Listopad nadziei

Przed rokiem zniechęcenie do inwestycji na GPW było podobne jak obecnie. Kiepskie dane makroekonomiczne, słabnący złoty, rosnąca inflacja, wysokie stopy procentowe, niepewność co do budżetu, ostrzeżenia zagranicznych banków - odstraszały od inwestycji w akcje.

Przed rokiem zniechęcenie do inwestycji na GPW było podobne jak obecnie. Kiepskie dane makroekonomiczne, słabnący złoty, rosnąca inflacja, wysokie stopy procentowe, niepewność co do budżetu, ostrzeżenia zagranicznych banków - odstraszały od inwestycji w akcje.

Przed rokiem zniechęcenie do inwestycji na GPW było podobne jak obecnie. Kiepskie dane makroekonomiczne, słabnący złoty, rosnąca inflacja, wysokie stopy procentowe, niepewność co do budżetu, ostrzeżenia zagranicznych banków - odstraszały od inwestycji w akcje.

Jednak w połowie listopada 1999 r., gdy rynek już skonsumował wszystkie negatywne przesłanki, WIG - podobnie jak Dow Jones - zaczął piąć się w górę, przekraczając pod koniec roku 18 tys. pkt. Czy ten scenariusz może się powtórzyć? Jest to prawdopodobne.

Po rozpoczęciu oferty na akcje TP SA w październiku 1998 r. rynek zaczął rosnąć i z poziomu 10 200 pkt. w kilka miesięcy doszedł do ponad 17,6 tys. pkt. (lipiec 1999 r.). Potem (podobnie jak po tegorocznej internetowej hossie) zaczął spadać i pod koniec września osiągnął 14,2 tys. pkt. W tradycyjnie już słabym październiku 1999 r. przy niskich obrotach rynek trwał w letargu i powoli osuwał się w dół. Podobnie jak obecnie, do inwestorów docierały z otoczenia rynku niepokojące wieści.

Reklama



Jesienią chłodno o Polsce



Przed rokiem analitycy Société Générale obniżyli krótkoterminowo (na korzyść Węgier) przeważenie Polski w regionalnym portfelu akcji z dodatniego na neutralne, wskazując, że na nastrojach inwestorów odbija się rygorystyczna polityka pieniężna, będąca skutkiem powiększenia deficytu budżetowego. Bank zwrócił wówczas uwagę zarówno na osłabienie tempa wzrostu gospodarczego, jak i na kłopoty z wdrażaniem kolejnych reform. Merrill Lynch dodał do tego rosnące ryzyko polityczne.

W tym roku, na początku października amerykański bank inwestycyjny J.P. Morgan ostrzegał przed ryzykiem destabilizacji finansowej w Polsce. Podkreślił, że wzrost gospodarczy będzie niższy od prognozowanego. Deutsche Bank we wcześniejszym raporcie zwrócił uwagę na groźbę kryzysu walutowego w 2002 r., jeśli nie zostanie ograniczony deficyt obrotów bieżących. Natomiast Merrill Lynch przestrzegł przed zmniejszeniem napływu, a nawet odpływem kapitału spekulacyjnego (który podtrzymuje kurs złotego). W konsekwencji może to doprowadzić do wzrostu inflacji.



Złe wieści



Podobnie jak przed rokiem, rynek spekuluje obecnie o obsadzie najważniejszych stanowisk w świecie finansów. Na początku listopada 1999 r. pogłoski o rezygnacji ministra finansów Leszka Balcerowicza (miał odejść do Banku Światowego) doprowadziły do spadku wartości złotego do najniższego od 2 lat poziomu. Za dolara płacono wtedy 4,29 zł. Rynek był zaniepokojony także wiadomościami makroekonomicznymi. Deficyt obrotów bieżących po 9 miesiącach wynosił wówczas prawie 8 mld USD (dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie 1998 r. i 95% rocznego planu). Więcej niż zakładano wzrosła też inflacja (po wrześniu do 8,7%). Wszystko to skutkowało drastycznym podwyższeniem 17 listopada przez RPP stóp procentowych (lombardowa z 17 do 20,5%, redyskontowa z 15,5 do 19%).

Podobnie złe wieści makroekonomiczne napływały na rynek we wrześniu i październiku tego roku, z czego największe zaniepokojenie wzbudza wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących, utrzymujący się od kilku miesięcy na poziomie ponad 7% PKB. Po chwilowym umocnieniu złotego, spowodowanym spekulacjami po sprzedaży przez MSP 35% akcji Telekomunikacji Polskiej, polska waluta w ubiegłym miesiącu gwałtownie traciła na wartości w stosunku do dolara. Oliwy do ognia dolała rosnąca w ostatnich miesiącach cena ropy na rynkach światowych, co przekładało się na wzrost inflacji.

Rynek z reguły alergicznie reaguje na zapowiedź pojawienia się podaży nowych wielkich ofert. Część inwestorów stara się bowiem wcześniej zamykać giełdowe pozycje, by objąć atrakcyjne papiery na rynku pierwotnym. W ubiegłym roku listopadowa oferta PKN wchłonęła 3 mld zł. Tym razem inwestorzy obawiają się przede wszystkim wpływu na giełdę podaży 210 mln pracowniczych akcji TP SA, które wejdą do obrotu na GPW 8 listopada. Ich wartość przekracza 5 mld zł. Informacja ta obecnie skutecznie osłabia kurs spółki, która ma największy udział w indeksach WIG i WIG20.

"Giełda warszawska jest od pewnego czasu bardzo wrażliwa na wszelkie złe informacje, zatem kontynuacja trendu spadkowego na Wall Street ograniczy zasięg korekcyjnych wzrostów polskich indeksów. Bessa na giełdzie może jeszcze potrwać kilka tygodni" - stwierdził w komentarzu do sesji 7.10.1999 Paweł Hryniewiecki z DM Penetrator.



Silne wzrosty



I nie mylił się. W połowie listopada doszło w Warszawie do silnych wzrostów. W dużej części były one inspirowane poprawą sytuacji na giełdach amerykańskich. Od połowy października 1999 r. zaczął rosnąć Dow Jones, który po wcześniejszych spadkach odbił się od 10 tys. pkt. Trendowi wzrostowemu nie przeszkodził nawet niekorzystny wyrok amerykańskiego sądu federalnego w sprawie naruszania zasad swobodnej konkurencji przez Microsoft. Po decyzji Fed 16 listopada o podwyższeniu stóp procentowych indeks nowojorski nadal piął się w górę.

"Spodziewałem się początku zwyżki w Warszawie w pierwszej połowie przyszłego roku, ale fala wzrostowa już się rozpoczęła" - oceniał sytuację 26.11.99 doradca inwestycyjny Robert Nejman. "W październiku i do połowy listopada trwała konsolidacja przy małej podaży i jednoczesnym braku popytu. Część akcji została wówczas "zdjęta" przez dużych inwestorów. Obecnie sporo akcji kupują zagraniczni inwestorzy, którzy przekonali się do rynku pozytywnymi informacjami, a zwłaszcza większym niż oczekiwano wzrostem gospodarczym" - dodał.

Czy sytuacja sprzed roku może się powtórzyć? Oczywiście, że tak. Jednocyfrowa inflacja, przyjęcie przyszłorocznego budżetu, mniejszy deficyt obrotów bieżących, wzrost PKB, udany przetarg na UMTS - to informacje, które mogą pobudzić giełdową koniunkturę. Szkoda tylko, że ogłoszenie części z nich przesuwa się w czasie.

Jednak trwalsze ożywienie będzie zależeć przede wszystkim od sytuacji na giełdach amerykańskich. Należy mieć nadzieję, że pogłoski o szybko zbliżającej się recesji jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarek są przedwczesne.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | bank | niepewność | inflacja | złoty | ostrzeżenia | deficyt | GPW | WIG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »