Krótka wojna pobudzi rynki
Silny spadek cen ropy, wyraźny wzrost indeksów giełdowych, przecena złota, stabilizacja dolara - o taki scenariusz wydarzeń na rynkach świata można się pokusić po rozpoczęciu działań wojennych w Iraku.
Optymizm wynika z porównania bieżącej sytuacji z wydarzeniami, jakie miały miejsce w 1991 r., kiedy Stany Zjednoczone z sojusznikami pierwszy raz uderzyły na Irak. "Pustynna Burza" zaczęła się w środę, 16 stycznia, późnym popołudniem czasu waszyngtońskiego. Pierwsze reakcje rynków finansowych widoczne były dzień później, z punktu widzenia inwestorów postrzegane bardzo pozytywnie.
Ropa naftowa, która na giełdzie londyńskiej kosztowała 16 stycznia ponad 30 USD za baryłkę, staniała w ciągu jednej sesji aż o 35%, poniżej 20 USD. Indeks giełdy nowojorskiej Dow Jones Industrial Average wzrósł o 4,5%, a szerszy wskaźnik rynku Standard & Poor's zwyżkował o 3,7%. Solidny wzrost notowały czołowe parkiety europejskie - londyński FT-SE 100 wzrósł 17 stycznia o 2,5%, paryski CAC-40, podobnie jak frankfurcki DAX, aż o 7%. Początek wojny spowodował przecenę złota o 6%. Dolar, który na początku 1991 r. umacniał się w stosunku do jena, na wieść o ataku na Irak stracił 3%. Jednak dzień później zaczął odrabiać straty, by do końca marca 1991 r. zyskać ponad 5%.
Zgodnie ze scenariuszem sprzed 12 lat, wczoraj na światowych rynkach ropa taniała. Jej notowania w Londynie obniżyły się o 6%, do 27,5 USD za baryłkę i był to największy jednodniowy spadek od roku. Po dwóch z rzędu wyraźnych sesjach wzrostowych różnie zachowywały się indeksy. Spadał paryski CAC-40, rosły londyński FT-SE 100 i frankfurcki DAX. Niewielkie zmiany miały miejsce na giełdach nowojorskich. Nadzieje na krótką wojnę spowodowały, że po raz piąty w ciągu sześciu sesji dolar umocnił się w stosunku do jena, do poziomu najwyższego od miesiąca.
- Wydarzenia, które mieliśmy wówczas na rynkach, i które mamy teraz, są bardzo podobne. Wówczas też przed wojną akcje taniały, wahał się dolar, drożały ropa i złoto. Jest jednak pewna różnica. Termin rozpoczęcia "Pustynnej Burzy" był większym zaskoczeniem. Teraz prezydent Bush praktycznie zapowiedział, że wojna wybuchnie lada chwila, więc rynek finansowy już zachowuje się podobnie jak w 1991 r. tuż po ataku - powiedział PARKIETOWI Dhaval Joshi, analityk z londyńskiego biura Societe Generale. Joshi podkreśla, że najważniejsze dla przebiegu dalszych notowań będą dwa elementy: czas trwania konfliktu i zakłócenia w dostawach ropy z Bliskiego Wschodu np. z powodu podpalenia szybów naftowych.
Należy jednak pamiętać, że między 1991 r. a 2003 r. na światowych rynkach dają się też zauważyć pewne różnice. Przede wszystkim podczas pierwszego ataku na Irak nie było tak dużych, jak dziś zawirowań na scenie politycznej. Wspólnota międzynarodowa jednogłośnie poparła atak. Teraz agresji na Irak sprzeciwiają się m.in. Francja, Niemcy i Rosja. Ponadto ówczesna koniunktura gospodarcza w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej była znacznie lepsza niż obecnie.
Trzy fazy według ABN Amro
Analitycy ABN Amro Asset Management sporządzili w lutym br. raport, w którym przyznają, że scenariusz taki jak w 1991 r. może się teraz powtórzyć. Wydarzenia sprzed ponad 12 lat podzielili na trzy fazy: sierpień 1990 r. (gdy Irak zajął Kuwejt) - grudzień 1990 r.; pierwsza połowa stycznia 1991 r. oraz czas od ataku (16 stycznia) przez kilka następnych miesięcy. W pierwszej fazie, gdy rynki zostały zaskoczone inwazją iracką, ropa zdrożała z 20 do 40 USD, indeks S&P 500 spadł z 360 do 300 pkt, złoto zdrożało z 370 do 410 USD za uncję, rentowność dziesięcioletnich obligacji amerykańskich wzrosła z 8,3% do 9%. W drugim etapie nastąpiło uspokojenie i ropa znów staniała do 25 USD, indeks S&P 500 wahał się w przedziale 300-330 pkt, ustabilizowały się notowania złota i obligacji. W okresie kilku miesięcy po uderzeniu cena ropy spadła poniżej 20 USD, S&P zaczął rosnąć, by na koniec 1991 r. znaleźć się blisko poziomu 400 pkt, do 7,8% spadła rentowność 10-letnich obligacji rządu USA, złoto staniało do 350 USD za uncję. W analizie została zawarta optymistyczna informacja dla polskiego rynku kapitałowego, który na początku 1991 r. jeszcze nie istniał. Otóż lepiej zachowały się po wojnie tzw. emerging markets, gdzie wzrost notowań był znacznie wyraźniejszy niż na rynkach rozwiniętych.