Krajowy gigant szybko wyda 50 miliardów złotych
Giełdowa spółka Polska Grupa Energetyczna przewiduje wydanie do 2020 r. 50 mld zł na inwestycje. W rządowym programie energetyki jądrowej pierwszy blok ma ruszyć z końcem 2024 r.
Ponad 15 mld zł pochłonie budowa nowych bloków węglowych, skala inwestycji w źródła odnawialne będzie uzależniona od wsparcia, a w atom - od zapewnienia opłacalności.
Jak poinformował w środę na konferencji prasowej zarząd największej polskiej firmy energetycznej, 15,2 mld zł pochłonie budowa nowych bloków konwencjonalnych, w tym w Opolu - na węgiel kamienny i w Turowie na węgiel brunatny.
Jak mówił prezes PGE Marek Woszczyk, dzięki nowym blokom w Opolu i w Turowie spółka zamierza utrzymać swoją przewagę, polegającą na posiadaniu najbardziej konkurencyjnego portfela wytwórczego.
Woszczyk podkreślił, że węgiel pozostaje relatywnie najtańszym źródłem energii w Polsce, natomiast gaz ziemny - relatywnie najdroższym. Węgiel będzie dominował w polskiej energetyce, mimo pewnego ryzyka związanego z ewentualnym wzrostem ceny uprawnień do emisji CO2 - dodał. Zwrócił jednocześnie uwagę, że to ryzyko znacząco zwiększa się dopiero po 2020 r.
Woszczyk dodał, że obecne ceny energii elektrycznej na rynku pozostają na relatywnie niskim poziomie, choć wykazują pewną tendencję wzrostową.
Do 2016 r. PGE chce wybudować 234 MW nowych mocy w energetyce wiatrowej, natomiast realizacja kolejnych projektów o mocy około 880 MW uzależniona będzie od docelowego kształtu systemu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii (OZE). Woszczyk podkreślał, że projekt ustawy o OZE, który przyjął ostatnio rząd, z punktu widzenia spółki jest korzystny, bo racjonalizuje wysokość wsparcia i stawia na najbardziej efektywne kosztowo technologie.
Dyrektor zarządzająca spółki ds. ekonomiczno-finansowych Magdalena Bartoś podkreśliła z kolei, że w pierwszym kwartale 2014 r. spółka zaoszczędziła 150 mln zł, rezygnując - z powodu braku wsparcia - z wytwarzania energii w elektrociepłowniach na gaz w Lublinie i Rzeszowie.
Zwróciła też uwagę, że KE zaakceptowała program inwestycji, potrzebnych do otrzymania darmowej puli uprawnień do emisji CO2, co oznacza, że spółka te darmowe uprawnienia otrzyma.
Wiceprezes PGE Dariusz Marzec podkreślał z kolei, że kultura innowacji jest ważnym elementem nowej strategii, a od 2015 r. spółka planuje przeznaczać 1,5 proc. zysku netto rocznie na badania i rozwój. "Chcemy identyfikować przydatne w biznesie obszary innowacyjności" - zaznaczył.
Mówiąc o programie jądrowym, prezes Woszczyk zaznaczył, że będzie on realizowany w ramach modelu, który zapewni opłacalność i ekonomiczną przewidywalność tej inwestycji. Według nowej strategii, decyzja inwestycyjna i wystąpienie o decyzję zasadniczą ws. elektrowni jądrowej ma nastąpić w 2017 r., w oparciu o kształt opracowanego systemu wsparcia tej inwestycji i wyniki postępowania zintegrowanego - czyli rodzaju złożonego przetargu, w którym mają zostać wyłonione wszystkie elementy - technologia, usługi, finansowanie itp. Rozpoczęcie budowy pierwszego bloku planowane jest ok. 2020 r.
W rządowym programie energetyki jądrowej pierwszy blok ma ruszyć z końcem 2024 r. Nie można mówić o żadnych opóźnieniach w stosunku do harmonogramu z programu rządowego - podkreślali członkowie zarządu PGE.
Wiceprezes Marzec podkreślił, że spółka obserwuje dialog Wielkiej Brytanii z KE ws. tzw. kontraktu różnicowego, który ma być podstawą inwestycji w nowe elektrownie jądrowe. Komisja musi zatwierdzić ten rodzaj kontraktu jako dopuszczalną formę pomocy publicznej. Jeśli te rozwiązania zostaną zaakceptowane przez UE, będziemy chcieli je adoptować jako podstawę do dyskusji o modelu funkcjonowania energetyki jądrowej w Polsce - podkreślił Marzec.
Kluczowym elementem finansowania nowych brytyjskich projektu jądrowych mają być zawierane przez rząd z inwestorami tzw. kontrakty różnicowe (CFD). Pierwszy kontrakt dotyczy budowy przez francuski EDF elektrowni jądrowej Hinkley Point C. Najważniejszą częścią umowy tego typu jest ustalona cena sprzedaży energii - tzw. strike price. Jeśli w czasie trwania kontraktu cena rynkowa jest od niej niższa, różnicę dopłaca inwestorowi rząd. Jeśli cena jest wyższa, to inwestor oddaje rządowi różnicę. Możliwość pojawienia się konieczności dopłacenia inwestorowi to właśnie element pomocy publicznej, który bada KE.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze