Inflacja na właściwej ścieżce - Draghi
Nasze zaufanie, że inflacja znajduje się na właściwej ścieżce, wciąż rośnie - zapowiedział wczoraj w trakcie wystąpienia przed komisją Parlamentu Europejskiego prezes EBC Mario Draghi. Wydarzeniem ostatnich godzin na rynku jest zamieszanie wokół funta po tym jak z rządu odeszło dwóch ministrów bezpośrednio związanych z procedurą Brexit'u. Funt wyraźnie tracił również wobec PLN, gdzie kwotowania GBP/PLN spadły z 4,9310 PLN do 4,8580 PLN
Funt ponownie znalazł się w wirze niestabilności politycznej po tym, jak w ślad za rezygnacją sekretarza ds. Brexitu Davida Daivisa tą samą droga poszedł szef MSZ Boris Johnson. Uruchomiło to lawinę spekulacji poddających w wątpliwość możliwości premier May dalszego przewodzenia Torysom. Twardzi Brexitowcy mają jednak ograniczone pole działania, a jeśli Bruksela jest gotowa na kompromisy z Londynem, miękki Brexit staje się coraz bardziej realny.
Wczoraj funt znalazł się w spirali wyprzedaży, kiedy rezygnacja Borisa Johnsona obudziła spekulacje, że frakcja zwolenników twardego Brexitu rozpocznie teraz procedurę odwołania premier May. Do wieczora otrzymaliśmy potwierdzenie, że "pucz" na razie nie jest planowany. Z resztą, pole działa eurosceptyków jest ograniczone.
By odwołać premiera, Torysi musieliby zakwestionować jej przywództwo w całej partii. Jakkolwiek potrzeba tylko 48 głosów do uruchomienia procesu, cała procedura głosowania i wyboru nowego lidera może zająć trzy miesiące. W tym czasie negocjacje Brexitu stanęłyby w miejscu, nic nie udałoby się ustalić przed październikowym szczytem UE, a według nowych poprawek do ustawy ws. wyjścia z UE, brak porozumienia do końca października powoduje, że prawo do dalszego prowadzenia negocjacji przejmuje parlament, w którym dominują zwolennicy miękkiego Brexitu i utrzymania Wielkiej Brytanii w unii celnej z UE. Kwestionowanie stabilności rządu także będzie bezowocne, gdyż przyspieszone wybory prawdopodobnie oddadzą władze Partii Pracy (tak wynika z sondaży). Stąd premier May powinna przetrwać powstałą burzę, w miejsce dezerterów już powołała swoich popleczników i teraz kluczowe jest, jaką strategię przyjmie Bruksela.
Opór do propozycji przyjętej przez rząd brytyjski w ostatni piątek jest niemal pewny, gdyż May liczy na korzystny dla siebie porozumienia handlowe, ale bez włączania w to swobody przepływu ludzi, podległości pod ETS i wpłat do unijnego budżetu. Mimo to ze wszystkich potencjalnych scenariuszy coraz bliżej jesteśmy miękkiego Brexitu, co w dłuższym horyzoncie jest pozytywne dla funta. Ale wcześniej trzeba poradzić sobie z politycznym sztormem, co gwarantuje podwyższoną zmienność, a dla sporej części rynku ponownie odstrasza do angażowania się w handel GBP.
Reszta rynku FX także nie jest jakoś bardziej pociągająca. Co jeszcze wczoraj rano wyglądało na podsycane trybem risk-on wyprzedawanie USD względem innych walut, dziś straciło swój zapał. Tylko USD/JPY ponad 111 próbuje wyciągnąć dla siebie więcej z rosnącego rynku akcji, ale EUR/USD powrócił pod 1,1750 i zahamowały wzrosty m.in. AUD/USD i NZD/USD.
Nadzieje, że obawy o wojny handlowe były tylko złym snem, gdzieś tam są, ale wydaje się zbyt słabe, by przekonać inwestorów do bardziej stanowczego kupowania walut ryzykownych. To w pewnym sensie potwierdza moje przekonanie, że ostatnie odreagowanie strachów o wojny handlowe jest oparte na słabych filarach i bardzo łatwo może zostać zburzone, np. jednym krótkim tweetem.
W zeszłym tygodniu pisałem, że złoty będzie jak Belgia w meczu z Japonia i z fatalnego stanu 0:2 (EUR/PLN 4,41) zdołała odwrócić wynik.
Dziś rano byliśmy 10 groszy niżej, choć szczerze muszę przyznać, że sądziłem, że druga połowa meczu potrwa dłużej. Mimo wszystko wahania złotego potwierdzają nieuzasadniony charakter wcześniejszej wyprzedaży, która mogła być podsycana transakcjami zabezpieczającymi inwestorów niechcących uciekać z polskich aktywów (obligacji).
Uspokojenie sentymentu zewnętrznego czyni zabezpieczenia niepotrzebnymi i ruch na walucie jest odwrotny. Możliwe też, że wczorajsze umocnienie dodatkowo było napędzane przesiadką inwestorów w regionie z TRY na PLN w obliczu bezprecedensowych zmian dziejących się w Turcji. Zmianie uległo prawo dot. wyboru władz banku centralnego, m.in. skrócenie kadencji obecnego prezesa, zablokowanie jego ponownej kandydatury i zabranie mu prawa rekomendacji wiceprezesów.
Od teraz prezydent Erdogan może mianować kogo chce, nie zważając na kompetencje kandydatów. Co więcej ze stanowiska ministra finansów odwołany został dobrze odbierany przez rynek Mehmet Simsek, a jego miejsce zajął zięć Erdogana. W rezultacie lira zanurkowała, a dziś pozostaje na dużej huśtawce.
Dalsza wyprzedaż TRY może być czynnikiem wspierającym złotego, choć baczną uwagę trzeba cały czas przywiązywać do sentymentu globalnego. Powrót obaw o wojny handlowe z pewnością nie pozostawi złotego obojętnego.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.
...................................
"Mimo narastającej niepewności związanej z globalnymi czynnikami, takimi jak niebezpieczeństwo wzrostu protekcjonizmu, ryzyka dla strefy euro wydają się szeroko zrównoważone" - powiedział Draghi. "Mamy przekonanie, że dzięki naszej polityce pieniężnej stopa inflacji będzie zbiegać do celu EBC" - dodał. Draghi zaznaczył, że QE należy obecnie uznawać za standardowe narzędzie EBC, które będzie używane, jeśli wystąpią wyjątkowe okoliczności.
Dodał jednak, że obecnie "nic takiego nie ma miejsca". "Główne fundamenty gospodarcze pozostają solidne" - powiedział Draghi. We wstępnym oświadczeniu Draghi powtórzył znane z ostatniej komunikacji EBC stwierdzenia, m.in. że stopy proc. pozostaną niezmienione "do końca lata 2019 roku" oraz, że postawa EBC musi cechować się "cierpliwością, wytrwałością i roztropnością". Draghi wezwał też rządy państw UE do tworzenia buforów fiskalnych, w obliczu solidnej koniunktury. "Dach naprawia się, kiedy świeci słońce" - powiedział Draghi. Poza tym, prezes EBC zaznaczył, że należy dążyć do dalszej integracji gospodarczej. Wyraził m.in. swoje poparcie dla europejskiego systemu ubezpieczania depozytów - Edis.
M.Draghi i E.Nowotny podtrzymali oczekiwania, że EBC nie zmieni stóp proc. do końca lata 2019. M.Draghi wskazał, że rośnie wiara we wzrost inflacji (w tym bazowej), a obecnie prognozowana ścieżka może zostać osiągnięta bez wsparcia banku centralnego.
Wciąż oczekujemy, że EBC podniesie stopę refinansową dopiero w grudniu 2019, niemniej wcześniej może się zdecydować na podwyżkę stopy depozytowej, stanowiącej obecnie efektywny punkt odniesienia dla stóp rynkowych.
.........................
Rezerwa Federalna może zacieśniać stopy procentowe zbyt szybko, żeby nadążać z kontrowaniem stymulacji fiskalnej - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI 2018". Ich zdaniem, Europejski Bank Centralny może zaś nie zdążyć z podwyżkami stóp proc. jeśli koniec cyklu nadejdzie szybciej od oczekiwań. W ocenie Grzegorza Zatryba, głównego stratega Skarbiec TFI, zaostrzanie polityki pieniężnej w strefie euro nie nastąpi zbyt szybko. "Fed robi swoje, a EBC ogłosił zakończenie QE, ale zostało to podlane tak gołębim sosem, że rynek odebrał to wręcz jako przedłużenie programu skupu aktywów" - powiedział.
"W przypadku UE jest ciężej prognozować, bo Draghi może zawsze dorzucać jakieś +ale+. Do tego twarde dane są słabsze niż oczekiwano. Inflacji specjalnie nie ma, chociaż systematycznie rośnie, ale do celu tak szybko nie dojdzie. Rynki jeszcze długo nie dostaną sygnału, że wchodzimy w fazę zaostrzania polityki pieniężnej" - dodał.
Jego zdaniem, nie należy przedwcześnie wieszczyć końca luźnej polityki pieniężnej w eurolandzie.
"Może nas czekać parę zaskoczeń - niewykluczone, że okaże się, iż to rynki miały rację, a nie kropki FOMC. W przypadku strefy euro, jeśli będzie się realizował scenariusz wojen handlowych, to luźna polityka jeszcze wcale nie jest przekreślona. Szczególnie, że do tego dochodzą ryzyka polityczne krajów peryferyjnych" - powiedział.
Andrzej Domański, członek zarządu Eques Investment TFI, uważa zaś, że cykl podwyżek w Stanach Zjednoczonych może być zbyt szybki.
"Gospodarka USA jest bardzo silna, natomiast widzimy też istotny wzrost deficytu fiskalnego. Wydaje się, że nieodpowiedzialna polityka fiskalna może doprowadzić do przegrzania koniunktury, szybszych podwyżek stóp proc. i szybszego wejścia USA w fazę recesji, nawet pod koniec 2019 r." - powiedział.
Według Sławomira Sklindy, zastępcy dyrektora departamentu zarządzania portfelami PKO TFI, Fed nie ma alternatywy do zaostrzania polityki pieniężnej. "Przy dobrej sytuacji makro, odpaleniu stymulacji fiskalnej, odpowiedzialny bank centralny nie ma wyboru, tylko podwyższać stopy proc. i to robi Fed jako kontrę do działań rządu" - powiedział. "Wydaje się, że Fed będzie cały czas podnosił stopy proc., a umocnienie dolara będzie postępowało" - dodał.
Tego samego zdania jest Karol Ciuk, zarządzający portfelem Pekao TFI.
"Zwiększa się dywergencja stóp proc., a Fed nie ma argumentów, żeby ich raz na kwartał nie podnosić. Członkowie Fedu szacują jaki jest poziom stopy naturalnej, który nie zwiększa bezrobocia i jest to ok. 2,75-3,00 proc. Prognozy wskazują, że w 2020 r. stopy będą powyżej poziomu 3 proc., jest więc obawa czy Fed nie zaostrzy polityki zbyt bardzo" - powiedział.
"Z drugiej strony, Mario Draghi jest mistrzem w dostarczaniu gołębich komentarzy i ostatnio rzeczywiście tak było, bo pomimo podwyższenia prognoz inflacji komunikaty są gołębie. Nam się wydaje, że Europa jest 1,5 roku w cyklu za USA" - dodał.
Zdaniem Sklindy bliżej pomyłki w polityce pieniężnej jest EBC.
"W naszej ocenie bliższy policy mistake jest EBC, a nie Fed. Najpopularniejszą teorią rzeczywiście jest, że strefa euro jest 1,5 roku za Stanami Zjednoczonymi, ale jeśli się okaże, że tak nie jest lub wojny handlowe przyspieszą koniec cyklu, to EBC jest do tego kompletnie nieprzygotowany" - powiedział.
"Jeśli porównamy inflację amerykańską i europejską jak jabłka do jabłek, to ta druga wynosi 2,5 proc., bo nie bierze pod uwagę rynku nieruchomości. W przypadku jakichś problemów, a są po temu powody do obaw, EBC jest w ogóle nieprzygotowany, podczas gdy Fed już ma wypracowany bufor bezpieczeństwa" - dodał.
TURCJA I MEKSYK MOGĄ BYĆ CIEKAWYM WYBOREM
Sklinda uważa, że mimo perspektywy spowolnienia gospodarczego, ciekawą inwestycją z punktu widzenia obligacji może być Turcja.
"W tym kwartale ciekawe było oddziaływanie silnego dolara na niektóre rynki wschodzące m.in. Argentynę i Turcję. Warto przypomnieć, że Bank Turcji został zmuszony do kapitulacji przez inwestorów. Warto na ten rynek spojrzeć ze strony obligacyjnej, bo stopa procentowa dostosowała się do sytuacji realnej. Depozyty są oprocentowane na 20 proc., co przy szczycie inflacji sprawia, że Turcja jest jednym z niewielu rynków wschodzących z dodatnią realną stopą procentową" - powiedział.
"Jeśli chodzi o makro, to przed nami mocne spowolnienie, bo przy takim koszcie kredytu muszą się pojawić NPLe, ale od strony obligacji warto się temu przyjrzeć" - dodał.
W ocenie Jarosława Karpińskiego, zarządzającego TFI PZU, ciekawą inwestycją może być Meksyk.
"Unikamy krajów, gdzie polityka zewnętrzna może zaogniać sytuację i tutaj Turcja nie zachęca do inwestowania, ale ze strony Meksyku czy Kolumbii widzimy bardzo pozytywne wypowiedzi w stronę inwestorów i chęć uniknięcia potencjalnych wojen handlowych" - powiedział.
"Najlepsze są kraje, gdzie inwestorów zagranicznych nie ma, a makro zaczęło się poprawiać - znowu Meksyk. Unikamy krajów z wielką euforią wobec makro jak np. RPA" - dodał.
Michał Oleszkiewicz, zarządzający w Templeton Asset Management TFI uważa, że globalna gospodarka jest zbilansowana.
"Wydaje się, że na razie sytuacja makroekonomiczna jest korzystna i wzrost jest korzystnie rozłożony na świecie. Dynamika PKB Chin będzie miała tendencję zniżkową, natomiast w USA prognozy wzrostu są cały czas podwyższane. W strefie euro można być zadowolonym z dynamiki PKB, ale to co najlepsze jest już za nami, chociaż nie widać znamion kryzysu" - powiedział. (PAP Biznes)
W XVIII debacie "Strategie rynkowe TFI 2018" udział wzięli przedstawiciele PKO TFI, TFI PZU, Skarbiec TFI, Pekao TFI, Franklin Templeton Investments oraz Eques Investment TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.