Moda na fundusze parasolowe
Parasol kojarzy się z ochroną. I słusznie, konstrukcja funduszy parasolowych zapewnia ochronę przed podatkiem od zysków kapitałowych, tzw. podatkiem Belki. Fundusze parasolowe są korzystne dla TFI i dla klientów. Ale na razie nie widać zalewu takich propozycji. Do czasu.
Długo trwała batalia branży TFI o możliwość wprowadzenia w Polsce funduszy parasolowych, którą relacjonowaliśmy na łamach "Pulsu". Gdy w 2004 r. zakończyła się sukcesem, wydawało się, że szybko podbiją one rynek. Tymczasem minęły dwa lata, a na rynku pojawiło się ich zaledwie kilka... Dziwne, bo to korzystne rozwiązanie i dla klienta, i dla TFI.
Gatunek pod ochroną
Parasol kojarzy się z ochroną. I słusznie, konstrukcja funduszy parasolowych zapewnia ochronę przed podatkiem od zysków kapitałowych, tzw. podatkiem Belki. Odracza go i daje możliwość skumulowania zysku i strat z subfunduszy.
- Odroczenie płatności podatku przynosi dodatkowe zyski klientowi. Im dłuższy okres inwestycji, tym są one wyższe - mówi Sebastian Buczek, prezes ING Investment Management.
Ale ochronę mają również TFI. Przed biurokracją i kosztami. By utworzyć fundusz z kilkoma subfunduszami, składają jeden wniosek i czekają na jedną zgodę. Negocjują z jednym depozytariuszem, agentem transferowym i kancelarią prawniczą. Tworzą jeden statut i prospekt. Gdyby chciały otworzyć kilka funduszy, musiałyby wnieść minimum po 4 mln zł do każdego. Tworząc parasol wnoszą 4 mln zł tylko raz.
Ochoczo pod parasol
Być może właśnie kwestia korzyści podatkowych była powodem ociągania się TFI.
- Niepewność w branży wniosła zapowiedź zniesienia podatku od zysków kapitałowych. To byłaby likwidacja jednej z głównych korzyści funduszu parasolowego, więc niektóre TFI wstrzymywały prace nad wprowadzeniem takich produktów - tłumaczy Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Teraz, gdy już wiadomo, że zapowiedzi rządu nie zostaną spełnione, towarzystwa ochoczo zabierają się do wprowadzenia parasoli. W najbliższym czasie zrobią to: AIG, CU, Noble i SEB. W przyszłym roku również BPH i PKO.
Do rozmów, panowie
Jednak prawdziwym hamulcem jest obowiązujące prawo, a konkretnie jego interpretacja. Wykładnia nieistniejącej już Komisji Papierów Wartościowych i Giełd mówiła, że w subfunduszach różne typy jednostek nie mogły się różnić opłatą za zarządzanie - a to jest istotą tego zróżnicowania. To sprawiało, że przekształcenie istniejących funduszy w parasole mogło być niekorzystne dla klientów. Czasami jest też niekorzystne dla TFI.
- Bywa, że istniejące fundusze są powiązane z planami systematycznego oszczędzania, lokatami czy programami emerytalnymi, co wpływa na poziom opłaty manipulacyjnej. To bardzo komplikuje przekształcenie - mówi Maciej Jasiński, dyrektor ds. nowych produktów PKO TFI.
Nie mówiąc o tym, że sama procedura jest tak skomplikowana, że dużo łatwiej stworzyć nowy fundusz od podstaw.
Wybawieniem z kłopotów miała być nowa ustawa przygotowywana przez Ministerstwo Finansów. Tyle że w pierwszej zaprezentowanej wersji zakłada zmianę na... niekorzyść. Potwierdza tę niekorzystną interpretację KPWiG i nadaje jej rangę ustawy.
- Izba zgłosiła uwagi do projektu ustawy i mamy nadzieję, że zostaną one uwzględnione - sumuje Marcin Dyl.
Jest na to szansa. Według informacji z Ministerstwa Finansów, na początku listopada odbędzie się konferencja uzgodnieniowa, po której projekt trafi pod obrady Rady Ministrów.
Grzegorz Nawacki