Niestandardowy zakup i demony przeszłości

Gdy przeciętnemu Kowalskiemu notorycznie psuje się samochód, kupuje auto innej marki i unika poprzedniej jak ognia. W banku bywa inaczej, zwłaszcza jeśli kupuje sprzęt informatyczny.

PKO BP psuły się komputery Della, więc postanowił bez przetargu kupić nową partię 3,7 tys. sztuk u tego samego producenta. Koszt: blisko 9 mln zł. Specjalna niższa cena miała być rekompensatą za złe doświadczenia.

Nasi informatorzy znający system zakupów w banku donoszą jednak, że negocjacje w tej sprawie są niezgodne z przyjętymi w PKO BP procedurami, a tańszy sprzęt początkowo miał przestarzałą konfigurację. Bank i Dell zaprzeczają: wszystko jest przejrzyste i korzystne dla obu stron, a konfiguracja jest nadal negocjowana i wzbogacana.

Reklama

Pechowe płyty

Gdy na przełomie lat 2003-04 PKO BP kupił około 4 tys. komputerów Della, pechowo trafił na partię z wadą fabryczną - w wyniku wady kondensatorów psuły się płyty główne. Awarii uległo łącznie ponad tysiąc komputerów. Gdy w końcu 2006 r. wygasła gwarancja, bank rozpoczął negocjacje w sprawie jej przedłużenia. Dell zgodził się usuwać awarie płyt jeszcze do końca 2007 r., jednocześnie proponując wymianę sprzętu po preferencyjnych cenach.

Bank uznał, że propozycja jest korzystna. Zarząd podjął uchwałę o zakupie komputerów za blisko 9 mln zł. Według dokumentów, do których dotarliśmy, sprzęt miał mieć konfigurację, którą Dell już wycofuje ze sprzedaży. Początkowo tłumaczono, że bankowi nie jest potrzebna lepsza, ale po tym, jak zamówieniem zainteresował się ?PB?, konfiguracja została podwyższona.

Umowa nadal jest negocjowana, a według oświadczenia PKO BP wszystko przebiega zgodnie z procedurami. Nasi informatorzy uważają jednak, że zakup jest nieuzasadniony, bo bank powinien wynegocjować tylko usuwanie usterek, a nie wymianę sprzętu za dodatkową opłatę. Należałoby też porównać ofertę Della z innymi producentami. Dyskusyjne jest też to, że konfiguracja jest ustalana dopiero teraz.

- Powinno się najpierw ustalić zapotrzebowanie i na nie zbierać oferty, a nie odwrotnie, jak w tym wypadku: mamy ofertę, więc znajdujemy zapotrzebowanie - mówi nasz informator.

PKO BP obstaje przy swoim.

- My nie organizujemy nowego zakupu, tylko rozwiązujemy problem z jedną z partii komputerów. Negocjujemy usuwanie usterek i możliwość zakupu nowego sprzętu po niższej cenie z korzyścią dla banku. Gdzie tu kontrowersje? - pyta Rafał Juszczak, od ubiegłego tygodnia już pełnoprawny prezes PKO BP.

Wakacyjne tsunami

Nowy zakup komputerów Della nadzoruje prezes Rafał Juszczak, a pomysłodawcą operacji jest Wiesław Szala, dyrektor zarządzający informatyką banku. Ma bardzo ważne zadanie: racjonalizować wydatki na IT.

Traf chciał, że Dell jako dostawca miał do niedawna mocną pozycję także w innej strategicznej spółce skarbu państwa - PZU, gdzie wcześniej pracował Wiesław Szala. Przez kilka lat kierował biurem administracyjnym PZU. Pracę stracił rok temu w trakcie - jak sam twierdzi - tzw. tsunami, czyli fali zwolnień członków zarządu i dyrektorów po objęciu fotela prezesa przez Jaromira Netzla. Tamtejsi audytorzy mają do niego sporo zastrzeżeń.

- Nikt w PZU nigdy nie miał do mnie zastrzeżeń. Zaoszczędziłem mnóstwo pieniędzy dla spółki, przetargi organizowane były w drodze aukcji elektronicznych, w transparentny sposób. Wdrożono także elektroniczne systemy zamówień wraz z kontrolą zakresu zakupów oraz nadzorem budżetowym. Jakieś wydumane zarzuty są dla mnie kompletnie niezrozumiałe

- mówi Wiesław Szala.

Raport audytorów

PZU nie informuje o powodach zwolnień dyrektorów. Dotarliśmy jednak do szczegółów ustaleń kontroli w spółce. Audytorzy zbadali kilkadziesiąt przetargów wartych łącznie 120 mln zł, przeprowadzonych w latach 2004-06 przez biuro zakupów i biuro administracyjne. We wszystkich były uchybienia.

- Procedury były łamane nagminnie. Rozstrzygnięcia przetargów budziły wątpliwości. W niejasnych okolicznościach dopisywano lub eliminowano oferentów. Nie było monitoringu realizacji umów. Na tym wszystkim spółka traciła - wyjaśnia nasz informator znający ustalenia audytorów.

Wiesław Szala jest zaskoczony. Twierdzi, że to kłamstwa.

- To bzdura. Nie miałem szans odpowiedzieć na zarzuty audytu, więc można w nim napisać wszystko. W ten sposób każdego można oczernić - mówi były szef biura administracyjnego PZU.

Według ustaleń audytu, także w przetargach na zakup przez PZU komputerów Della były uchybienia, m.in. eliminowano innych oferentów. Szala zapewnia, że nie miał z tym nic wspólnego.

- Biuro administracyjne nie odpowiadało za zakupy komputerów, w tym Della, nie uczestniczyłem w tych postępowaniach - przekonuje Wiesław Szala.

Podwładnego broni prezes PKO BP.

- Nie widziałem ustaleń audytu, więc trudno mi go oceniać. Ale żelazną zasadą audytu jest umożliwienie ustosunkowania się do ustaleń kontroli osoby kontrolowanej. Inaczej audyt nie

ma sensu - mówi Rafał Juszczak. Podkreśla, że Wiesław Szala odszedł z PZU na własną prośbę. Wypłacono mu pełne wynagrodzenia i premie, więc nowy pracodawca nie ma żadnych podstaw do podważania jego uczciwości i kompetencji.

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | PZU SA | bank | biuro | zakup | sprzęt | Wiesław | Dell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »