Imperium się chwieje?
Internet aż huczy od plotek, że imperium Romana Karkosika chwieje się. Drobni gracze mają za złe swemu - do niedawna - guru, że wyceny jego spółek lecą w dół. Akcje Boryszewa traciły we wtorek przed 15.00 ponad 3 proc., Skotana 13 proc., Krezusa 11 proc., Midasa 9 proc., a Impexmetalu prawie 5 proc.
Drobnych inwestorów zdenerwowała też poniedziałkowa informacja, że Grażyna Karkosik, żona Romana Karkosika, sprzedała ponad 760 tys. akcji Skotanu i zeszła poniżej progu 10 proc. głosów na WZA spółki. Postanowilismy więc zapytać, jakie ma plany sam Roman Karkosik.
Czy nosi się Pan z zamiarem wyjścia z którejś ze spółek?
- Zawsze kieruję się kategorią zysku. Obecna przecena na GPW nie ma wpływu na moje strategiczne decyzje biznesowe.
Jak tłumaczy Pan wyraźną przecenę swoich spółek na początku tego tygodnia?
- Spadki nie są potwierdzone dużymi obrotami. Przy takiej huśtawce nastrojów ruch w górę może być równie gwałtowny i stromy. Z rynku wychodzą ci, którzy nie kierują się acjonalnymi przesłankami, a jedynie emocjami. Ja z dystansem obserwuję obecne spadki na giełdzie. Moim zdaniem te osoby, które sprzedają papiery w wyniku emocji, nie podejmują słusznych decyzji. Inwestor powinien umieć przeczekać trudne chwile. Proszę pamiętać o poprzednich bessach. Ludzie potracili majątki, sprzedając papiery za wszelką cenę. Inwestorzy bardziej doświadczeni skupili te papiery po niskich cenach i pomnożyli swój majątek. I tak się dzieje teraz. Osoby dysponujące gotówką tanio kupują akcje bardzo dobrych spółek, o silnych fundamentach i dobrych planach rozwoju. Spodziewam się , że możliwość zarobku wykorzysta też cześć spółek skupując własne akcje.
Czy są jakieś fundamentalne przesłanki do wyprzedaży?
- Nie obserwuję pogorszenia fundamentów spółek giełdowych. W firmach niewiele zmieniło się od zeszłego roku, gdy ceny ich akcji były dużo wyższe. Wiele firm, w tym moich, wspaniale się rozwija, akumuluje zyski. Są też oczywiście spółki o gorszej kondycji. W większości przypadków jest ona jednak rezultatem otoczenia makroekonomicznego (np. tanie waluty), a nie winą zarządów.