Fuzja BAE i EADS niepewna
Brytyjski potentat zbrojeniowy BAE Systems wycofa się z rozmów w sprawie fuzji z europejskim koncernem aerokosmicznym EADS, jeśli na EADS będą wywierane naciski polityczne - donosi "Financial Times". Strategicznymi udziałowcami EADS są rządy Francji i Niemiec.
Francuzi i Niemcy posiadają po 22,5 proc. udziałów w EADS każdy. "Nie ma pewności, czy Paryż w szczególności i Berlin zgodziłyby się ich zrzec" - zaznacza gazeta.
BAE Systems chce też, by bazą biznesu obronnego przyszłego połączonego giganta była Wielka Brytania. BAE specjalizuje się w obronności, wojskowości i bezpieczeństwie w odróżnieniu od EADS, który w większości zajmuje się produkcją cywilną; największą częścią składową EADS jest konsorcjum Airbus - główny obok Boeinga światowy producent samolotów pasażerskich.
Wiadomość o rozmowach BAE z EADS trwających od kilku miesięcy wyciekła w środę wieczorem, zanim obie strony porozumiały się co do struktury ewentualnego wspólnego przedsięwzięcia. Inwestorzy zareagowali sceptycznie. W czwartek spadły notowania akcji obu koncernów.
Zaniepokojenie fuzją wyraził związek zawodowy GMB, obawiając się, że wiele stanowisk dla wysoko wykwalifikowanych pracowników może zostać bezpowrotnie straconych dla brytyjskiej gospodarki. BAE zatrudnia na Wyspach 48 tys. pracowników, a EADS ok. 170 tysięcy.
Brytyjski rząd posiadający tzw. złotą akcję, co umożliwia blokowanie przejęcia BAE, oświadczył, że "biorąc pod uwagę pole działalności koncernu, zadba o właściwą ochronę interesu publicznego".
Cytowana przez BBC konsultant ds. obronności dr Alexandra Ashbourne-Walmsley z firmy Ashbourne Strategic Consulting sądzi, że "zachodzi ryzyko, iż BAE nie będzie mogła korzystać ze specjalnych stosunków z USA w przypadku połączenia z EADS".
BAE jest dopuszczana do udziału w przetargach w USA. Koncern EADS chciałby być mocniej obecny na najbardziej lukratywnym rynku amerykańskim.
Ashbourne-Walmsley wskazuje, iż Amerykanie wolą mieć do czynienia ze stosunkami dwustronnymi, a Departamentowi Stanu w szczególności trudno jest prowadzić interesy z partnerem składającym się z kilku stron. To samo odnosi się jej zdaniem do innego czołowego kontrahenta BAE - Arabii Saudyjskiej.
Sceptycznie nastawiona jest także agencja ratingowa Fitch: "Przy tak wielu udziałowcach podzielonych sprzecznymi interesami w obu koncernach ostatecznym wynikiem rozmów na temat fuzji może nie być paneuropejski lotniczy, kosmiczny i obronny gigant zdolny konkurować z Boeingiem".
Wstępne rozmowy obu koncernów potrwają do 10 października, gdy zapadnie decyzja o ewentualnej ich kontynuacji. Ewentualna fuzja wymagałaby aprobaty nie tylko udziałowców i władz nadzorujących rynek w W. Brytanii, Francji, Niemczech i Brukseli, ale także w krajach, w których połączony koncern działałby, a więc także w USA i Arabii Saudyjskiej.
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze