Finał fuzji Orlenu i Lotosu coraz bliżej
Prace nad fuzją Orlenu i Lotosu są na ostatniej prostej. Firmy podpisały już plan połączenia, ustalając parytet wymiany akcji. Teraz zgodę na warunki muszą dać akcjonariusze spółek. Walne zgromadzenia mają zostać przeprowadzone w lipcu. Wcześniej, w czerwcu, spodziewana jest zgoda Komisji Europejskiej. Przedstawiciele koncernu i władz zapewniają, że duży może więcej i zapowiadają wielomiliardowe synergie po połączeniu. Ale nie brakuje też przeciwników fuzji.
Majątek Grupy Lotos ma zostać przeniesiony na PKN Orlen. Akcjonariusze Lotosu za jedną posiadaną akcję otrzymają 1,075 akcji Orlenu. W związku z tym płocki koncern planuje przeprowadzić emisję skierowaną do udziałowców Lotosu.
PKN spodziewa się, że Komisja Europejska wyda ostateczną zgodę na transakcję w czerwcu. W lipcu miałyby odbyć się walne zgromadzenia akcjonariuszy spółek zatwierdzające warunki fuzji, a połączenie nastąpiłoby do końca sierpnia. W następnej kolejności przyszedłby czas na dezinwestycje aktywów Lotosu uzgodnione w ramach warunków zaradczych. Kolejnym krokiem ma być przejęcie PGNiG.
Po fuzji wzrośnie udział Skarbu Państwa w połączonej grupie. Wyniesie on ok. 35 proc., tymczasem dziś Skarb Państwa kontroluje 27,51 proc. akcji Orlenu i 53,19 proc. Lotosu. Jeszcze bardziej umocni się w akcjonariacie multikoncernu po połączeniu z PGNiG. Wówczas zwiększy się do około 50 proc.
PKN liczy, że w ciągu dekady uzyska kilka miliardów synergii w wyniku przejęcia Lotosu, m.in. dzięki zmniejszeniu kosztów i optymalizacji procesów inwestycyjnych. Synergie mają pojawić się m.in. w obszarze logistyki, handlu hurtowego, produkcji rafineryjnej i w zakupach.
Przedstawiciele Orlenu podkreślają, że dzięki fuzji powstanie zdywersyfikowany koncern, który będzie silniejszy i bardziej odporny na zmienne otoczenie. Łatwiej będzie mu negocjować zakupy z dostawcami towarów, w tym ropy. Prościej będzie też z inwestycjami. Potencjał połączonych firm będzie większy. Orlen utrzymuje, że fuzja pozwoli przyspieszyć inwestycje w odnawialne źródła energii, w tym w budowę morskich farm wiatrowych, ale też w petrochemię i paliwa alternatywne.
Po połączeniu rafinerie grupy wytwarzać będą rocznie ponad 45 mln ton produktów rocznie. Grupa ma być strategicznym dostawcą produktów dla firm chemicznych w regionie. Moce w energetyce w połączonym koncernie wyniosą 3,3 GW, a sieć stacji paliw przekroczy 3 tysiące, przy czym szacuje się, że udział firmy w krajowym rynku wyniesie około 36 proc.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek przekonuje, że budowa dużego koncernu pozwoli zrealizować transformację energetyczną, zapewniając jednocześnie bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Podkreśla, że w wyniku transakcji Orlen pozyskał silnego partnera, jakim jest Saudi Aramco. Obejmie on 30 proc. rafinerii w Gdańsku, ale na tym współpraca się nie skończy. Orlen będzie z nim współpracować przy rozwoju projektów petrochemicznych. Saudyjska spółka ma być też kluczowym dostawcą ropy do Polski.
Obajtek przekonywał, że perspektywie 10-20 lat Lotos nie miałyby szansy funkcjonować w dotychczasowym układzie. - Jaki byłby los Lotosu za dziesięć lat? Z czasem przestałby istnieć. Spółka ma jedną nogę rafineryjną o stosunkowo niedużym przerobie - mówił prezes Orlenu kilka miesięcy temu.
Nie wszystkich jednak ta wizja przekonuje. Niedawno opublikowane zostało stanowisko byłych ministrów przemysłu i handlu oraz gospodarki, którzy apelują o zatrzymanie fuzji. Podpisało się pod nim jedenaście osób, w tym m.in. Janusz Steinhoff, Piotr Woźniak, Jerzy Hausner, Jacek Piechota i Waldemar Pawlak. W liście mówią o rozbiorze grupy Lotos. Zaznaczają, że powinna zostać utrzymana obecna struktura właścicielska sieci stacji paliw, dzięki temu na rynku zachowana jest konkurencja.
- Próba włączenia wybranych aktywów Lotosu do węgierskiej grupy MOL w zamian za jej wybrane aktywa przeznaczone do włączenia do grupy Orlen jest próbą nieekwiwalentnej wymiany i wyczerpuje wszystkie znamiona wadliwej prywatyzacji, ze szkodą dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, dla skarbu państwa i dla grupy Lotos - oświadczyli byli ministrowie w swoim stanowisku.
Wskazywali na brak transparentności procesu wymiany i brak zabezpieczenia przed dalszą sprzedażą przez MOL i Saud Aramco przejętych aktywów, co budzi obawy, że ostatecznie mogą one trafić np. do potencjalnych nabywców z rosyjskich grup kapitałowych. Ich zdaniem wprowadzenie grupy MOL na rynek detaliczny paliw w Polsce byłoby równoznaczne z wydaniem zgody na realizację strategii MOL polegającej na sprzedaży ropy naftowej i paliw pochodzenia rosyjskiego.
O zawieszenie fuzji apelowały również władze Gdańskiego Klubu Biznesu, które utrzymują, że czas wojny nie jest odpowiednim momentem na podejmowanie tego typu decyzji. - Węgry przyjmują bardzo zachowawcze i niejednoznaczne stanowisko w stosunku do Rosji, która napadła na Ukrainę i bestialsko morduje ludzi, gwałcąc wszelkie międzynarodowe standardy, w tym prawa człowieka. Firma węgierska MOL ma bezpośrednie powiązania z firmami rosyjskimi - zaznaczali członkowie GKB.
Według byłego wicepremiera i szefa Porozumienia Jarosława Gowina "należy jeszcze raz tę sprawę przeanalizować". Fakt, że 400 stacji benzynowych Orlenu ma trafić w ręce węgierskie rodzi jego zdaniem zagrożenie, że w następnym kroku te stacje trafią w ręce podmiotu rosyjskiego.
Prezes Orlenu odpiera te ataki, tłumacząc, że to "straszenie Polaków" i "opowiadanie im bajek". Zaznacza, że MOL nie ma w akcjonariacie podmiotów rosyjskich. W rozmowie z "Business Insider" podkreślał, że Węgrzy są już obecni w Polsce, gdzie posiadają ok. 80 stacji zależnego Slovnaftu. - I do tej pory nie stanowili żadnego zagrożenia? - pytał, odnosząc się do zarzutów pojawiających się w przestrzeni publicznej.
Również premier Mateusz Morawiecki utrzymuje, że fuzja poprawi sytuację firm i je wzmocni, dzięki czemu staną się one czempionem w regionie. I dodaje, że aby benzyna była tańsza trzeba kupić jak najtaniej ropę na rynkach światowych. Większe firmy są w lepszej pozycji przy tego typu transakcjach. Ale łatwiej jest też im przejmować, rozwijać się, inwestować, prowadzić badania.
Podobnie wicepremier Jacek Sasin zapewniał, że zyski z połączenia Orlenu i Lotosu będą dużo większe niż straty spowodowane sprzedażą udziałów Lotosu np. części stacji benzynowych. Jego zdaniem nie była normalną sytuacja, w której na krajowym rynku konkurowały ze sobą dwa podmioty z udziałem Skarbu Państwa. Argumentował, że fuzja pozwoli też firmom łatwiej przejść przez transformację.
Komisja Europejska zgodziła się na przejęcie Lotosu przez Orlen m.in. pod warunkiem, że do niezależnego podmiotu trafi 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii. Nowy właściciel ma mieć prawo do blisko połowy produkcji rafinerii. Orlen wybrał na partnera do aktywów rafineryjnych, hurtowych i paliw lotniczych Saudi Aramco. Po dopięciu transakcji Saudyjczycy będą dostarczać grupie od 200 do 337 tys. baryłek ropy dziennie, zaspokajając nawet 45 proc. zapotrzebowania koncernu w Polsce, na Litwie i w Czechach.
Sprzedane ma zostać 80 proc. sieci stacji Lotosu. W tym przypadku partnerem będzie węgierski MOL, który przejmie 417 stacji paliw sieci Lotos znajdujących się na terenie Polski za kwotę 610 mln dol. Uzgodniono jednocześnie, że Orlen kupi 144 stacje na Węgrzech i 41 na Słowacji. Do tej pory PKN Orlen nie był obecny na detalicznym rynku węgierskim, a na Słowacji miał około 20 stacji.
W obszarze rynku logistyki paliw oraz rynku asfaltu zawarto z Unimot Investments przedwstępne umowy m.in. zbycia 100 proc. akcji w Lotos Terminale. Szacowane zaangażowanie Unimotu w transakcję wyniesie co najmniej 450 mln zł. 100 proc. udziałów w Lotos Biopaliwa przejmie węgierska firma Rossi Biofuel.
Komisja cały czas ocenia propozycje Orlenu. Spółka oczekuje, że odpowiedź będzie pozytywna. Przedstawiciele koncernu liczą, że zgoda zostanie wydana w ciągu dwóch-trzech tygodni.
Monika Borkowska
Zobacz również: