Gra do własnej bramki

W przypadku polskiego rynku kapitałowego informacja podobnego kalibru jak ta, dotycząca WorldCom bądź Enronu, przełożyłaby się na masową wyprzedaż akcji. Zdaniem specjalistów krajowe instytucje finansowe nie broniłyby rynku, ale przyłączały się do strony podażowej.

W przypadku polskiego rynku kapitałowego informacja podobnego kalibru jak ta, dotycząca WorldCom bądź Enronu, przełożyłaby się na masową wyprzedaż akcji. Zdaniem specjalistów krajowe instytucje finansowe nie broniłyby rynku, ale przyłączały się do strony podażowej.

Informacja dotycząca kłopotów finansowych WorldCom spowodowała masową wyprzedaż akcji na rynkach kapitałowych całego świata.

Tymczasem giełda amerykańska wcale nie wpadła w panikę, a środowa sesja tylko w początkowych minutach przebiegała w nerwowej atmosferze. Powodem, który uratował ten rynek przed krachem, podobnie jak miało to miejsce 11 września ub.r. czy też po "sprawie Enronu" było zawiązanie nieformalnej koalicji inwestorów finansowych, którzy solidarnie wstrzymywali się z wyprzedażą akcji. System ten sprawdził się już kilkakrotnie i nic nie stoi na przeszkodzie, by był wykorzystywany w przyszłości. Zdaniem specjalistów, z którymi rozmawiała nasza gazeta na krajowym podwórku taki scenariusz nie miałby żadnych szans powodzenia. Krajowe instytucje finansowe grają każda do własnej bramki - powiedziano nam dosadnie w jednym z biur maklerskich. Mitem są również koalicje zawiązywane przez większe fundusze emerytalne, a ich zbliżone strategie inwestycyjne wynikają po prostu z płytkości naszego rynku kapitałowego i braku instrumentów, w które można byłoby lokować stale napływające z ZUS-u pieniądze. Dlatego analitycy pytani przez PG zgodnie twierdzą, że w przypadku poważnych kłopotów, którejś ze spółek WIGotwórczych cała giełda natychmiast poleci gwałtownie w dół. Naprawdę poważne kłopoty jakiejkolwiek dużej spółki z warszawskiej giełdy może mieć daleko idące skutki dla całego rynku - twierdzi Tomasz Dumała, analityk BM BGŻ.

Reklama

Pierwsza do sprzedaży akcji ma ruszyć zagranica, dla której jakikolwiek negatywny komunikat oznacza zamykanie wszystkich pozycji na danym rynku. Do tej podaży przyłączają się rodzimi inwestorzy finansowi. Inwestorzy mają instynkt stadny, gdy zaczyna wyprzedawać zagranica, dołączają się do tego największe fundusze a później drobni gracze - usłyszeliśmy w jednym z biur maklerskich. Deklaracje dotyczące solidarnego powstrzymywanie się od sprzedaży akcji działają tylko na krótką metę - uważa analityk. W dłuższym horyzoncie i tak inwestorzy będą zamykali swoje pozycje - dodał.

Zdaniem ekspertów rodzimi finansiści nie są skłonni poświęcać jakichkolwiek środków dla wyższych idei. Tutaj liczy się zysk a pozostawania z papierami upadającej spółki przeczy jakiejkolwiek logice. Podstawowe zasady inwestowania na giełdzie mówią bowiem, że trzeba sprzedawać akcje firmy, która przeżywa kłopoty. Dołączają do tego akcje spółek w mniejszym lub większym stopniu powiązanych z bankrutem.

Dodatkowym problemem, który może pogłębiać przeceny na naszym rynku jest jego płytkość. W przypadku zmasowanej podaży popyt natychmiast zamiera, co tylko napędza spadki. Przykładem skutków, jakie może wywołać negatywna informacja dotycząca firm, które skupiają uwagę inwestorów był Elektrim, który w marcu poinformował, że nie wykupi obligacji. Konsekwencje tego komunikatu, nie tylko dla tej spółki, znają wszyscy. Trzeba mieć tylko nadzieję, że polscy audytorzy i księgowi nie chowają żadnych trupów w szefie, bo ich skutki dla warszawskiej giełdy mogłyby być opłakane.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: granie | gran | instytucje | bramki | inwestorzy | wyprzedaż | Instytucje finansowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »