Jakie konsekwencje wojny o gaz?
Większość giełdowych spółek, które wykorzystują w produkcji gaz ziemny, nie obawia się ubocznych skutków rosyjsko-ukraińskiej "wojny" gazowej. Część zarządów zaczęła jednak intensywniej myśleć o alternatywnych źródła zaopatrzenia w paliwo.
Dla niektórych firm zatrzymanie lub ograniczenie dostaw gazu byłoby poważnym problemem.
Krosno - bez alternatywy
- Jesteśmy w 100% uzależnieni od dostaw tego surowca z PGNiG. Nie mamy alternatywnych źródeł zaopatrzenia - przyznaje Jan Kurkus, prezes Krosna. - Gdyby zrealizował się czarny scenariusz, musielibyśmy zacząć ograniczać produkcję. Na szczęście dla spółki na razie nic nie wskazuje na to, żeby dostawy miały być zmniejszone.
Krosno wprawdzie od jakiegoś czasu zastanawia się nad pozyskaniem innych dostawców gazu, ale rozmowy są wciąż na wstępnym etapie. Spółka zaczęła też prace studialne nad wprowadzeniem alternatywnych paliw. Wczoraj kurs spółki wzrósł o 1,25%, do 8,1 zł.
KGHM ma gaz krajowy
Miedziowy koncern zużył w ub.r. ok. 133 mln m sześc. gazu ziemnego. Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM, zapewnił, że firma nie odczuła zmniejszenia dostaw gazu i nie obawia się tego. - Nie jesteśmy zależni od importu i luk w dostawach. Mamy zabezpieczony surowiec. Gaz, który zużywamy, pochodzi z krajowych złóż, z wydzielonego dla nas systemu gazu ziemnego. Nie ma żadnego zagrożenia dla trwającej w koncernie produkcji - powiedział D. Wyborski. Podkreślił, że KGHM jest w stanie ograniczyć zużycie paliwa bez ograniczania produkcji.
- Możemy płynnie, oczywiście nie we wszystkich procesach technologicznych, przejść na miał węglowy. Ten surowiec był używany w firmie w przeszłości. Budując instalacje gazowe, spółka zachowała poprzednie, na miał węglowy. Nie w 100%, ale w zdecydowanej większości może go wykorzystać zamiast gazu - wyjaśnił rzecznik KGHM. Obecnie trudno oszacować, ile taka zamiana by kosztowała.
Udział koncernu w ogólnopolskim rynku gazu zaazotowanego wynosi ok. 7%, a w krajowym bilansie gazu - ok. 1%. Firma zużywa gaz w hutach miedzi oraz Zakładach Wzbogacania Rudy. Kurs KGHM w poniedziałek wzrósł o 2,2%, do 63,9 zł.
Orlen i BorsodChem
- normalne dostawy
- Nie odczuwamy w żadnym stopniu zmniejszenia dostaw gazu. Naszym dostawcą jest PGNIG, które w pełni wywiązuje się z zamówień - powiedział nam Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu. Zapewnił, że spółka ma procedury, których zastosowanie gwarantuje bezpieczeństwo funkcjonowania także w kryzysowych sytuacjach. - Teraz nie ma potrzeby podejmowania żadnych nadzwyczajnych działań - dodał D. Piekarz. Kurs Orlenu sięgnął wczoraj, po wzroście o 1,3%, 63,5 zł.
Jak poinformował Miklos Hanti, odpowiedzialny za relacje inwestorskie węgierskiego koncernu chemicznego BorsodChem, notowanego także na GPW, spółka nie odczuwa żadnych problemów z dostawami gazu. - Ciśnienie w gazociągu dostarczającym nam ten surowiec jest na normalnym poziomie - zapewnił M. Hanti. Ocenił, że nawet jeżeli problemy z dostawami gazu na Węgry przedłużą się, nie wpłynie to znacząco na działalność firmy.
- Przeważającą część odbieranego przez nas gazu zużywa elektrownia. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, może ona przestawić się na ropę. Koszty takiej operacji nie byłyby znaczące w skali spółki - stwierdził. W poniedziałek nie zawarto na warszawskim parkiecie żadnych transakcji akcjami BorsodChemu.
MOL - ciśnienie spadło
Węgierski koncern paliwowy MOL, w którego strukturach znajduje się też przesył, sprzedaż i wydobycie gazu ziemnego, podał, że import tego paliwa z Rosji był w poniedziałek mniejszy o 31-35%. Oznacza to również, że firma będzie zmuszona ograniczyć o tyle samo dostawy do Serbii i Bośni. Na razie nie doszło do ograniczenia zużycia, które obecnie wynosi na Węgrzech ok. 61 mln m sześc. Gazprom dostarcza 70% zużywanego na Węgrzech gazu. 30 mln m sześc. dziennie trafia do tego kraju przez Ukrainę, a 12 mln m sześc. przez Austrię. Wydobycie własne MOL-a wynosi ok. 9,5 mln m sześc. Kurs MOL-a na GPW wzrósł wczoraj o 3%, do 305 zł.
Kogeneracja się nie boi
- Nie obawiamy się, że nie będziemy mieli gazu. Podpisaliśmy umowę z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem na dostawę surowca do naszej Elektrociepłowni Zielona Góra na 20 lat.
Cały gaz, jaki odbieramy, pochodzi z polskich złóż z kopalni w Kościanie. Dlatego nie ma możliwości, abyśmy odczuli skutki konfliktu gazowego między Ukrainą a Rosją - twierdzi Piotr Sztura, rzecznik prasowy Kogeneracji. EC Zielona Góra to najważniejsze aktywa w grupie Kogeneracji. Kurs Kogeneracji wyniósł wczoraj 44,7 zł (spadł o 0,67%).
Dwory i Dębica - bez obaw
Produkcja w Firmie Chemicznej Dwory w 99% opiera się na węglu. - Nasza spółka nie zużywa gazu ziemnego jako surowca. Kupujemy go z sieci tylko do celów grzewczych - powiedziała nam Agata Kościelnik z zespołu ds. mediów w Dworach. - Są to niewielkie ilości, więc temat ograniczenia dostaw nas nie dotyczy.
Akcje Dworów, po spadku o 0,3%, kosztowały wczoraj 35,4 zł.
- Problemy z transferem gazu nas nie dotyczą - przekonuje również Andrzej Kropiwnicki z biura prasowego Firmy Oponiarskiej Dębica. Wyjaśnia, że spółka wykorzystuje niewielkie ilości gazu i to głównie poza podstawowym procesem produkcyjnym. Nic więc dziwnego, że sytuacja nie wpłynęła na notowania Dębicy - kurs wyniósł wczoraj 65 zł, czyli tyle samo ile na ostatniej sesji w grudniu.
Śnieżka - większe koszty u... konkurencji
Podobnie jest w Fabryce Farb i Lakierów Śnieżka, która gaz ziemny stosuje wyłącznie do celów grzewczych. - W dodatku mamy alternatywne źródła ogrzewania na olej opałowy - mówi Piotr Mikrut, prezes spółki. Twierdzi, że Śnieżka nie obawia się żadnych konsekwencji kryzysu gazowego. Paradoksalnie podwyżki cen gazu na Ukrainie mogą być korzystne dla polskiego producenta farb. Oznaczać bowiem będą wzrost kosztów dla sporej grupy konkurentów Śnieżki. Dodajmy, że ukraińskie zakłady Śnieżki nie korzystają w ogóle z gazu ziemnego. Ukraina to największy zagraniczny rynek zbytu Śnieżki. Wczoraj kurs firmy wzrósł o 1,1%, do 27,3 zł.
Michał Śliwiński, Dariusz Wieczorek, Bartłomiej Mayer, Magdalena Graniszewska, Krzysztof Grad