Microsoft odwoła się
Amerykański sędzia federalny Thomas Penfield Jackson wydał wyrok nakazujący podział światowego giganta branży informatycznej - Microsoftu, na dwie niezależne spółki.
Amerykański sędzia federalny Thomas Penfield Jackson wydał wyrok nakazujący podział światowego giganta branży informatycznej - Microsoftu, na dwie niezależne spółki. Pierwsza z nich ma zajmować się produkcją systemów operacyjnych Windows, druga zaś - dostarczaniem na rynek pozostałych produktów firmy oraz jej działalnością w internecie.
Założyciel i prezes Microsoftu Bill Gates oznajmił, że nie zgadza się z tą decyzją i zapowiedział apelację. Tymczasem inwestorzy na początku sesji w Nowym Jorku zignorowali decyzję sądu i kupowali akcje koncernu, które zdrożały tuż po otwarciu rynku o 1,3%.
Według sędziego Jacksona, rozpad Microsoftu, oskarżonego o praktyki monopolistyczne, umożliwi swobodne konkurowanie w światowej branży informatycznej. Choć decyzja sądu nie może jeszcze wejść w życie, musi ją potwierdzić sąd apelacyjny. Amerykańskie władze informują, że chcą uczynić wszystko, by ostateczny, nieodwołalny wyrok zapadł jak najszybciej. Na razie sąd utrzymał w mocy wiele decyzji mających na celu ograniczenie uznawanych za monopolistyczne praktyk Microsoftu. Koncern będzie musiał m.in. dawać wybór klientowi, czy chce zakupić system Windows wraz z przeglądarką internetową Explorer, czy też bez niej. Sąd zarządził także wiele innych restrykcji, które mają wejść w życie za 90 dni. Microsoft będzie musiał szerzej dzielić się nowościami technicznymi z innymi firmami, a także pobierać takie same ceny za system operacyjny Windows od wszystkich producentów komputerów. Dotychczas firma różnie ustalała cenniki, gdyż w ten sposób mogła swobodnie zwalczać najgroźniejszych konkurentów.
Decyzja amerykańskiego sądu, która zapadła w środę późnym wieczorem, jest jednym z końcowych etapów trwającej już od dwóch lat walki amerykańskich władz z Microsoftem, który, mimo ostatniej przeceny akcji, jest wciąż jedną z największych światowych spółek pod względem kapitalizacji (po środowej sesji wynosiła ona 371 mld USD). Proces ten, z inicjatywy m.in. władz 17 amerykańskich stanów, rozpoczął się w październiku 1998 r. Jesienią ub.r. sędzia Jackson wydał wstępne orzeczenie uznające, że Microsoft stosuje praktyki monopolistyczne i od tej pory zaczęły spadać notowania spółki.
Wśród specjalistów zdania są podzielone co do tego, jakie efekty przyniesie podział koncernu. Według przedstawiciela wydziału antymonopolowego amerykańskiego departamentu skarbu Joela Kleina, rozpad będzie korzystny dla koncernu. - Po początkowych zawirowaniach związanych z procesem podziału powinny powstać dwie solidne i przyszłościowe spółki. Obie będą mogły spokojnie wprowadzać nowe produkty i konkurować z innymi na zdrowych zasadach - stwierdził w rozmowie z "Financial Times". Nieco inny punkt widzenia przedstawił znajdujący się "po drugiej stronie barykady" Steven Ballmer, dyrektor generalny Microsoftu, którego wyrok sądu zastał w Oslo. Wprawdzie potwierdził on, że zostanie złożona natychmiastowa apelacja, jednak jednocześnie zaprezentował znacznie mniej twarde stanowisko, niż zajmował wcześniej. - Ewentualny rozpad Microsoftu z pewnością opóźni proces rozwoju nowoczesnej technologii na świecie, jednak nawet w takich okolicznościach damy sobie radę - powiedział Steven Ballmer.
Jeśli ostatecznie dojdzie do rozpadu Microsoftu, wówczas będzie to pierwsza tego rodzaju operacja od 1984 r., kiedy to amerykańskie władze nakazały podział koncernu telekomunikacyjnego AT&T.