Elektrim w TCF pod progiem

W dniu publikacji 22 czerwca w "PB" informacji o planach Macieja Niebrzydowskiego i Elżbiety Sjöblom wobec Elektrimu, TCF sprzedał ponad 1,3 mln papierów warszawskiej spółki. Kurs wzrósł tego dnia o 25,58 proc. - do 10,80 zł. Teoretycznie mógł skorzystać z okazji i sporo zarobić.

W dniu publikacji 22 czerwca w "PB" informacji o planach Macieja Niebrzydowskiego i Elżbiety Sjöblom wobec Elektrimu, TCF sprzedał ponad 1,3 mln papierów warszawskiej spółki. Kurs wzrósł tego dnia o 25,58 proc. - do 10,80 zł. Teoretycznie mógł skorzystać z okazji i sporo zarobić.

Z całą pewnością był największym beneficjentem publikacji w "PB". Ale to raczej tylko teoria. Przypomnijmy, że TCF nie realizował zysków na początku kwietnia 2006 r., kiedy kurs Elektrimu w trakcie sesji przekroczył 20 zł.

Nie ma wątpliwości, że TCF zwiększając podaż powstrzymał ekspresowo rosnący kurs Elektrimu. Pytanie, jak skutecznie. Wycena spółki wzrosła o ponad 20 proc. Gdyby nie aktywność tego akcjonariusza, kurs mógłby jednak poszybować znacznie wyżej. Do kogo trafiło 1,3 mln akcji stanowiących 1,57 proc. kapitału Elektrimu?
Specjaliści przypuszczają, że spora część transakcji tymi papierami była umówiona. TCF przez wiele miesięcy praktycznie nie handlował akcjami Elektrimu, choć w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy to się zmieniło. 12 lipca 2006 r. jego stan posiadania w Elektrimie wynosił blisko 6,7 mln akcji. Identyczny pakiet zarejestrował rok wcześniej na walne.

Reklama

Między czerwcem 2006 r. a komunikatem z 3 lipca 2007 r., w którym TCF poinformował, iż jest właścicielem 4 174 800 akcji Elektrimu (4,98 proc. kapitału) nie było informacji o zmianie zaangażowania. Tymczasem bezpośrednio przed 22 czerwca 2007 r. TCF posiadał 5 484 438 akcji, co stanowiło 6,55 proc. kapitału. Wynika z tego, że między 12 lipca 2006 r. a 3 lipca 2007 r. spółka pozbyła się blisko 1,3 mln akcji. Nie informowała o tym rynku, ale też nie musiała.

Kolejne pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi, to dlaczego TCF sprokurował tak dużą podaż. 22 czerwca Maciej Niebrzydowski ujawnił "PB", że złożył Vivendi ofertę odkupienia 15-procentowego pakietu akcji Elektrimu.

Szybki wzrost kursu mógł teoretycznie stanowić zachętę dla Francuzów do przyjęcia propozycji polskiego inwestora. Tyle że Vivendi miało odpowiedzieć na propozycję syna Elżbiety Sjöblom do końca czerwca. Do wczoraj jej nie otrzymał. Rynek przypuszcza, że decyzja będzie odmowna, a wtedy pozostanie realizacja drugiego scenariusza. Elżbieta Sjöblom przekroczy próg 5 proc. w Elektrimie i we współpracy z Vivendi zwróci się do zarządu spółki o zwołanie walnego z punktem o zmianach w radzie nadzorczej.

Taki scenariusz nie jest na rękę Zygmuntowi Solorzowi. Z naszych informacji wynika, że szef rady Elektrimu zastanawia się teraz, czy spotkać się z Maciejem Niebrzydowskim. Możliwe, że poczeka z tym, aż przekroczy on próg 5 proc.

Na tę informację czekają też inwestorzy indywidualni Elektrimu. Zastanawiają się także, jaki jest obecnie stan posiadania TCF w giełdowej spółce. Teraz - bez konieczności ujawniania się - może wpływać na cenę akcji.

Wczoraj kurs oscylował wokół zamknięcia z wtorku. Na koniec sesji akcja kosztowała 13,31 zł (spadek o 1,5 proc.). Obroty wyniosły 68,1 mln zł.

Tomasz Siemieniec

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: vivendi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »