Orfe ma coraz więcej aptek
Orfe, warszawski dystrybutor farmaceutyków, rozszerzyło w zeszłym roku sieć aptek i zamierza kontynuować ten proces - wynika z rocznego raportu Grupy OPG, która pośrednio ma niecałe 75% głosów na WZA spółki. Zarząd Orfe, podobnie jak inne firmy z branży, deklaruje jednak, że nie otwiera nowych placówek.
Z raportu holenderskiego OPG wynika, że na koniec 2003 r. Grupa Orfe miała w Polsce 96 własnych aptek. W ciągu ubiegłego roku spółka przejęła lub otworzyła 10 placówek i zamknęła trzy. Na ten cel wydała 1,5 mln euro.
Orfe się tłumaczy
- Nie otwieramy nowych aptek i nie mamy takich planów - mówi Andrzej Stachnik, prezes Orfe. - Zwiększenie liczby placówek wynika z reorganizacji i zobowiązań inwestycyjnych, jakie przejęliśmy podczas prywatyzacji poszczególnych Cefarmów - dodaje. W skład grupy wchodzą Cefarmy: Śląski, Śląski-Katowice, Rzeszów i Zielona Góra. - Dostosowujemy poszczególne apteki do wymogów prawa farmaceutycznego. Z tym wiąże się przykładowo zmiana lokalizacji czy podział jednej dużej apteki na dwie mniejsze - mówi prezes.
Takie tłumaczenie może dziwić czytelników raportu OPG. Jako jeden z podstawowych celów holenderski inwestor wymienia umocnienie pozycji na rynku aptek w Polsce. Podkreśla, że ekspansja może nastąpić w tym roku. - To stwierdzenie może wynikać jedynie z chęci przejęcia pozostałych do sprywatyzowania Cefarmów - szczególnie Cefarmu Białystok. W jego sieci jest ponad 40 aptek - komentuje A. Stachnik. W rękach Skarbu Państwa pozostają też Cefarmy Łódź i Gdańsk. O przejęcie każdego z tych podmiotów zapowiada się potężny bój. Wszyscy giełdowi dystrybutorzy przymierzają się do przejęć.
Aptekarze wyczuleni
na konkurencję
Kwestia poszerzenia sieci detalicznych przez dystrybutorów lekarstw jest bardzo drażliwa w środowisku farmaceutycznym. - Apteki są dla dystrybutorów łakomym kąskiem, bo dzięki nim rośnie rentowność obrotu - tłumaczy Marek Majewski, analityk BDM PKO BP. Zjawisko to jest typowe nie tylko dla Polski. Dla przykładu, jeden z czołowych dystrybutorów europejskich, Alliance, prowadzi w Wielkiej Brytanii ponad 800 aptek, w Holandii 46, a we Włoszech 28.
Aptekarze, którzy są jednocześnie głównymi klientami hurtowników, obawiają się jednak konkurencji z sieciami należącymi do dystrybutorów. Przekonał się o tym przed rokiem Farmacol. Śląscy aptekarze zagrozili zerwaniem współpracy i wymusili na spółce porzucenie planów otwierania nowych placówek. - Dotrzymujemy słowa i nie otwieramy własnych aptek. Większość ze 136 znalazła się w naszej grupie, ponieważ kupowaliśmy Cefarmy. W ostatnim roku pozbyliśmy się nawet kilku nierentownych placówek - mówi Krzysztof Gadzała, dyrektor ds. finansowych Farmacolu. Ze swoimi klientami nie zamierzają konkurować też Polska Grupa Farmaceutyczna i Prosper (poprzez przejęcia Cefarmów zgrupowali odpowiednio ok. 100 i 12 aptek).
Mimo tak jasnych deklaracji ze strony wszystkich giełdowych dystrybutorów, pojawiają się opinie podważające ich wiarygodność. - Widzimy, że nasi konkurenci, często pośrednio, przejmują i otwierają własne apteki - uważa Kazimierz Herba, prezes Torfarmu. Toruński dystrybutor wybiera się na GPW. - Fakt, że nie prowadzimy żadnych aptek i nie konkurujemy z naszymi klientami będzie, według nas, coraz bardziej procentował - twierdzi prezes.
W Unii jest różnie
Według polskiego prawa farmaceutycznego, przedsiębiorca nie może kontrolować więcej niż 10% rynku aptecznego, czyli ok. 1000 placówek. W Unii Europejskiej przyjęte są różne rozwiązania - w części krajów obowiązuje zasada "jeden podmiot - jedna apteka", przy czym właścicielem musi być farmaceuta (np. Włochy, Francja, Grecja, Finlandia czy Portugalia). Gdzie indziej (Belgia, Holandia) - nie obowiązują żadne ograniczenia.
Nasze prawo przewiduje też nakaz oddzielenia farmaceutycznej działalności hurtowej od detalicznej. - Taka zasada obowiązuje wszędzie i, podobnie jak u nas, jest obchodzona poprzez prowadzenie aptek przez spółki zależne dystrybutorów - twierdzi Andrzej Wróbel, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. - Uważam, że jedynym skutecznym sposobem, aby zabezpieczyć rynek apteczny przed zmonopolizowaniem, jest zabezpieczenie demograficzne. Określa ono, na ilu mieszkańców może przypadać jedna apteka - dodaje.