GPW nie dojrzała do opodatkowania

Polski rynek akcji nie jest na tyle silny, by wprowadzić podatek od dochodów kapitałowych. Warto rozważyć przedłużenie zwolnienia przynajmniej do 2006 roku - uważa prof. Waldemar Frąckowiak, senior partner kancelarii HLB Frąckowiak i Wspólnicy.

Polski rynek akcji nie jest na tyle silny, by wprowadzić podatek od dochodów kapitałowych. Warto rozważyć przedłużenie zwolnienia przynajmniej do 2006 roku - uważa prof. Waldemar Frąckowiak, senior partner kancelarii HLB Frąckowiak i Wspólnicy.

"Puls Biznesu": Czy Pana zdaniem polska giełda dojrzała do opodatkowania dochodów kapitałowych uzyskiwanych przez osoby fizyczne?

Prof. Waldemar Frąckowiak: Kondycja polskiej giełdy pozostawia wiele do życzenia. Uważam, że należy poważnie rozważyć przedłużenie dotychczasowego zwolnienia przynajmniej na okres trzech lat, czyli do końca 2006 roku. Nie wiąże nas żadna dyrektywa UE w tej kwestii. Rozwiązanie sprawy opodatkowania dochodów z tego tytułu w Unii jest zróżnicowane. Wystarczy powołać się na przykład Grecji, gdzie nie ma podatku, a rynek jest w powijakach, podobnie jak nasz.

Reklama

Jeżeli jednak obciążenie zostanie wprowadzone, oceniam, że prognozowana skala dochodu dla budżetu z tego tytułu będzie relatywnie niewielka. Natomiast skutki takiej decyzji będą dla rynku bardzo złe.

"PB": Dlaczego inwestorzy indywidualni zasługują na preferencyjne traktowanie?

- Wprowadzenie podatku może podkopać wiarę w rynek garstki inwestorów, którzy jeszcze aktywnie na nim działają. W obecnej sytuacji społecznej można ich określać jako "bastion optymistów". Właśnie inwestorzy indywidualni zapewniają płynność akcji i ich rynkową wycenę. Tych warunków istnienia rynku obrotu papierami wartościowymi nie gwarantują fundusze emerytalne, które są inwestorami długoterminowymi i nie są skłonne do market timingu. Analizy zakładają, że co najmniej 15-proc. udział drobnych inwestorów w obrotach zapewnia prawidłowe funkcjonowanie rynku. Krótko mówiąc, bez inwestorów indywidualnych nie będzie rozwoju giełdy, nastąpi natomiast jej marginalizacja.

"PB": Czy odroczenie opodatkowania indywidualnych graczy jest zgodne z interesem innych uczestników rynku, np. sektora bankowego?

- W chwili, gdy spada inflacja i stopy procentowe, banki muszą tworzyć nowe produkty o charakterze depozytowo-inwestycyjnym. Uważam, że dla tego sektora jest to sposób na pozyskanie nowych klientów i nie stoi w sprzeczności z interesem banków. Podobnie jest w przypadku III filaru. Proponowane przez nas 3 lata zwolnienia z podatku nie wpłynie niekorzystnie na sytuację tych instytucji, a może przyczynić się do dynamizacji rozwoju tego typu inwestowania.

"PB": W celu zwiększenia wpływów budżetowych wprowadzono podatek od dochodów z lokat. Można się spodziewać, że poszukując dodatkowych źródeł dochodu w obliczu deficytu, Ministerstwo Finansów nie zrezygnuje tak łatwo z opodatkowania zysków graczy giełdowych.

- W takim razie trzeba się zastanowić, czy koszty wprowadzenia tego podatku nie będą większe niż przyszłe wpływy. W 2002 r. gospodarstwa domowe miały w akcjach 13 mld zł, podczas gdy na lokatach bankowych aż 205 mld zł. Ta 15-krotna dysproporcja mówi sama za siebie. Trzeba też zaznaczyć, że profil osób grających na giełdzie pozwala zakładać, że zyski z tych inwestycji mogą być później wykorzystane w sposób dający większe wpływy dla budżetu z podatków pośrednich (akcyza, VAT). Mam nadzieję, że reforma finansów publicznych podąży w kierunku, który zakłada, iż wydatki będą funkcją wpływów, czyli według zasady "więcej nie mogę wydać niż zarobię". Oczekiwałbym również, że Polska - podobnie jak rozwinięte gospodarki, jak np. USA - spróbuje obniżyć podatki. Istotną kwestią jest też zmiana struktury wydatków w kierunku proinwestycyjnym.

"PB": Eksperci podatkowi zaznaczają, że istnieje zasada równości podatkowej, która wymaga, by zwolnienia lub ulgi były ograniczone do minimum.

- Mam tego pełną świadomość i trzeba honorować tę zasadę. Kwestia opodatkowania zysków kapitałowych powinna być rozstrzygnięta w ramach długookresowej i stabilnej polityki podatkowej państwa. W dłuższym horyzoncie czasu opodatkowania giełdy nie da się uniknąć. Moja propozycja zakłada więc tzw. neutralność podatkową od początku 2007 r. Przewiduje ona, że skala opodatkowania nie może być podstawą decyzji inwestycyjnych. Podstawą tą powinna być wyłącznie relacja dochód - ryzyko.

Większy poziom ponoszonego ryzyka inwestycji giełdowych w porównaniu z lokatami bankowymi uzasadnia, by poziom stawki podatkowej od zysków giełdowych był niższy niż w przypadku depozytu. Podatek obliczany byłby od zysku netto, po uwzględnieniu inflacji, poniesionych strat, kwoty środków reinwestowanych. Trzeba też uwzględnić zasadę unikania podwójnego opodatkowania (inwestycje na zagranicznych giełdach).

Muszą być również wypracowane bodźce do długoterminowego inwestowania. Nasza propozycja zakłada także odroczenie podatku w sytuacji, gdy część środków będzie reinwestowana w tym samym roku w inne formy lokaty kapitału. Natomiast zwolnienie z podatku następowałoby w sytuacji przeznaczenia zysków kapitałowych na podjęcie lub rozwój działalności gospodarczej służącej wzrostowi produktywności i zwiększaniu miejsc pracy.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »