W skrócie
- Libia i Nigeria podjęły rozmowy na temat budowy strategicznego gazociągu, który miałby połączyć Afrykę z Europą, oferując nowe źródło dostaw gazu dla Starego Kontynentu.
- Projekt napotyka na trudności związane z bezpieczeństwem regionu, szczególnie ze względu na niestabilną sytuację w Nigrze. Alternatywą pozostaje budowa gazociągu przez zachodnie wybrzeże Afryki do Maroka i Hiszpanii.
- Afrykański gaz w Europie to już jednak rzeczywistość, a jego rola w dywersyfikacji źródeł dostaw będzie rosła.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
O tym projekcie mówiło się od lat - ale przez długi czas pozostawał on "uśpiony". Teraz wraca na agendę. W Trypolisie, stolicy Libii, doszło do spotkania libijskiego ministra ds. ropy w tamtejszym Rządzie Jedności Narodowej z nigeryjskimi decydentami w sprawach energetycznych: ministrem ds. zasobów ropy naftowej i szefem tamtejszej państwowej firmy wydobywającej ropę i gaz ziemny, koncernu NNPC.
Wraca projekt wielkiego gazociągu Afryka-Europa
Tematem spotkania była budowa gazociągu, który biegłby z Nigerii do Libii, a stamtąd do Europy, oferując Staremu Kontynentowi nowe źródło dostaw błękitnego paliwa. Kluczowym rezultatem rozmów - jak informował portal Libya Update - było zawarcie porozumienia, które ma ułatwić wymianę informacji technicznych między ekspertami energetycznymi z obu krajów. Współpraca ta jest kluczowa dla przeprowadzenia szczegółowych badań niezbędnych do realizacji projektu. Po ich ukończeniu Libia i Nigeria chcą formalnie określić ramy operacyjne i prawne wspólnej gazowej inwestycji.
W libijskich i nigeryjskich mediach zwracano uwagę, że nowa gazowa arteria w przypadku Libii wzmocni jej rolę jako głównego korytarza energetycznego z Afryki do Europy, a w przypadku Nigerii rozszerzy jej możliwości eksportu gazu na rynki zagraniczne.
Czy Afryka może wypełnić lukę gazową w Europie? Znawcy tematu wskazują, że na pewno jako kontynent ma potencjał w tym zakresie.
"Afrykański gaz w Europie to już rzeczywistość"
- W państwach afrykańskich, zwłaszcza wzdłuż wybrzeża atlantyckiego, nadal odkrywane są kolejne duże zasoby gazu - mówi Interii Biznes Jędrzej Czerep, koordynator programu Bliski Wschód i Afryka w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. - Obecnie u wybrzeży Senegalu i Mauretanii jest prowadzona inwestycja mająca na celu rozpoczęcie eksploatacji złoża, którego zasoby szacowane są na od 200 do 400 mld m sześc. Najbogatszym afrykańskim krajem, jeśli chodzi o zasoby gazu, jest Mozambik. Jeszcze kilka lat temu upatrywał on w eksploatacji tych zasobów szansy, żeby zostać trzecią światową potęgą w eksporcie LNG, po Katarze i Australii.
Maciej Pawłowski, ekspert Instytutu Nowej Europy, autor książki "Brama do Europy. Czy Afryka Północna zdecyduje o przyszłości Starego Kontynentu", podkreśla, że "afrykański gaz w Europie to już jest rzeczywistość". - Już w tej chwili gaz z Libii i Algierii zastąpił surowiec z Rosji we Włoszech; także w Hiszpanii jest dużo algierskiego gazu - mówi. - Obecnie ten gaz zastąpił już gaz rosyjski, pozostaje tylko kwestia zwiększenia jego wolumenu na tyle, by był równie tani, jak był gaz z Rosji.
- Nigeria na tle kontynentu jest dużym graczem, choć nie największym - zwraca uwagę Jędrzej Czerep. - Istnieje tam infrastruktura wydobywcza, prowadzona jest eksploatacja, natomiast brakuje sieci przesyłowych. Oczywiście, osobną kwestią jest LNG, które jest najbardziej perspektywicznym i rozwojowym sposobem eksportu gazu. Generalnie w Afryce nie buduje się już rurociągów, a rozwija właśnie infrastrukturę do przesyłu LNG. Dzięki samemu skroplonemu gazowi Nigeria była w stanie awansować na pozycję czołowego dostawcy tego surowca do Portugalii.
Potencjał gazowy Nigerii. Europa już z niego korzysta
Po nigeryjskie LNG sięgał też Orlen w ramach dywersyfikacji swojego portfela zaopatrzenia w gaz. Dostawy skroplonego gazu ziemnego z Nigerii, zakontraktowane na rynku spot, zawijały już kilkakrotnie do gazoportu w Świnoujściu.
- Jeśli chodzi o transport surowca gazociągiem, to Nigeria ma drugi największy potencjał po Algierii wśród państw afrykańskich pod kątem dostaw do Europy - mówi Jędrzej Czerep, również wskazując, że Algieria już teraz jest największym dostarczycielem gazu do Włoch i zastąpiła na tej pozycji Rosję. - O ile z zakupami ropy z Rosji przez kraje europejskie bywa różnie, to odejście od rosyjskiego gazu zadziało się rzeczywiście dość szybko i tak właśnie było w przypadku Algierii, która dla Włoch stała się alternatywą wobec Kremla.
Sama Nigeria od jakichś 40 lat zabiega o to, aby eksportować gaz do Europy gazociągami - zauważa ekspert PISM. - Na początku 2023 r., kiedy Europa poszukiwała alternatywnych źródeł dostaw surowców energetycznych, przymierzano się do tego, aby ten przesył gazu odbywał się przez Niger do Algierii i tą najkrótszą drogą, tzw. transsaharyjską, płynął sieciami algierskimi do Europy. Był pomysł, aby europejskie fundusze pomogły ze startem projektu.
- Wymagałoby to jednak harmonijnej współpracy tych trzech państw, ale też bezpieczeństwa - zastrzega Jędrzej Czerep. - Tymczasem Niger, który leży pomiędzy Nigerią a Algierią, nie nadaje się obecnie do tego typu inwestycji. Na coraz większych obszarach tego kraju działają ekstremiści związani z Państwem Islamskim i Al-Kaidą, do tego zbrojna opozycja używa sabotażu sieci energetycznych jako narzędzi walki z władzą.
Zaznacza przy tym, że obecny alternatywny pomysł powiązania Europy z Nigerią przez Libię, a nie Algierię, jest nowym ujęciem wcześniejszej idei. - Obie strony (Nigeria i Libia - red.) wyrażają chęć połączenia się rurociągiem - ale mapa pokazuje, że biegłby on przez to samo problematyczne państwo, czyli Niger. Alternatywą byłby Czad, ale to znacząco wydłużyłoby rurociąg, a poza tym pogranicze Czadu i Nigru też jest niebezpieczne. Jeszcze bardziej okrężna droga, przez Kamerun i Czad do Libii, znów wydłużyłaby czas budowy i zwiększyła koszty projektu.
Maciej Pawłowski widzi tę kwestię nieco inaczej. - O bezpieczeństwo potencjalnego gazociągu nie ma się co martwić - gazociąg to jest tak strategiczna rzecz, że wszyscy go pilnują - mówi. - Przykładem Libia, gdzie oba rządy funkcjonujące w tym państwie dzielą między siebie wpływy ze sprzedaży węglowodorów do Europy. Nie spieszą się też do tego, żeby przeprowadzić wybory i stworzyć jeden rząd, bo ktoś by przegrał i stracił swój udział w tym torcie.
- Nigerii jest łatwiej dogadywać się teraz z Libią, a nie z Algierią, ponieważ na linii Algieria-Niger (przez którego terytorium biegłby gazociąg) jest problem polityczny - tłumaczy ekspert Instytutu Nowej Europy. - Rząd w Algierze wspiera bojówki przeciwko rządowi Nigru, podobnie zresztą jak przeciwko rządom Mali czy Burkina Faso.
Jędrzej Czerep z PISM przypomina, że rozmowy o budowie gazociągu z Nigerii do Europy przez Libię toczą się w zasadzie od 2022 r. - Podpisano nawet wstępne porozumienie nigeryjsko-libijskie. Nie jest to więc nic nowego, chyba że ostatnie doniesienia oznaczają całkowite przekreślenie przez Nigerię wariantu transsaharyjskiego i nadanie nowego impetu tej inwestycji.
Poprowadzenie rurociągu do Libii zamknie najtrudniejszy etap, potem - wskazuje ekspert - w zasadzie nie ma już problemu: w Libii istnieją połączenia gazowe z Włochami. Mowa tutaj o gazociągu Greenstream.
Gaz z Afryki dla Europy. Jest też trzecia opcja
- O ile ten projekt nie będzie przemyślany i zaprojektowany w taki sposób, żeby przechodził przez tereny bezpieczne, nie można mówić o nim z hurraoptymizmem. Także fakt, że gazociąg ten musiałby biec przez tysiące kilometrów, a jego budowa byłaby bardzo długa i kosztowna, każe ostrożnie patrzeć na całą inwestycję - zaznacza J. Czerep.
- Ale jest też trzecia opcja, która czasowo wydaje się najbardziej odległa, bo wstępnie mówi się o 2040 roku jako o terminie końcowym - jednak być może jest też najbardziej realna - zwraca uwagę Maciej Pawłowski. - To budowa gazociągu z Nigerii wzdłuż wybrzeża atlantyckiego do Senegalu, Maroka i stamtąd do Hiszpanii. Po drodze jest dużo państw, około dziesięciu, ale są one w miarę stabilne. Projekt ten ma duże wsparcie Unii Afrykańskiej i w związku z tym powoli, ale konsekwentnie postępuje. O to, by ten gazociąg powstał, bardzo zabiega też Maroko, które nie ma własnego gazu.

Skomplikowana afrykańska układanka historycznych zaszłości i teraźniejszych konfliktów sprawia, że na szlaku z Nigerii do Maroka też pojawiają się znaki zapytania.
- Po drodze jest jednak Sahara Zachodnia, nad którą władzę sprawuje częściowo Maroko, a częściowo Front Polisario reprezentujący lokalną ludność Sahrawi - mówi Maciej Pawłowski. - Kiedy gazociąg dojdzie już do tych terenów, Europa będzie musiała się określić, czy popiera prawo Maroka do tego terenu, czy prawo do samostanowienia Sahrawi (wspieranych przez Algierię). Ten pierwszy wybór przyspieszyłby na pewno ukończenie projektu. Gdyby dotarł on chociaż do portu w Dakhli (kontrolowanego przez Maroko), to w zasadzie pięć lat wcześniej - a więc około 2035 roku - można by było wysyłać stamtąd statkami nigeryjski LNG do Europy.
Przypomnijmy, że wśród państw UE gaz z Rosji płynie rurociągami jeszcze na Słowację i Węgry. Budapeszt podpisał kontrakt z Gazpromem na odbiór 4,5 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa rocznie, który obowiązuje do 2036 roku. Z kolei słowacka spółka gazowa SPP jest związana z rosyjskim dostawcą umową do 2034 r., w ramach której ma otrzymywać ok. 3,5 mld m sześc. gazu rocznie. Wprawdzie Komisja Europejska proponuje, obecnie, by z dniem 1 stycznia 2026 roku sprowadzanie rosyjskiego gazu do Unii - tak gazociągami, jak i w formie skroplonej - stało się nielegalne, ale od embarga będą wyjątki w postaci kontraktów długoterminowych, co zostawia furtkę dla Węgier i Słowacji.
Dla Europy w nowej rzeczywistości ukształtowanej po agresji Rosji na Ukrainę kluczowym celem pozostaje jednak dywersyfikacja dostaw surowców energetycznych - i wiele wskazuje na to, że na drodze do jej osiągnięcia Afryka prędzej czy później odegra istotną rolę.
Katarzyna Dybińska