Kontrakty gaszą zapał byków

Większość parkietów europejskich rozpoczęła nowy tydzień w kiepskich nastrojach.

Większość parkietów europejskich rozpoczęła nowy tydzień w kiepskich nastrojach.

Możliwość realizacji zysków zasugerowało już mieszane zachowanie giełd azjatyckich, a kiedy i kontrakty na indeksy amerykańskie też zaczęły od przeceny, trudno było raczej liczyć na pozytywną reakcję rynków akcji na naszym kontynencie. Zaskoczenia nie było i choć najważniejsze wskaźniki na otwarciu zmieniły się niewiele, to podaż szybko przejęła inicjatywę i zaczęło się osłabienie. W miarę upływu czasu przecena zaczęła przybierać na sile, a dodatkowo spotęgowały ją słabe dane makro w Eurolandzie. Pod znakiem spadków upłynęła większość przedpołudniowej fazy sesji. Potem nastąpiło uspokojenie, jednak popyt nie był w stanie doprowadzić do wyraźniejszego odreagowania, a w rezultacie zapanowała mało ciekawa konsolidacja.

Reklama

Zaczęło się wyczekiwanie na dane zza oceanu, a pozostające na minusach kontrakty na tamtejsze indeksy skutecznie gasiły zapał byków. Nieco większy ruch nastąpił po otwarciu sesji w USA. Spadki nie były wprawdzie zaskoczeniem, ale ich skala na początku pogłębiła negatywny sentyment w Europie. Wskaźniki makro były nieco gorsze od oczekiwań i w takich warunkach dalsze zniżki w Europie nie były zaskoczeniem. W końcówce ustanowione zostały nowe maksima, a zamknięcia wypadły w ich pobliżu. Wskaźnik WIG20 też otworzył się na minusie w pobliżu wsparcia w okolicach 1725 pkt. Popyt podjął walkę przy tej granicy, ale w obliczu słabych nastrojów w Europie, niewiele miał do powiedzenia. Indeks ruszył wprawdzie do góry, ale zwyżka nie utrzymała się długo i jeszcze poniżej poprzedniego zamknięcia doszło do ponownej zmiany kierunku. Rynek osuwał się coraz niżej i dopiero naruszenie poziomu 1700 pkt. dało pretekst do wyhamowania. Na większe odbicie byki nie miały jednak siły i ograniczały się głównie do powstrzymywania spadków. W rezultacie panowała konsolidacja w stosunkowo wąskim przedziale i pod znakiem niewielkiej aktywności inwestorów. Krótko przed otwarciem sesji w USA miała miejsce próba wybicia górą, ale nie trwała długo. Kiedy natomiast indeksy za oceanem na początku zaczęły, a potem doszły do tego słabsze dane makro zza Atlantyku, my ruszyliśmy tym śladem i WIG20 znalazł się na nowych minimach. Końcowy fixing przyniósł lekkie odbicie, choć nie zmieniło ono w żaden sposób obrazu rynku.

Sytuacja znów zaczyna się pogarszać, a szanse na poprawę w najbliższym czasie wyraźnie zmalały. Zachowanie rynku zaczyna coraz bardziej przypominać to co działo się na początku listopada, kiedy po naruszeniu dolnej linii długoterminowego kanału spadkowego rynek zaczął się mocniej cofać, co skończyło się nowym minimum zamknięcia. Przesądzanie takiego scenariusza jest obecnie przedwczesne, niemniej jednak nie można go też bagatelizować. Spadek przyniósł przebicie pierwszych wsparć, a układ obrotów jest podobny, jak miesiąc wcześniej. Już dziś kolejnym impulsem dla dalszej zniżki będą też zapewne, fatalne sesje za Atlantykiem i w Azji.

Deutsche Bank PBC
Dowiedz się więcej na temat: zapalenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »