniających się warunków - powiedział.
Pytany o ewentualne oszczędności czy plany zamykania przez firmę sklepów odpowiedział, że za wcześnie jest na tego typu decyzje. Zwrócił uwagę, że pomocne są w obecnej sytuacji nowe warunki najmu z właścicielami obiektów handlowych, które w zmienionej formie obowiązywać będą do końca roku. - Dopiero kolejne tygodnie pokażą, na ile obowiązujący lockdown wpłynie na spadek naszej sprzedaży i adekwatnie do tego będziemy podejmować kolejne kroki - powiedział.
Z punktu widzenia spółki ważne jest to, że ogłoszone właśnie zmiany są określone w czasie - mają obowiązywać przez najbliższe trzy tygodnie. Tymczasem marcowe obostrzenia wprowadzono na czas niekreślony. - To pozwala nam lepiej przygotować się do panującej sytuacji - poinformował Lutkiewicz.
Firma jest gotowa na dynamiczny wzrost zamówień online. Liczy, że zakupy internetowe zrekompensują w jakimś stopniu spadek sprzedaży stacjonarnej. - Pierwszy lockdown pokazał, że zmiany technologiczne i logistyczne jakie wdrożyliśmy pozwoliły nam z dnia na dzień istotnie zwiększyć przepustowość naszej sieci dystrybucji. Liczymy na to, że i tym razem nasi klienci zdecydują się na dokonywanie zakupów w sieci w obliczu zamkniętych galerii - podkreślał wiceprezes LPP w rozmowie z Interią.
Firma nie jest w stanie oszacować, jak i w jakiej skali obowiązujące obostrzenia wpłyną na zachowania jej klientów. Lutkiewicz przypomniał jednocześnie, że sprzedaż w Polsce od pewnego czasu generuje mniej niż połowę przychodów grupy. Większość to sprzedaż zagraniczna, która np. na rynku rosyjskim i ukraińskim jest w tej chwili wyższa niż rok wcześniej. Jego zdaniem, silna obecność na rynkach wschodnich, które na razie nie planują lockdownu, to dobry prognostyk.
Z kolei producent i dystrybutor obuwia, spółka CCC, już wcześniej informowała, że ma opracowanych sześć scenariuszy, od optymistycznego po kryzysowy. - Jako CCC czujemy się bezpiecznie pod względem płynnościowym w każdym przypadku rozwoju sytuacji. Braliśmy lockdown pod uwagę jako możliwy scenariusz i jesteśmy na niego przygotowani - powiedziała Daria Sulgostowska, rzeczniczka grupy CCC.
Dodała, że spadek wizyt w sklepach stacjonarnych był już widoczny od dwóch tygodni. Jednocześnie cały czas rosła sprzedaż internetowa. - Dynamiki e-commerce w ostatnich dniach października sięgały 100 proc. plus, a teraz, w pierwszym tygodniu listopada, są jeszcze wyższe - informowała.
Kanał online stanowi blisko 50 proc. obrotów firmy. CCC testuje też wysyłki e-commerce ze sklepów, z zamiarem pełnego uruchomienia tej funkcjonalności na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2021 roku. - Podczas zamknięcia centrów handlowych przekładamy "wajchę" jeszcze mocniej na e-commerce. 100 proc. wysiłków komunikacji marketingowej idzie w aktywność online, zapasy repozycjonujemy na potrzeby e-commerce, a pracowników szkolimy do obsługi logistyki tego kanału - powiedziała Sulgostowska.
Zaznaczyła też, że Polska jest kluczowym rynkiem dla CCC, ale niejedynym. A w pozostałych krajach, za wyjątkiem Czech i Słowenii, na dziś sklepy działają normalnie.
Monika Borkowska
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze