Elektrim: teraz ruch Solorza
Zygmunt Solorz musi się liczyć w Elektrimie już nie tylko z Vivendi, ale też z nowymi inwestorami. Po której stronie zagrają?
Piątkowy artykuł "PB" o wejściu do Elektrimu Elżbiety Sjöblom i Macieja Niebrzydowskiego wywołał burzę. Kurs Elektrimu poszedł ostro w górę na wysokich obrotach. Wśród większych akcjonariuszy spółki panuje konsternacja. Drobni się cieszą, licząc na przełom. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) sprawdza intencje nowych graczy.
Pociąg ruszył
Kurs spółki wzrósł w piątek o 25,58 proc., do 10,80 zł. Właściciela zmieniło 8,7 mln akcji (ponad 10 proc. kapitału akcyjnego). Obroty sięgnęły 176 mln zł. To tegoroczny rekord.
Reakcja rynku dowodzi, że większość inwestorów Elektrimu wierzy w jego przyszłość. Liczą, że nowy akcjonariusz może doprowadzić do ugody w spółce i rozwiąże problem obligatariuszy. Po takiej ugodzie firma mogłaby wreszcie dysponować swoimi cennymi aktywami, np. Portem Praskim (czytaj str. 16-17) i PAK.
Nie sprzedaję
Tekst pojawił się w portalu pb.pl. po północy. Jeszcze w nocy internetowe giełdowe fora dyskusyjne zaroiły się od teorii na temat Macieja Niebrzydowskiego i jego planów wobec spółki. Lista dyskusyjna "Parkietu", dzięki Elektrimowi i "PB", zanotowała nawet w piątek rano rekord frekwencji. Część drobnych graczy przyjęła zapowiedzi inwestora za dobrą monetę. Później pojawiły się spekulacje. Jedna z teorii internautów zakładała, że Maciej Niebrzydowski ogłosił swoje plany wobec Elektrimu, by podbić kurs i sprzedać swój pakiet. Inna, że chciał spowodować, by drobni gracze skusili się na wyższy kurs i zaczęli sprzedawać swoje papiery. Wtedy Niebrzydowski mógłby je skupować. Piątkowe transakcje analizuje nadzór.
- Komisja w pierwszej kolejności sprawdza, kto dokonywał transakcji - mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
Zarządzający portfelem swojej matki, Elżbiety Sjöblom, jest spokojny.
- W piątek po publikacji artykułu w "Pulsie Biznesu" w trakcie sesji nie dokonałem żadnej transakcji na papierach Elektrimu - powiedział Maciej Niebrzydowski.
To także odpowiedź na pytanie, czy zwiększył swoje zaangażowanie ponad 5 proc. Liczyli na to gracze, którzy spodziewali się komunikatu w tej sprawie jeszcze w piątek.
Walne? Jak zaproszą
Deklaracja Macieja Niebrzydowskiego padła tuż przed WZA Elektrimu, zaplanowanym na 28 czerwca. To też elektryzowało graczy. Czy słusznie? Jego program jest standardowy - zatwierdzenie sprawozdania z ubiegłego roku oraz udzielenie absolutorium zarządowi i radzie nadzorczej. Maciej Niebrzydowski tam się nie wybiera. Nie zarejestrował akcji na WZA.
- Nie idę na walne. Chyba, że ktoś mnie zaprosi - mówi inwestor.
Bardziej sensacyjnie mogłoby zapowiadać się ewentualne przyszłe NWZA. Gdyby Maciej Niebrzydowski i Elżbieta Sjöblom sprzymierzyli się z Vivendi, mogliby wprowadzić do rady nadzorczej swojego przedstawiciela. Inwestor zapowiadał, że interesuje go takie rozwiązanie. Dotąd swoich przedstawicieli w radzie ma wyłącznie Zygmunt Solorz-Żak. Teraz okazuje się, że jego wpływ na spółkę może ograniczyć nowy inwestor.
Co na to Zygmunt Solorz?
- Na giełdzie można wszystko, byle w granicach prawa. Jak będą mieli większość, to będą rządzić w spółce. Teraz nie ma o czym mówić - odpowiada Zygmunt Solorz-Żak.
Dodał, że Elektrim jest spółką giełdową i każdy może kupić jej walory. Nie zamierza komentować wejścia duetu Sjöblom-Niebrzydowski w skład jej akcjonariatu. "Stary" i "nowy" udziałowiec na razie się jeszcze nie spotkali.
Vivendi też czeka
Antoine Lenort, rzecznik prasowy Vivendi, także odmówił komentarza w sprawie deklaracji Macieja Niebrzydowskiego. Nie zaprzeczył jednak wprost, że polski inwestor zwrócił się do Vivendi z ofertą odkupienia akcji. Przyznał, że w piątek odebrał wiele telefonów od dziennikarzy.
Katarzyna Latek