Konflikt w Afganistanie nie spowodował paniki
Kontratak USA wywołał spadki na giełdach światowych. Inwestorzy nie poddali się jednak panice. Gracze z GPW wykazali większą odporność i polski rynek akcji uniknął przeceny. Inwestorzy kupowali akcje największych spółek.
Sam fakt rozpoczęcia operacji przeciw terrorystom jest lepszy, niż pełen niepewności stan oczekiwania. W ten sposób analitycy uzasadniali przewidywaną, umiarkowaną reakcję światowych giełd po decyzji o kontrataku na afgańskie bazy terrorystów odpowiedzialnych za ataki w USA. Mimo że inwestorzy wreszcie się doczekali działań militarnych, niczego to nie wyjaśnia. Rodzą się kolejne wątpliwości jak chociażby czas trwania wojny z terroryzmem, czy jej wpływ na kondycję spółek.
Inwestorzy w Tokio nie mieli wczoraj możliwości reakcji na odwetowy atak na terrorystów. W Japonii giełda była zamknięta z powodu świąt. Poniedziałkowe sesje na świecie przebiegły pod znakiem sprzedaży akcji, jednak reakcje graczy były dalekie od paniki. Przebojem były ponownie papiery koncernów paliwowych.
Handlujący na GPW spadki na otwarciu rynku wykorzystali do zakupu walorów największych emitentów. Indeks WIG 20 zyskał 0,12 proc.
Nerwowo w Azji
Giełdy azjatyckie miały okazję jako pierwsze zareagować na naloty na Afganistan i zanotowały wyraźne spadki. Kiedy nie odbywa się handel w Tokio regionalny prymat przejmuje zazwyczaj rynek w Hongkongu. Wydarzenia na tym rynku nie sprzyjały stabilizacji. Wyprzedaż walorów sektora bankowego, telekomunikacyjnego i deweloperów trwała w Hongkongu w najlepsze. Zwyżkujące kursy akcji koncernów naftowych zdołały jedynie powstrzymać zjazd wskaźnika Hang Seng poniżej 9,9 tys. punktów.
Uderzenie sił amerykańskich przytłumiło pewne nadzieje graczy związane ze środową publikacją rocznego raportu gospodarczego i oczekiwanym ogłoszeniem strategii działań stymulujących gospodarkę miasta. Podobnie jak Hang Seng zachowywała się większość azjatyckich indeksów.
Realizacja zysków
Początek notowań na giełdach europejskich zdominowała wyprzedaż. Niemiecki DAX i paryski indeks blue chipów CAC 40 zniżkowały ponad 2 proc. Głębszej przecenie na starcie handlu oparł się Londyn. Do godzin południowych presja sprzedających wcale nie malała i w efekcie indeksy zwiększyły straty do 3 proc. Inwestorzy pozbywali się przede wszystkim akcji linii lotniczych, firm ubezpieczeniowych, technologicznych, medialnych oraz banków. Niepokój graczy wzbudziły same spółki, których duża część uprzedziła, że konflikt może negatywnie wpłynąć na ich tegoroczne wyniki. W dalszym ciągu istnieje również groźba odwetowych akcji terrorystycznych, co szczególnie bije w wycenę ubezpieczycieli i przewoźników lotniczych. Inwestorzy woleli więc zrealizować zyski z poprzednich dwóch dość udanych tygodni, niż angażować kolejne środki w akcjach. Na plusie znalazły się walory rafinerii podążające za zwyżkującą ceną ropy.
Odporna Warszawa
Choć w pierwszych minutach notowań wydawało się, że warszawski rynek pójdzie śladem europejskich odpowiedników, a główny indeks WIG 20 spadł do poziomów rocznych minimów, nie przeraziło to inwestorów. Wręcz przeciwnie, gracze skorzystali z niskiej wyceny polskich blue chipów i zaczęli kupować ich akcje. Bardzo prawdopodobne, że również inwestorzy zagraniczni ponownie badają potencjał polskich akcji. Na uspokojenie sytuacji na GPW z pewnością wpłynęły również ostateczne decyzje w sprawie nowej koalicji rządzącej.
Indeksy trzymał w ryzach mocno zwyżkujący kurs Telekomunikacji Polskiej. W trakcie sesji poinformowano, że za pakiet akcji narodowego operatora, konsorcjum France Telekom oraz Kulczyk Kolding zapłaci o 150 mln zł więcej, niż przewidywały pierwotne ustalenia. Inne spółki, jak PKN Orlen oraz Prokom też skutecznie opierały się przecenie. Polska giełda, która mocno ucierpiała w wyniku półtorarocznej bessy, nie wykazuje już chęci do dalszych spadków. Trzeba jednak pamiętać, że na trwałe ożywienie nie ma większych szans bez jednoczesnej poprawy na zachodnich giełdach.
Spokojna Ameryka
Zanim zaczęły się notowania za oceanem, kontrakty terminowe sugerowały spadki na otwarciu handlu. Nikt nie spodziewał się exodusu, lecz oczekiwano, że inwestorzy będą pozbywać się akcji w obawie o wyniki spółek w obliczu narastającego konfliktu. W ubiegłym tygodniu amerykańskie akcje rosły dzięki konsekwentnym działaniom antyrecesyjnym, obniżkom stóp oraz programowi Busha mającym na celu stymulowanie ożywienia gospodarki kraju. Mimo negatywnych przewidywań dla Wall Street, popołudniowa część sesji w Europie upłynęła pod znakiem niwelowania skali porannych strat indeksów. Główne wskaźniki europejskie około godziny 15 traciły średnio 1,75 proc. Wall Street startowała z 0,11-proc. spadkiem indeksu Dow Jones. Elektroniczny Nasdaq zniżkował 1,38 proc. Warszawa zignorowała słabe otwarcie w USA, a WIG 20 zakończył notowania 0,12-proc. zwyżką.