Odzieżówka: to plotki, nie konsolidacja
Dynamiczny wzrost kursu stał się wczoraj udziałem Próchnika, Vistuli i Wólczanki. Inwestorzy liczą, że obecność grupy PZU w odzieżowych firmach przyczyni się do ich współpracy, a nawet konsolidacji. Przedstawiciele przedsiębiorstw studzą oczekiwania.
Na ostatniej sesji Wólczanka mocno drożała kolejny dzień z rzędu. Kurs wzrósł o 12,2%, osiągając poziom najwyższy od maja 1996 roku (24,9 zł). To m.in. reakcja na spadek zaangażowania Stanisława Gasinowicza (sprzedał około 15% akcji) i przejęcie papierów przez podmioty, zwłaszcza NFI, z grupy PZU. Jak informowaliśmy, za przetasowaniami w akcjonariacie poszły zmiany we władzach firmy.
Wólczanka stawia na fundamenty
- Cieszy mnie bardzo dobry klimat wokół spółki, która, mam nadzieję, wiele problemów ma już za sobą. Chciałbym, aby ten klimat został umocniony zmianą wizerunku i poprawą wyników. To są kwestie, które mnie w tej chwili najbardziej interesują - mówi Rafał Bauer, od kilku dni prezes przedsiębiorstwa. Podkreśla, że jeżeli chodzi o ewentualne powiązania z innymi firmami odzieżowymi, to doniesienia na ten temat są dla niego jedynie plotkami. - Nie mam żadnej wiedzy na ten temat ani żadnych planów w tym zakresie - zapewnia. - Cieszyłbym się, gdyby o zainteresowaniu Wólczanką nie przesądzały plotki, ale bardziej fundamentalne czynniki - dodaje. Takim czynnikiem, według niego, może być fakt, że firmy odzieżowe jako jedne z pierwszych odczuwają poprawę popytu konsumpcyjnego.
Bez spektakularnych działań
Notowania Vistuli podskoczyły wczoraj o 9,2%, do 16,05 zł (roczne maksimum). Obroty przekroczyły 5 mln zł. PZU od dawna jest akcjonariuszem spółki. W ostatnich miesiącach ubezpieczeniowa grupa przejęła pełną kontrolę nad przedsiębiorstwem. Miała decydujący głos na ostatnim NWZA. - Jestem zaskoczony doniesieniami na temat możliwych powiązań między firmami odzieżowymi - twierdzi Michał Wójcik, prezes spółki. - Nie było na ten temat żadnych dyskusji na poziomie zarządów czy rad nadzorczych. Owszem, działamy w tej samej branży. Zawsze można więc znaleźć jakieś obszary współpracy, ale nie oczekiwałbym żadnych spektakularnych działań w tym zakresie, czy tym bardziej powiązań. Jego zdaniem, możliwości synergii, jakie istniały między Vistulą, Próchnikiem i Wólczanką jeszcze 6-7 lat temu, są już bardzo ograniczone. - Dawniej firmy uprawiały monokulturę. My sprzedawaliśmy spodnie, marynarki i garnitury, więc wyroby dwóch pozostałych przedsiębiorstw były komplementarne. W ostatnich latach nie byliśmy jednak bierni - rozszerzaliśmy asortyment i w naszych sklepach można już kupić produkty, jakie sprzedają inne spółki - mówi.
Prezes ocenia, że lokaty grupy PZU w Wólczance mogą być efektem doświadczeń z Vistulą, która szybko wychodzi z kryzysu. - Inwestor przekonał się, że w branży odzieżowej po prostu można zarabiać - twierdzi Michał Wójcik. Przedstawiciele grupy PZU nie chcą komentować inwestycji.
Próchnik w innej sytuacji
Najmocniej wzrósł wczoraj kurs Próchnika (o 22,9%, do 2,52 zł). Właściciela zmieniło 2,13 mln akcji (ponad 21% kapitału). Obroty sięgnęły prawie 10 mln zł. Związki łódzkiej firmy z grupą PZU są jednak tylko hipotetyczne. Kilka miesięcy temu NFI kontrolowane przez ubezpieczyciela wprowadziły do rady nadzorczej trzech przedstawicieli (w tym jednego związanego z Vistulą). Z naszych informacji wynika jednak, że od dawna nie mają już akcji spółki. Ich reprezentacja w radzie także się skurczyła (wczoraj, jak się dowiedzieliśmy, rezygnację złożył przewodniczący RN - nie zgadzał się bowiem ze stanowiskiem więkoszości członków).
- Nie mam żadnych informacji, wskazujących, że wcześniej, a tym bardziej teraz, prowadzone były jakiekolwiek rozmowy na temat utworzenia holdingu odzieżowego z udziałem Próchnika - twierdzi Jacek Pudło, oddelegowany z rady nadzorczej do czasowego pełnienia funkcji członka zarządu firmy. - Z tego, co wiem, PZU nie jest akcjonariuszem spółki - dodaje. Zapewnia, że nikt nie informował go o jakichkolwiek planach konsolidacji. 28 kwietnia zbierze się rada nadzorcza przedsiębiorstwa. - Mam nadzieję, że przedstawiciele grupy PZU, jeśli oczywiście mają cokolwiek do powiedzenia na ten temat, w trakcie obrad przedstawią jakieś informacje - mówi J. Pudło.
Układ sił w spółce nie jest jasny. Po rezygnacji przewodniczącego rada liczy sześciu członków, choć zgodnie z decyzją WZA powinna siedmiu. W tej sytuacji konieczne może być zwołanie NWZA w celu uzupełnienia jej składu. Na walnym wszystko może się zdarzyć. Oficjalnie żaden akcjonariusz Próchnika nie ma więcej niż 5% kapitału i głosów. Jednak zgromadzenie takiego pakietu nie jest problemem - płynność walorów spółki jest wyjątkowo duża.
Aktualnie większość w "zdekompletowanej" radzie przedsiębiorstwa mają przedstawiciele Teresy Sjöblom, która na początku lutego kupiła, a następnie (po WZA, które poszerzyło radę) sprzedała 6,5% papierów. Akcje zostały najprawdopodobniej "przeparkowane" do podmiotów z nią współpracujących.
Przerażający obraz?
Kierujący Próchnikiem Jacek Pudło nie ukrywa, że po świętach chce przedstawić analizę sytuacji spółki. - Wyłaniający się z niej obraz jest dość przerażający - twierdzi. - Udowodnią to konkretne cyfry - zapewnia. Jego zdaniem, raport może wpłynąć na plany różnych grup zainteresowanych ewentualną współpracą z przedsiębiorstwem.